Wójcik: Zwrot Gazpromu do Azji kończy się jeszcze przed faktycznym rozpoczęciem

3 listopada 2015, 08:06 Energetyka

KOMENTARZ

Władimir Putin i Xi Jinping. Fot. Kancelaria Prezydenta Federacji Rosyjskiej
Władimir Putin i Xi Jinping. Fot. Kancelaria Prezydenta Federacji Rosyjskiej

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

„Bez Putina nie ma dzisiaj Rosji” – powiedział w 2014 r. pierwszy zastępca szefa administracji Kremla, Wiaczesław Wołodin na posiedzeniu klubu wałdajskiego. Cytat wskazuje, że Rosjanie identyfikują przyszłość Rosji z prezydentem Władimirem Putinem. Z kolei Putin decyduje o przyszłości Rosji i jej perspektywach gospodarczych, modernizacji jej sektora zbrojeniowego i armii. A to wszystko zależy od zasobów mineralnych, w szczególności  od ropy i gazu. Odmiennie niż w gospodarkach rozwiniętych. Umowa z Chinami o budowie gazociągu Siła Syberii i o dostawach gazu to rosyjski sposób na długoterminowe korzystanie z chińskiego popytu na gaz i z pieniędzy, jakie Chiny są skłonne zapłacić za ten gaz. To jednak pieśń przyszłości.

Aby zabezpieczyć tę przyszłość, Putin w maju 2014 roku podpisał umowę z prezydentem ChRL Xi Jinpingiem na dostawę 38 mld m3 gazu rocznie do Chin z pól Czajandinskoje i Kowiktinskoje w Syberii Wschodniej. Dostawy mają być transportowane przez nowy gazociąg (4 tys. km) Siła Syberii, który według szacunku będzie kosztować Rosję 55 mld dol. Rosyjscy komentatorzy przedstawiają niekiedy ten projekt, jako dowód, że Rosja może z powodzeniem zwrócić się ku Azji, uniezależniając się gospodarczo od Europy i USA. Siła Syberii oraz  dwa dalsze gazociągi biegnące w kierunku Azji (Gazociąg Ałtaj – obecnie Siła Syberii 2 – oraz gazociąg Sachalin – Chabarowsk – Władywostok) mają uzupełnić rozległą sieć rurociągów dostarczających gaz do Europy.

Ambicje Putina napotykają na przeciwności. Aleksiej Miller, szef Gazpromu – koncernu, który ma monopol na rosyjski eksport gazu za pomocą gazociągów – w przemówieniu 5 października w Petersburgu na Piątym Międzynarodowym Forum Gazu, przedstawił ambicje Gazpromu, które ma sankcjonować rosnący deficyt gazu na rynku europejskim. Maleje własne wydobycie w Europie, nieskuteczne są starania o dywersyfikację dostawców innych niż Gazprom itd. Wg Millera, jedynym wyjściem dla Europy jest Nord Stream-2. Tylko rosyjski gaz zapewni Europejczykom bezpieczeństwo energetyczne. Tymczasem wiceszef Gazpromu, Aleksander Miedwiediew, przemawiając na konferencji na rosyjskim Dalekim Wschodzie pod koniec września, przedstawiał perspektywy rozwoju współpracy z Chinami jako priorytet.

Od czerwca 2015 r. Komisja Europejska, stara się ograniczyć udział Gazpromu w europejskim rynku gazu. Niedawno wyraziła sprzeciw wobec projektu Nord Stream-2, który ma mieć przepustowość 55 mld m3 rocznie. KE ocenia, że sieć Gazpromu w krajach UE dysponuje nadwyżką przepustowości. Jednocześnie wg średnioterminowej prognozy Międzynarodowej Agencji Energii (MAE), perspektywy rosyjskiego gazu na rynku chińskim są „niepewne”, ponieważ „niepewny” jest popyt na gaz w Chinach. Spadło tempo wzrostu zapotrzebowania na to paliwo – z 14 proc. w ostatnich pięciu latach, do 8 -9 proc. w 2014 r. Ponadto, w 2015 r, załamała się dynamika chińskiej gospodarki, zwłaszcza produkcji przemysłowej, wyraźnie spadł eksport. Co obniży zapotrzebowanie na gaz.  A jednocześnie na chiński rynek będzie w coraz większych ilościach trafiać taniejący LNG z Australii i z USA jako konkurencja dla syberyjskiego gazu z rurociągów Gazpromu, które będą gotowe prawdopodobnie dopiero w 2019/2020 r.  Strona rosyjska ma  więc starannie skrywany problem – czy definitywnie dla Chin będzie opłacalna umowa z Gazpromem na uciążliwych warunkach „bierz lub płać”, czy wygodniejsze będą dostawy LNG zamawiane elastycznie na konkretne zapotrzebowanie.

Rosja i Chiny nie ujawniły żadnych szczegółów na temat formuły cenowej dostaw przez gazociąg Siła Syberii. Czy będą to ceny ustalone kontraktem, ceny indeksowane do cen ropy, ceny hybrydowe itd. Nie podano waluty rozliczeń dostaw – czy będzie to rubel, juan, dolar USA, euro… Po jakim kursie będą rozliczane należności w jednej z tych walut? Jeśli chodzi o pieniądze – jedno tylko jest pewne, strona chińska zdaje sobie sprawę, że po zbudowaniu gazociągu Siła Syberii, będzie tylko rynkiem zbytu dla rosyjskiego gazu. Z drugiej strony – dla Gazpromu kwestia ceny uzyskanej od Chin jest ważna, także z uwagi na duże koszty budowy wielkich magistrali, zaś ceny indeksowane do ropy mogą się okazać wręcz nieopłacalne wobec dużego spadku cen tego surowca.

W Unii Europejskiej ceny gazu dostarczanego przez Gazprom także mogą być problemem dla Rosji. W lutym 2015 roku Komisja Europejska opublikowała strategię ramową dla Unii Energetycznej, która ma być zintegrowanym systemem jednoczącym cały kontynent, gdzie energia – gaz i prąd – przepływają  swobodnie dzięki połączonym sieciom przesyłowym i interkonektorom. W tej koncepcji nie bardzo mieszczą się plany Gazpromu.

Konkurencja coraz tańszego amerykańskiego i australijskiego LNG może zmusić Rosję do  dużej obniżki ceny gazu dla odbiorców zarówno w Europie, jak i w Chinach. Tak dużej, że eksport rurociągami – choć w zasadzie tańszy niż gazowcami – może być nierentowny. Jeśli chodzi o Chiny na tym rynku Gazprom ma jeszcze jednego rywala – Turkmenistan, który w walce o rynek może zastosować wręcz dumping cenowy. Chiny na razie są jedynym odbiorcą turkmeńskiego gazu.  Do niedawna wydawało się, że cenowo LNG nie może konkurować z gazem transportowanym rurociągami. Jednakże obecnie sytuacja się zmienia.  W Stanach Zjednoczonych, dostawcy gazu skroplonego zakupują gaz łupkowy, obecnie najtańszy gaz na świecie, dzięki najnowszym technologiom szczelinowania hydraulicznego stosowanym w basenach Marcellus i Utica. Henry Hub sprzedaje gaz w cenie 3.00 dol. za 1 tys. btu, a najnowsze informacje podają dalszy spadek – poniżej 2.00 dol. za 1 tys. btu. Spadają też ceny transportu – w zależności od dostępności gazowców LNG.

Cena i wolumen dostaw to nie jedyne czynniki, które zdecydują o wartości przychodów Gazpromu z eksportu gazu do Chin. Warto wrócić do wspomnianych już skomplikowanych problemów rozliczeń walutowych. O tyle mogą być one trudniejsze, że obie strony chciałyby potraktować przyszłe rozliczenia dostaw magistralą Siła Syberii jako doświadczalne wyeliminowania dolara. Jednak Gazprom importowane maszyny i sprzęt nabywa właśnie za dolary, a część finansowych zobowiązań ma denominowane w euro. Prawdopodobnie więc nie do końca sfinalizowany pakiet umów i kontraktów ze stroną chińską dotyczący Siły Syberii napotyka na poważne problemy wyliczeń cen, kosztów i należności obu stron, a więc i przychodów oczekiwanych przez stronę rosyjską.  To będzie miało zapewne też negatywny wpływ na zyski finansowe z tytułu umowy.

Z obliczeń wynika, że umowa z Chinami o gazociągu Siła Syberii i dostawach gazu będzie opłacalna tylko wtedy, gdy cena surowca wyniesie co najmniej 350 dol. za 1 tys. m3 przy rocznej wielkości sprzedaży 38 mld.m3 przez 30 lat. ( wg. rocznego sprawozdania finansowego Gazpromu z 2014 r.). Przy tych obliczeniach nie brano pod uwagę kosztów transportu oraz obciążeń podatkowych, choć w tym przypadku projekt Siła Syberii, podobnie jak wszystkie inwestycje energetyczne na Syberii Wschodniej, będzie mieć bardzo duże ulgi i zwolnienia podatkowe.

Jeszcze jeden element komplikuje plany eksportu gazu do Chin. Rząd rosyjski oczekuje, że wydobycie ropy i gazu w Syberii Wschodniej oraz na Rosyjskim Dalekim Wschodzie będzie mocnym bodźcem rozwoju dla tych zupełnie dziewiczych ogromnych obszarów. Przede wszystkim konieczna jest gazyfikacja i elektryfikacja całego obszaru, rozwój przemysłu petrochemicznego i rafineryjnego. Jeszcze nie obliczono, jakie będzie konkretne zapotrzebowanie gazu na te cele. Czy wobec tego wystarczy jeszcze na eksport do Chin? Choć może też się okazać, że rację mają eksperci z Merill Lynch, którzy twierdzą, że wszystkie trzy gazociągi rosyjskie do Chin będą wykorzystane – jak dobrze pójdzie – najwyżej w 50 proc. Zwalniająca gospodarka Chin będzie potrzebować mniej energii, niż zakładano. Tak już jest jednak, inwestycje rozpoczyna się dziś, ale wyniki poznaje się wiele lat później. Ryzyko trzeba wliczyć w koszty.