Wójcik: Strategia PSE jak kostka Rubika

15 marca 2017, 07:30 Energetyka

Prezes Eryk Kłossowski, przedstawiając w poniedziałek 13 lutego strategię Polskich Sieci Elektroenergetycznych, zastrzegł, że nie jest ona przełomowa i nie przynosi „fajerwerków” – pisze w komentarzu Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.

Jest to dokument, który opisuje rzeczywistość, w dodatku w krótkim horyzoncie czasowym, do 2019 r. Co moim zdaniem wynika głównie z tego, że nie wiadomo, jak będzie wyglądał rynek elektroenergetyczny po 2020 roku.

IV Pakiet (Zimowy) zamiast realizacji III Pakietu Energetycznego?

Podstawowym problemem rynku energii w Unii Europejskiej może okazać się koncepcja Brukseli realizowania za wszelką cenę IV Pakietu Energetycznego czyli t.zw. pakietu zimowego, choć jeszcze daleko do realizacji trzeciego pakietu energetycznego. Zwrócił na to uwagę na wczorajszej konferencji prasowej prezes Polskich Sieci Energetycznych Eryk Kłossowski prezentując nową strategię na lata 2017 – 2019.

Strategia obejmuje dwa lata od 2017 do 2019 r. Z analiz PSE wynika bowiem, że dziś nie bardzo wiadomo, jaka będzie sytuacja w UE dla całego sektora energii. Krytycznie patrząc na koncepcje przygotowane w Brukseli trzeba przyznać, że celem tych koncepcji jest nie tyle energetyczne bezpieczeństwo państw członkowskich UE i całej UE, ile realizacja ideologicznie pojmowanej polityki klimatycznej. Pakiet zimowy projektuje takie zmiany na rynku energetycznym UE, by dopasować go do potencjału sektora OZE. Przy czym zmiany pozornie stanowią odejście od subwencji energetyki odnawialnej, więc zmierzają w kierunku rynkowym. Ale w rzeczywistości rynek przekształci się tak, aby był dostosowany głównie do OZE. Co nie wyjdzie im na korzyść, bo zamiast poddać OZE ryzyku rynku i wymusić prawdziwy postęp techniczny ( przede wszystkim opłacalne rozwiązania magazynowania energii), wymusza się na rynku metody rosnących dopłat do OZE).

Elektrownie OZE lub gazowe

Pakiet zimowy ma wprowadzić tak wyśrubowany limit emisji CO2, że mogą go spełnić jedynie elektrownie OZE lub gazowe. Tymczasem od tego limitu zależy korzystanie z instrumentu rynku mocy, ponieważ zaś elektrownie węglowe nawet najbardziej nowoczesne nie zmieszczą się w tym limicie – Bruksela liczy na ich eliminację. W tzw. pakiecie zimowym Komisji Europejskiej opublikowanym pod koniec listopada ub. roku zaproponowano taki limit emisyjności CO2, że ze wsparcia rynku mocy nie mogłyby korzystać nasze nawet najbardziej nowoczesne elektrownie węglowe. Prezes Kłossowski zauważył, że „znakomicie utrudnia to w poszczególnych krajach Unii włączenie mechanizmów mocowych”, a na maszt „wysoko wciągnięto banderę rynku jednotowarowego”. Rynek mocy to forma pomocy publicznej dla wytwórców energii, która pozwala wytwórcom otrzymywanie środków finansowych nie tylko za energię dostarczoną, ale też za gotowość dostarczenia.

„Jednotorowy rynek energii” w UE czyli droga energia

Stąd rynek ze stosowaniem tego instrumentu jest określany jako rynek dwutowarowy. Towarem na tym rynku ma być moc dyspozycyjna netto, oferowana przez wytwórców oraz sterowane odbiory energii (Demand Site Response – DSR). Zdaniem prezesa PSE, Bruksela będzie wymuszać jednak jednotorowość.

Operator z natury rzeczy świetnie wie, jaki ma i jaki będzie stan mocy. Kłossowski powiedział wczoraj mediom, że z analiz PSE wynika, iż po 2020 r. w Polsce „możemy napotkać na problemy związane z brakiem wystarczających mocy”. Reformy rynkowe, które PSE zamierza zrealizować w ramach przedstawionej strategii mają pobudzić inwestycje w sektorze wytwarzania. Tu sektorowi niezbędne jest wprowadzenie rynku mocy jako „długoterminowego rozwiązania”. Jak wiadomo, na początku grudnia 2016 r. Ministerstwo Energii przedstawiło projekt ustawy o rynku mocy.Resortowe uzasadnienie projektu podkreśla, że wprowadzenie tego instrumentu „ma zapobiec niedoborom mocy wytwórczych, stworzyć zachęty ekonomiczne do budowy, utrzymywania i modernizacji jednostek wytwórczych oraz do zarządzania zużyciem energii u odbiorców.”

Bruksela pomija bardzo poważny problem z jakim zaczynają borykać się w niektórych krajach UE obecnie systemy elektroenergetyczne. Problem jest spowodowany naturalną niestabilnością OZE. I należy do skomplikowanych problemów – niestabilność obejmuje cały system. Konieczna jest więc stała rezerwa mocy, co wymaga od elektrowni konwencjonalnych pracy niestabilnej. Tymczasem z przyczyn czysto technicznych te elektrownie nie są do takiej pracy przystosowane. Ale zmuszone – ponoszą duży wzrost kosztów. Aby je zrekompensować inwestorzy, jeśli chcą inwestować w moce konwencjonalne, muszą mieć gwarancję „premii za ryzyko”. To mogą zapewnić tylko instrumenty mocowe – stwierdził prezes Kłossowski.

Bezpieczeństwo energetyczne ma kosztować więcej

Nie jest korzystne kolejne rozwiązanie w projekcie pakietu zimowego – propozycja wprowadzenia tzw. Regionalnych Centrów Operacyjnych. Prezes PSE wyjaśnił, że mają one prowadzić „analizy bezpieczeństwa i nabywanie rezerw na potrzeby regionu. Byłaby to „deprecjacja roli narodowych operatorów systemów przesyłowych” oraz „całkowita zmianę myślenia o bezpieczeństwie elektroenergetycznym” w skali narodowej, przy czym głównym zagrożeniem dla korzystających z krajowego systemu byłoby wprowadzenie „elementu licytacji”. Poziom bezpieczeństwa będzie wymagał jak najwyżej wyceny. Przy integracji regionalnej np polski konsument wobec konsumenta niemieckiego będzie musiał za swoje bezpieczeństwo energetyczne zapłacić znacznie więcej, „wyrównać” do niemieckiego. „Inaczej nie uzyska takiego poziomu bezpieczeństwa jak niemiecki” – podkreślił Kłossowski.

Cyberataki to nie science fiction

Obok poważnych problemów bezpieczeństwa energetycznego wynikających m. in. z projektów UE, PSE musi w strategii poświęcić ważne miejsce bezpieczeństwu cybernetycznemu. Cyberataki to nie science fiction, a realna rzeczywistość i każdy operator infrastruktury krytycznej może stać się celem takich ataków ze wszystkim gigantycznymi skutkami. Prezes PSE powiedział, że chciałby również „przekonać wszystkich zainteresowanych do myślenia o fizycznym bezpieczeństwie sieci elektroenergetycznych. Zbudować przekonanie, że bezpieczeństwo naszych linii i stacji to nie tylko sprawa PSE, czy jakiejś spółki, która powinna sobie poradzić, ale sprawa całego państwa, wszystkich organów administracji, wszystkich służb”.

Elektromobilność, program IT, reforma rynku energii i pięć fundamentów

Ministerstwo Energii zapowiada, że na początku przyszłego roku lub jeszcze pod koniec bieżącego pojawią się pierwsze prototypy polskich pojazdów elektrycznych. Wobec tego PSE zapewnia, że w 2020 r. ma powstać minimalna, bazowa infrastruktura, która umożliwiłaby ładowanie pojazdów w 32 aglomeracjach tak, by ten środek transportu „był wiarygodny”.

Bardzo interesująca nowość w Strategii, to praca nad gruntowną reformą rynku energii i wdrażanie programu IT do zarządzania rynkiem bilansującym ( m.in. wymiana energii między urządzeniami domowymi). Program umożliwi operatorowi (PSE) ustalenie marginalnych cen lokalizacyjnych. Takie ceny stanowiłyby najistotniejszy sygnał inwestycyjny, zarówno dla inwestorów prywatnych jak i dla operatora – wyjaśnił prezes Kłossowski.
Gruntowna reforma obejmie plany inwestycyjne PSE. – Będziemy budować tam, gdzie to potrzebne i po koszcie akceptowalnym dla gospodarki narodowej – mówi Eryk Kłossowski. W uproszczeniu chodzi o to, by stawić czoła perspektywom rozwoju generacji rozproszonej, która nie będzie potrzebowała rozbudowanej sieci wysokich napięć. Za to na przykład kolej, wielkie zakłady produkcyjne czy elektromobilność będą jej potrzebować.

Nowa „bezfajerwerkowa” strategia PSE opiera się na pięciu fundamentach: bezpieczeństwo, ekonomia, wymiar zewnętrzny i wewnętrzny, racjonalne gospodarowanie zasobami oraz myślenie o przyszłości. Jak te fundamenty do siebie dopasować – tak, jak elementy kostki Rubika. Czyli jest to trudna łamigłówka. Żeby to mediom uświadomić, dziennikarze dostali w prezencie od PSE po takiej kostce.