Wójcik/Jakóbik: Bruksela błogosławi dywersyfikacji z bałaganem na zapleczu

18 marca 2015, 07:04 Energetyka

KOMENTARZ

Gazociągi Korytarza Południowego, BP

Teresa Wójcik/Wojciech Jakóbik

Redakcja BiznesAlert.pl

Ostatnie dwa dni w Ankarze upłynęły pod hasłem energetycznej współpracy Unii Europejskiej i Turcji. W poniedziałek odbyły się tam rozmowy wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej ds. Unii Energetycznej Marosza Szefczowicza i tureckiego ministra ds. Unii Europejskiej Volkana Bozkira, zakończone wczoraj – we wtorek – ustaleniami o połączeniu europejskiego rynku energii z dostawcami z Bliskiego Wschodu i regionu Morza Kaspijskiego.

Również wczoraj w Kars, w północno-wschodnim regionie Turcji rozpoczęła się budowa magistrali gazowej TANAP. Szefczowicz z tej okazji powiedział mediom, że TANAP jest ważny nie tylko dla Turcji, ale również dla Europy. –  Koncepcja Południowego Korytarza Gazowego i (wchodzący w jego skład – przyp. red.) TANAP to kluczowe projekty, do których Unia Europejska przywiązuje dużą wagę, także polityczną – podkreślił słowacki polityk.

Szefczowicz, odpowiedzialny w Brukseli za Unię Energetyczną, oświadczył też, że nie ma żadnych oficjalnych informacji na temat rosyjskiego Turkish Stream, a „wszystkie tego rodzaju projekty muszą być przedstawione oficjalnie i być dla wszystkich stron opłacalne oraz zgodne z prawem unijnym”. Co w przypadku oferty Gazpromu jest wątpliwe.

– Turkish Stream jest zaplanowany bez żadnych konsultacji z klientami z Europy, z Unią Europejską, z Brukselą, a przecież tak wielki klient jak UE powinien być traktowany z szacunkiem – zaznaczył Szefczowicz. Unia jest największym na świecie nabywcą energii, rocznie wydaje średnio na ropę i gaz 423,7 mld. euro. KE nie godzi się też, aby projekt Gazpromu pozwolił na wyłączenie Ukrainy z tranzytu surowca. Zdaniem Szewczowicza Rosja nie może po prostu zmienić projektu bez konsultacji z Brukselą.

Negocjacje Szefczowicza z Bozkirem były wsparte faktami. Również wczoraj – jak już wspomniałam – w Kars oficjalnie rozpoczęły się prace przy układaniu gazociągu TANAP, którym będzie transportowany gaz z Azerbejdżanu, z pola Szach Deniz 2, do nabywców w UE. Inwestycja ma kosztować 10 mld dol. i być zakończona do końca 2018 r. Otwarcie inwestycji odbyło się uroczyście w obecności prezydentów Turcji i Azerbejdżanu, Recepa Tayyipa Erdogana i Ilhama Alijewa oraz ich gruzińskiego odpowiednika Giorgiego Margwelaszwilego. Alijew zaakcentował, że TANAP przyczyni się do zmniejszenia zależności UE od gazu z Rosji.

Nowy turecki gazociąg będzie połączony z już istniejącym Gazociągiem Południowokaukaskim (SCP), który bezpośrednio transportuje gaz z morskich złóż azerskich przez Gruzję. W ubiegłym tygodniu podpisane zostało ostateczne porozumienie o konsorcjum TANAP, do którego weszły: azerska energetyczna firma państwowa SOCAR (58 proc. udziału), turecki koncern BOTAS (30 proc.) oraz brytyjski BP (12 proc.).TANAP na granicy turecko-greckiej połączy się z Gazociągiem Transadriatyckim – TAP. Razem te trzy gazociągi stworzą Gazowy Korytarz Południowy. Największy lądowy odcinek TAP jest zaprojektowany przez Grecję i również w Grecji wszystko jest gotowe do rozpoczęcia budowy. Jednak tu mogą być problemy z prorosyjskim lewicowym rządem Syrizy. Są uzasadnione podejrzenia, że przyspieszony termin wizyty w Moskwie premiera Aleksisa Ciprasa ma coś wspólnego ze zmianą planów Aten co do TAP, na korzyść rosyjskiego Turkish Stream.

Propagandowy Sputnik donosi, że wiceminister obrony Grecji Kostas Isihos ocenił Turkish Stream jako „dobrą podstawę dla udanych relacji krajów zaangażowanych w projekt”. Jego zdaniem przysłuży się on dla stabilności regionu i zwiększy bezpieczeństwo energetyczne.

Turcja zresztą też nie rezygnuje z udziału w rosyjskim projekcie, relacje Ankary z Moskwą w ostatnich latach ociepliły się i nabrały zupełnie nowego znaczenia dla obu stron zwłaszcza w sektorze energetyki. Rosja stara się przekonać stronę turecką do rezygnacji z projektu TANAP. Jednocześnie Ankara wydaje się być coraz bardziej uzależniona od energetycznych kontraktów ze stroną rosyjską. Wczoraj wieczorem – jak relacjonują media z Baku – niemal natychmiast po zakończeniu wizyty Szefczowicza, strona turecka zainicjowała rozmowę telefoniczną prezydentów Recepa Tayyipa Erdogana i Władimira Putina. Informację potwierdziła służba prasowa Kremla: – Obaj politycy omówili różne aspekty współpracy dwustronnej, z naciskiem na realizację wspólnych projektów w sektorze energetycznym, w tym Turkish Stream. Wymieniono także poglądy na temat najważniejszych problemów międzynarodowych i regionalnych oraz harmonogramu przyszłych kontaktów na najwyższym szczeblu.

Strona rosyjska – zdaniem ekspertów brytyjskich i amerykańskich – zdołała znacznie uzależnić Turcję, prawie zupełnie pozbawioną własnych surowców energetycznych, od swoich dostaw gazu. Moskwa również aktywnie rozwija współpracę z Turcją w dziedzinie energetyki jądrowej. Rosja mocno krytykuje projekt TANAP.  Przedstawiciel Moskwy przy Unii Europejskiej głosi, że ten gazociąg jest „wyjątkowo ryzykowny pod względem technicznym” i „stanowczo o wiele za drogi”.

Tymczasem projekt wzmocniło brytyjskie BP, wspomniane powyżej. Prezydent Azerbejdżanu spotkał się z dyrektorem firmy Robertem Dudleyem, by wyrazić przełomowe znaczenie Korytarza Południowego dla wszystkich zaangażowanych stron.

Turcy ślą do Rosji także negatywne sygnały. Turecka gazeta Aktifmedya cytowana przez Trend oznajmiła wczoraj 17 marca, że turecki BOTAS odmówił podpisania porozumienia w sprawie obniżki cen dostaw gazu z Rosji do Turcji w wysokości 10,25 procent. Ankara rozważa skierowanie sprawy do sądu arbitrażowego. Wcześniej Turcy przekonywali, że obniżka została zaakceptowana przez strony.

W 2014 roku Turcja importowała 27,4 mld m3 gazu ziemnego od Gazpromu za pomocą połączeń gazowych w Europie Południowej oraz czarnomorskiego gazociągu Blue Stream.

Rozmowy o obniżce toczyły się w cieniu prac nad rozpoczęciem budowy nowego gazociągu Turkish Stream, który miałby doprowadzać nawet 63 mld m3 gazu ziemnego z Rosji, przez Morze Czarne, do Turcji i dalej do klientów europejskich. Miałby zastąpić oficjalnie porzucony South Stream. Obniżka cen od Gazpromu może być istotnym czynnikiem dalszych prac.

W rozmowie z agencją Trend ambasador Turcji w Azerbejdżanie uspokaja, że rosyjski projekt gazociągu do Turcji Turkish Stream nie zagraża budowie Gazociągu Transanatolijskiego (TANAP), który ma dostarczać gaz azerski przez terytorium tureckie do Europy.

Ismail Alper Coskun przekonuje, że TANAP jest kluczowy dla Turcji, która angażuje w niego kapitał i udziały własnej firmy, BOTAS. Dzisiaj odbędzie się ceremonia wmurowania kamienia węgielnego na budowie gazociągu w prowincji Kars.

Coskun podkreśla, że Turcja zgodziła się, aby Rosja zbudowała swój nowy gazociąg o nazwie Turkish Stream u jej brzegów, ale zamierza włączyć się do konsorcjum projektu dopiero, gdy powstanie podmorski odcinek. Jest to najbardziej kosztowny element projektu, a zachodni eksperci oceniają, że wobec taniej ropy nafowej i sankcji Rosja nie ma środków na jego realizację.

Komisja Europejska jest przekonana o wzajemnym zaangażowaniu stron w budowę Korytarza Południowego – zadeklarował urzędnik z Brukseli cytowany przez Trend.

Projekt Gazociągu Transanatolijskiego przewiduje transport gazu z azerskich pól Szach Deniz do zachodnich granic Turcji. W początkowym okresie przepustowość gazociągu wynosić ma 16 mld m. sześć. gazu rocznie. Spośród tego 6 mld m. sześć trafi do Turcji, zaś reszta wolumenu będzie transportowana do Europy. Turcja otrzyma gaz w 2018 roku, do Europy zaś trafi on na początku roku 2020, po zakończeniu prac nad Gazociągiem Transadriatyckim. Koszt inwestycji TANAP będzie wahał się pomiędzy 10, a 11 miliardami dolarów.

W założeniach pierwsza nitka gazociągu Turkish Stream, długości 900 km będzie mieć przepustowość 15,75 mld m3 rocznie, ale z gotowymi czterema nitkami rura będzie transportować 63 m3 gazu rocznie. Z tego wolumenu gazu ponad 47 mld m3 rocznie będzie dostarczane do nowego węzła gazowego na granicy turecko-greckiej. Turcja ustaliła z Gazpromem 8 lutego, że chce pobierać tym szlakiem 16 mld m3 rocznie.

Ankara wykorzystuje wagę projektu Turkish Stream dla rosyjskiej polityki w celu uzyskania jak najlepszej oferty. W sytuacji gdy o jej współpracę rywalizują Bruksela i Moskwa, przyjęcie takiego stanowiska jest łatwe i korzystne. Turcja odrzuca zaloty Gazpromu ale nie po to, aby przestać rozmawiać z Rosjanami. Realizuje TANAP ale nie wyklucza połączenia go z rosyjskim projektem. Wysyła sprzeczne sygnały na temat Turkish Stream aby o rywalizacja potęg o jej względy trwała. Trwa ona w najlepsze.

W Azerbejdżanie i Turcji pojawiają się głosy, że te państwa robią dla bezpieczeństwa Unii Europejskiej więcej, niż niektóre jej kraje członkowskie. W tym kontekście warto przypomnieć negatywny przykład Grecji i Węgier, które lekceważą wspólnotową politykę energetyczną reprezentowaną przez Marosza Szefczowicza i wybierają unilateralne relacje z Moskwą. Ze względu na te problemy to Azerowie i Turcy nadają ton polityce dywersyfikacji dostaw, a Unia Europejska tkwi w inercji. Może przez to otrzymać gorszą ofertę na którą będą miały wpływ umizgi Rosji w Ankarze i Baku.

Ten negatywny trend starają się przełamać przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk oraz premier Wielkiej Brytanii David Cameron. W rozmowie telefonicznej z 18 marca przywódcy podkreślili, że Unia Europejska musi jak najszybciej uniezależnić się od rosyjskiego gazu poprzez wzmocnienie przejrzystości umów gazowych i rozbudowę infrastruktury. Tymczasem Komisarz ds. klimatu i energetyki UE z Hiszpanii Miguel Arias Canete podkreślał w poniedziałek znaczenie rozwoju sektora LNG.

W tych zabiegach Brukselę wspiera dyplomacja amerykańska. Ambasador Victoria Nuland, asystent sekretarza stanu ds. europejskich i azjatyckich od 17 do 20 marca będzie przebywać w Europie. Odwiedzi Ateny, Lublanę i Rzym, aby rozmawiać o problemach „dwustronnych, regionalnych i europejskich”. Podróż zakończy w Brukseli, gdzie odbędzie spotkania z przedstawicielami NATO i UE, weźmie też udział w dorocznym spotkaniu z German Marshall Fund. Jako architekt amerykańskiej polityki ukraińskiej i znaczący przedstawiciel neokonserwatystów Victoria Nuland jest szczególnie zainteresowana stanowiskiem poszczególnych sojuszników atlantyckich wobec nasilającej się konfrontacji z Rosją od gospodarki do działań militarnych. W tym zwłaszcza w obszarze sektorów: bezpieczeństwa energetycznego, obronności i terroryzmu.

Trzy państwa, które odwiedzi Nuland przed spotkaniami w Brukseli wyraziły zastrzeżenia, co do przedłużenia sankcji europejskich przeciwko Moskwie. Obecnie przejawiają również zainteresowanie bliższą współpracą z Kremlem w sektorze energetyki.

Wiarygodność Brukseli w kontekście tych problemów maleje. Konsensus odnośnie konieczności dywersyfikacji źródeł dostaw gazu ziemnego do Europy jest kruchy, a Moskwa stale go podważa. Niechęć eurokratów do współpracy z Amerykanami, którzy próbują walczyć z obstrukcją w krajach jak Grecja, dodatkowo utrudnia osiągnięcie sukcesu. Program Unii Energetycznej i wsparcia dla projektów jak Korytarz Południowy zaakceptowany w Brukseli, ma różny odbiór w poszczególnych stolicach europejskich, co pokazuje bałagan na zapleczu dyplomacji wspólnotowej.