Wójcik/Jakóbik: Prognoza konsekwencji nowej wojny gazowej, której Rosja nie potrzebuje

10 września 2014, 10:30 Energetyka

KOMENTARZ

Teresa Wójcik, Wojciech Jakóbik

BiznesAlert.pl

Unia Europejska przyjęła warunkowo nowe sankcje przeciwko Rosji. Niektóre kraje członkowskie uważają, że odwetowe kontr-sankcje będą szkodzić Unii Europejskiej. Jednocześnie zaś sankcje unijne nie mają wpływu na politykę Moskwy.

Taką opinię prezentuje wiele zachodnioeuropejskich mediów. Podobnego zdania są niektórzy analitycy, którzy podkreślają, że przeciwni sankcjom są dość często politycy Austrii, Czech, Węgier, Cypru i częściowo Szwecji. Włochy, które mają bardzo rozwiniętą współpracę gospodarczą z Rosją dzięki polityce byłego premiera Silvio Berlusconiego, zachowują daleko idąca powściągliwość wobec stosowania sankcji, podobnie jak Finlandia. Słowacja wręcz postuluje, aby ją „zwolnić” od stosowania sankcji.

Wynegocjowany z oporami konsensus 28 państw członkowskich UE w sprawie ostatnich sankcji bierze pod uwagę kluczowe interesy całej Unii, a szczególnie tych państw, które są najbardziej  uzależnione od dostaw rosyjskiego gazu. Dlatego żadne sankcje nie zostały wymierzone w Gazprom (jedynie w jego naftową spółkę-córkę, Gazprom Nieft).

Nie brakuje wśród europejskich polityków poglądu, że sankcje nie doprowadzą do rozwiązania konfliktu zbrojnego na wschodzie Ukrainy. Przedstawiciele OBWE otwarcie twierdzą, że najważniejsze są kontakty Ukrainy i Rosji na najwyższym szczeblu – tj. obu prezydentów: Petra Poroszenki i Władimira Putina.

We francuskich mediach od ostatniego poniedziałku omawiana jest wypowiedź przedstawicieli armii rosyjskiej, wg których Rosja rozpocznie sama produkcję śmigłowcowców, jeśli Paryż w ramach sankcji zrezygnuje z dostarczenia Moskwie dwóch okrętów do lądowania i startu helikopterów typu Mistral. Okręty są niemal ukończone w stoczni, a należność, którą Moskwa ma uregulować wynosi 1,3 mld euro.

Tymczasem z raportu Niemieckiej Grupy Doradczej oraz Instytutu Badań Ekonomicznych i Doradztwa Politycznego wynika, że wojna gazowa trwająca pół roku lub dłużej, zaszkodzi europejskiej gospodarce. Według jego autorów Ukrainie nie zabraknie gazu tylko, jeśli zmniejszy zużycie surowca o 20 procent i zacznie sprowadzać go przez Słowację. Dokument uwzględnia jednak sześć scenariuszy. Cztery z nich zakładają, że Ukrainie skończy się gaz między listopadem a styczniem.

Instytut Studiów Ekonomicznych na Uniwersytecie w Kolonii przekonuje, że przerwa dostaw do Europy przez Ukrainę trwająca trzy miesiące zaszkodzi zimą Polsce, Turcji i Finlandii. Przerwa półroczna skończyłaby się zaś niedoborami także w Niemczech. Dziewięciomiesięczne zatrzymanie dostaw uderzyłoby także we Francję i Włochy. W takim scenariuszu niedobór gazu w Europie wyniósłby 46 mld m3. Według analityków z Kolonii nawet import tej ilości surowca w postaci skroplonej nie pomógłby Polsce i Turcji, ze względu na braki w infrastrukturze przesyłowej.

Jednak dla forsowania swoich interesów w Europie Rosjanom wystarczy sama groźba wojny gazowej. W Komisji Europejskiej Niemcy lobbują intensywnie za zwolnieniem odgałęzienia Nord Stream na swoim terytorium – OPAL – z ograniczeń antymonopolowych unijnego prawa i zmonopolizowaniem rury przez Gazprom. Bułgarzy i Węgrzy wspierają podobne zwolnienie dla planowanego gazociągu South Stream. Obie rury mogą w przyszłości posłużyć do uniezależnienia Rosji od krajów tranzytowych w Europie Środkowo-Wschodniej. Dzięki takiej obręczy gazociągowej wokół naszego regionu będą mogli wypowiadać wojny gazowe krajom jak Ukraina bez szkód dla ich europejskich klientów.

Ostatecznie mowa o infrastrukturze, która jest w coraz większym stopniu rosyjska z zaproszenia Europejczyków. Ostatni przykład: Wintershall nie spodziewa się trudności w zawarciu umowy z Gazpromem o zamianie aktywów jesienią tego roku. Gazprom ma zwiększyć udziały do 100 procent w joint venture handlującym gazem i zajmującym się jego magazynowaniem – Wingas, WIEH i WIEE oraz operatorze magazynów gazu ziemnego – Astora (Jemgum Reden w Niemczech i Heidi w Austrii). Gazprom otrzyma także połowę udziałów w Wintershall Noordzee szukającym węglowodorów na Morzu Północnym. W zamian niemiecka firma otrzyma 25,01 procent w złożach pola Urengoj w Rosji. Przedstawiciele spółki oceniają, że pracują z Gazpromem już od 24 lat i nie spodziewają się pogorszenia relacji z nim w obliczu sankcji.