Wójcik/Jakóbik: Przez nowe sankcje rosyjski sektor naftowy zje swój ogon

15 września 2014, 10:09 Ropa

KOMENTARZ

Teresa Wójcik, Wojciech Jakóbik

BiznesAlert.pl

Nową serią sankcji Stany Zjednoczone ugodziły w Sbierbank, największy w Rosji bank, w przemysł zbrojeniowy oraz w największe rosyjskie koncerny paliwowo-energetyczne. Sankcje ogłoszone w ub. piątek to kolejna kara za agresję Moskwy przeciw Ukrainie.

Amerykańskie sankcje są skoordynowane z podobnymi krokami Unii Europejskiej.  Ostatnie sankcje wobec banków nie tylko zamykają dostęp do rynków finansowych (m. in kredytowania wielkich inwestycji), ale też ograniczają możliwości dostępu do rynków długu USA. Praktycznie uniemożliwiają sprzedaż materiałów, urządzeń, sprzętu i usług pięciu rosyjskim spółkom paliwowo-energetycznym do prac poszukiwawczo-wydobywczych głębinowych, w Arktyce oraz w złożach łupkowych i innych niekonwencjonalnych złożach ropy i gazu. Są to Gazprom (dotychczas nie objęty sankcjami), Gazprom Nieft, Łukoil, Surgutnieftiegaz i Rosnieft. Strona amerykańska podkreśla, że sankcje mogą zostać cofnięte, jeśli Rosja zaprzeczająca, że wysyła wojska do wschodniej Ukrainy i zbroi separatystów, podejmie istotne kroki pokojowe, w tym wycofa wszystkie swoje siły poza państwową granicę z Ukrainą. Prezydent Rosji Władimir Putin uznał nowe sankcje ekonomiczne za „dziwne” wobec jego „pokojowych działań na wschodzie Ukrainy”, a rosyjski MSZ zapowiedział szybkie podjęcie środków odwetowych.

Departament Skarbu USA dał amerykańskim spółkom czas do 26 września na wygaszenie współpracy z rosyjską naftą. Przedstawiciele Białego Domu i Kongresu zgodnie stwierdzają, że obecne sankcje energetyczne i bankowe nie mają na celu ograniczenia produkcji energii elektrycznej w Rosji ani doraźnego zmniejszenia wydobycia ropy i gazu, które się zmniejsza z naturalnych przyczyn – zaawansowanego zczerpywania obecnie eksploatowanych złóż. Celem jest radykalne zmniejszenie przyszłej produkcji węglowodorów, wskutek pozbawienia rosyjskich koncernów wiedzy, doświadczenia i technologii takich zachodnich firm jak Exxon Mobil Corp i BP Plc. Najnowsze sankcje energetyczne Waszyngtonu poszły znacznie dalej niż zakazy lipcowe dotyczące udostępniania rosyjskim koncernom pewnych technologii poszukiwawczych i wydobywczych ropy ze złóż łupkowych, złóż głębinowych oraz arktycznych. Amerykańskie koncerny paliwowo-energetyczne, w tym Exxon Mobil, oceniły, że najnowsze sankcje Białego Domu są zgodne z prawem Stanów Zjednoczonych. Kilka godzin temu dostaliśmy informację, że ExxonMobil „analizuje sposoby dostosowania się do prawnych decyzji Waszyngtonu”.

Zdaniem analityka rynku energetycznego piszącego dla Forbesa, Christophera Helmana zatrzymanie współpracy Exxon Mobil – Rosnieft jest możliwe i, być może nawet, pożądane przez akcjonariuszy Exxona. Joint venture na Morzu Karskim jest powiązane z aktywami w Zatoce Meksykańskiej przekazanymi Rosnieftowi oraz arktycznymi przekazanymi firmie amerykańskiej. Pomimo ciepłych relacji dyrektora Exxona Rexa Tillersona z Kremlem, warunki wydobycia na złożu Uniwersiteckaja, które może zawierać do 9 mld baryłek ropy, sprawią, że nawet bez sankcji pierwszy surowiec popłynie z nich za pięć lat. Dopiero kilka lat później inwestycja zacznie się zwracać. Długotrwałość jest wpisana w ten projekt od początku, dlatego według Helmana Exxon może poczekać na zniesienie sankcji. Jego zdaniem nawet wycofanie się z Arktyki i powrót tamtejszych aktywów w ręce Rosnieftu oraz tych z Zatoki w ręce Exxona tylko ucieszy amerykańskich inwestorów, którzy boją się ryzyka z nimi związanego. Jak podkreśla cytowany analityk, największym wyzwaniem dla Rosjan będzie wtedy samotna eksploatacja złoża Bażenow, o którym już pisaliśmy w BiznesAlert.pl. Ma ono potencjalne zasoby większe niż fundament łupkowej rewolucji w USA – pole naftowe Bakken.

Do tego będą jednak potrzebne duże pieniądze. Minister finansów Rosji Anton Siluanow zapowiedział, że jego kraj powoła w 2015 roku fundusz antykryzysowy, z którego środki zostaną przeznaczone na pomoc dla banków i firm naftowych dotkniętych sankcjami Zachodu, na czele z Rosnieftem. Firma Igora Sieczina wystąpiła do rządu o dofinansowanie w wysokości 1,5 bln rubli. Środki na ten cel mają zostać przekierowane z funduszu emerytalnego. Siluanow ocenia, że rezygnacja z transferowania pieniędzy na ten fundusz zapewni budżetowi dodatkowe 309 mld rubli. Nie cała ta kwota ma trafić do funduszu antykryzysowego. 100 mld rubli ma trafić do firm. Prezydent Władimir Putin szuka pomocy w krajach azjatyckich, podczas spotkania Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Duszanbe zaapelował o pogłębienie współpracy ekonomicznej między jej członkami. Niedawno kraje grupy BRICS ogłosiły powołanie Nowego Banku Rozwoju. Putin chciałby skorzystać także z jego środków. To dla pieniędzy i wsparcia technicznego Władimir Putin wpuszcza Chińczyków z CNPC do akcjonariatu złoża Wankor na Syberii. Liczy na ich doświadczenie z projektów łupkowych w Kanadzie z Devon Energy i USA z Chesapeake Energy.

Dopóki Zachód będzie utrzymywał sankcje przeciwko Rosji, ta będzie ratować sektor naftowy środkami z budżetu, podczas gdy do tej pory to sektor tworzył znaczną część środków budżetowych, które m.in. zabezpieczały emerytury i fundowały zbrojeniówkę. W ten sposób rosyjskie petrostate zacznie zjadać swój ogon. Uratuje je tylko cofnięcie sankcji albo popadnięcie w daleko idącą zależność od Państwa Środka i stanie się jego surowcowym zapleczem. W ten sposób awanturnicza polityka na Ukrainie może być początkiem końca rosyjskiej potęgi. Chiny mają wpływ na los rosyjskiego sektora naftowego, a zatem także gospodarki, w jeszcze jednym wymiarze. Słabe dane ekonomiczne wróżące koniec prosperity na Żółtą Rzeką sprawiają, że cena ropy naftowej spada, bo Chińczycy są największymi konsumentami energii elektrycznej. Ów czynnik wzmacnia zatem trend powstawania nadpodaży ropy naftowej na świecie, której boją się rosyjscy ekonomiści.

Minister finansów Anton Siluanow uspokoił inwestorów, że Rosja ma plan na wypadek spadku ceny ropy naftowej Ural poniżej minimum zapisanego w budżecie na poziomie 96 dolarów za baryłkę. Jego zdaniem obecne spadki to wynik odblokowania eksportu surowca z Libii i zwiększonego eksportu z USA. Uważa, że sytuację zmieni odrodzenie gospodarcze na świecie. W innym wypadku „nadmiar podaży ropy naftowej” będzie mógł zostać usunięty tylko za pomocą państwowych regulacji. Jednak globalne zmiany spowodowane rewolucją łupkową w USA znajdują się prawdopodobnie poza zasięgiem rosyjskiego prawodawstwa.