Wójcik: Wojna energetyczna w Syrii

25 października 2016, 07:30 Energetyka

KOMENTARZ

fot. Wikimedia Commons

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Ropa i gaz były i są przyczyną groźnych konfliktów zbrojnych na Bliskim Wschodzie. Obecna wojna w Syrii toczy się w istocie o potężny gazociąg – uważają niektórzy amerykańscy analitycy. Dziś chodzi jednak nie tylko o jedną magistralę na gaz.

Robert Kennedy Jr opublikował w Politico analizę obecnego dramatu syryjskiego  z zasadniczym wnioskiem: prawdziwą przyczyną wojny w Syrii jest odrzucenie przez Bashara al Assada koncepcji gazociągu katarskiego. Kennedy podkreśla, że Assad nie mógł się zgodzić na ten gazociąg, który miał przebiegać także przez terytorium Syrii. Byłby on bowiem sprzeczny z interesami Rosji, od której dyktator z Damaszku jest zależny.

Inny amerykański analityk dr Jessie Boort z Uniwersytetu Cornela uważa, że ta negatywna decyzja Assada była wprost podyktowana mu przez Putina. W ten sposób po raz pierwszy w historii to Moskwa otwarcie przesądziła o kolejnej wojnie w tym skonfliktowanym regionie. Assad w 2010 r. zdobył się na pewną samodzielność wobec Rosji. Rozpoczął z Iranem negocjacje w sprawie budowy wielkiego gazociągu, którym irański gaz byłby transportowany do Europy przez Irak, Liban i Syrię. Ale w obecnej sytuacji negocjacje musiały skończyć się fiaskiem. Nieoficjalnie był im zdecydowanie przeciwny rosyjski sojusznik Assada

Kennedy przypomina, że z koncepcją budowy wielkiego gazociągu do Europy wystąpił Katar w 2009 r. Była to oryginalna i samodzielna  koncepcja, Katar miał prześcignąć w dopływie petrodolarów Arabię Saudyjską. Zaoferował Europie, że sam sfinansuje budowę „supermagistrali” wartej 10 mld euro. Miałaby ona przebiegać z Kataru  przez Arabię Saudyjską, Jordanię, Syrję i Turcję i odcinkiem podmorskim do Europy, gdzie miała połączyć się z gazociągiem Nabucco. Zapowiadano, że przepustowość gazociągu będzie imponująca.

Nie mając dostępu do gazociągów Katar przez lata udoskonalał techniki skraplania gazu. LNG ładowany jest na statki a następnie rozwożony po całym świecie. Katar zbudował flotę transportującą LNG, ale aby ten gaz odebrać niezbędne są gazoporty. Transport gazociągami jest znacznie tańszy.

Trzy lata temu Financial Times pisał: „Dlaczego Katar chce zaangażować się w Syrii (…)? Z mapy widać, że królestwo jest uwięzione geograficznie w małej enklawie na wybrzeżu Zatoki Perskiej. Jest uzależnione od eksportu gazu LNG, ponieważ jest ograniczone przez Arabię Saudyjską, blokującą budowę rurociągów do odległych rynków. W 2009 roku rozważany był projekt gazociągu do Europy przez Arabię Saudyjską i Turcję do rurociągu Nabucco, ale Arabia Saudyjska, która jest zirytowana mniejszym i głośniejszym bratem zablokowała ekspansję lądową. Katar, nie zwiększy tym samym produkcji LNG. Rynek powoli staje się przesycony wraz z ośmioma nowymi obiektami w Australii, które ruszą z produkcją między 2014 a 2020 rokiem. Nasycony rynek gazu w Północnej Ameryce i bardziej konkurencyjny rynek azjatycki pozostawia tylko Europę. Odkrycie w 2009 roku nowych podmorskich złóż gazu na wodach Izraela, Libanu, Cypru i Syrii otwiera nowe możliwości ominięcia bariery Arabii Saudyjskiej i zapewnienie nowych źródeł dochodów. Rurociągi pozwalające na transport gazu są już zbudowane i nadal budowane na terenie Turcji. Jedyne co stoi na drodze to al-Assad. Katar chciałby usunąć al-Assada i zainstalować syryjski oddział Bractwa Muzułmańskiego. Jest to najlepiej zorganizowany ruch polityczny w chaotycznym społeczeństwie i może zablokować starania Arabii Saudyjskiej by zaprowadzić w Syrii bardziej fanatyczny wahabicki reżim. Jak tylko Bractwo będzie u władzy, szerokie znajomości emira w Bractwie w całym regionie powinny ułatwić mu znalezienie posłuchu w Damaszku.” (Katar: bogaty w zasoby ropy i niebezpieczny- Qatar: Oil Rich and Dangerous).

Dodam, że Katar z eksportem gazu obecnie jest skazany wyłącznie na Europę. Kraje azjatyckie importują LNG przede wszystkim od firm australijskich. Ogromny rynek Stanów Zjednoczonych odebrała dostawcom rewolucja łupkowa i nie ma żadnych szans, aby to się zmieniło.

Jednak o gazowy rynek europejski walczy Rosja. Koncepcja katarskiego gazociągu musiała więc zaniepokoić Moskwę, od końca XX wieku Rosjanie przygotowywali różne warianty gazowego korytarza, który miałby transportować rosyjski gaz na rynki europejskie od południa i na ważny rynek turecki. Dlatego musiało w Syrii dojść do rosyjskiej interwencji we wrześniu 2015 r. Okazało się, że Moskwa staje się na Bliskim Wschodzie naftowo-gazowym graczem, który chce wypełnić pustkę po amerykańskich koncernach, które obecnie zainteresowane są własnym boomem łupkowym. Nie znaczy to, że USA zupełnie wycofają się z Bliskiego Wschodu, ale motywacja ich obecności staje się wyłącznie polityczna. Ropa i gaz w tym regionie dla Amerykanów przestały być interesujące. Z zastrzeżeniem – nie może tam wejść Gazprom, ani rosyjskie koncerny naftowe.

Assad otwarcie stwierdzał, że gazociąg katarski jest sprzeczny z interesami jego sojusznika, Rosji, największego eksportera gazu do Europy. Włoski dziennik Il sole 24 ore stwierdził kilka dni temu w komentarzu redakcyjnym: „Gaz to realny powód dla którego Moskwa interweniuje w Syrii i dla którego niedawno Putin spotykał się trzykrotnie z Erdoganem, aby definitywnie podjąć wspólną decyzję w sprawie budowy Turkish Stream”.

Ale jak zauważa włoski dziennik powołując się na Roberta Kennedy’ego jr, „jeśli chodzi o bilateralne projekty energetyczne na całym Bliskim Wschodzie, trzeba bardzo uważać. To, co jest korzystne dla jednego czy dwóch graczy, z całą pewnością będzie dużą stratą dla innych”. Perspektywa jest coraz bardziej pesymistyczna bo do gry wkracza kolejny zainteresowany: Ankara – podkreśla dr Jessie Boort w weekendowym komentarzu dla AP.

– Turcja była tylko jednym z państw, przez które miał przebiegać gazociąg katarski. Obecnie prezydent Erdogan dąży do stworzenia z tego kraju „wielkiego węzła energetycznego”, dysponującego gazem rosyjskim, azerskim, katarskim i kaspijskim. I bliskowschodnią ropą. – zauważa Boort.

Istotnie, kilka dni temu szef państwa tureckiego na wielkim wiecu w Bursie stwierdził „Mosul jest duszą Otomańskiego Imperium”. I to jest polityczne uzasadnienie dla którego armia turecka, mimo ostrego sprzeciwu Bagdadu, ma wziąć decydujący udział w odbiciu Mosulu dżihadistom ISIS.

To drugie co do wielkości miasto irackie jest położone w okręgu Niniwy, na obszarach bogatych w ropę. Według danych z 2009 r. całość irackich złóż naftowych szacuje się na 115 mld baryłek, co daje Irakowi trzecie miejsce na świecie. Nawet obecnie pomimo wojny Irak wydobywa ponad 4,7 mln baryłek dziennie, Iracki Autonomiczny Region Kurdystanu – ponad 0,5 mln.

Nie była to pierwsza szokująca wypowiedź Erdogana o przyłączeniu do Turcji znaczących terytoriów irackich i syryjskich (w tym wielkich miast – Mosulu i Aleppo), które prawie 100 lat temu należały do Otomańskiego Imperium. Tak się składa, że te terytoria w Iraku obfitują w ropę naftową, a w Syrii – są obszarem najdogodniejszym do budowy rurociągów z wyprowadzeniem na odcinki podmorskie.