Woźniak: Dywersyfikacja się opłaca. Kupujemy gaz taniej niż w Rosji

7 września 2017, 15:30 Energetyka

– Zakupy na rynku krótkoterminowym, są dla nas korzystniejsze, niż drogi rosyjski gaz, dlatego ograniczamy jego ilość w naszym portfelu zakupowym na rzecz tańszych ofert spotowych – powiedział w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl, wiceprezes PGNiG ds. handlowych, Maciej  Woźniak.

Maciej Woźniak / fot. PGNiG

BiznesAlert.pl: Jaka jest rola spotów w polityce zakupowej PGNiG?

Maciej Woźniak: Spoty, czyli kontrakty na pojedyncze dostawy gazu np. LNG, mają tę zaletę, ze są bardzo prostą operacyjnie transakcją. Nasi traderzy w biurze PGNiG w Londynie otrzymują wiadomość o ofercie, jest wskazana cena, stała kwotowo za cały ładunek. Jeżeli cena mieści się w zakresie naszego aktualnego zapotrzebowania portfelowego, to zwyczajnie tę transakcję przeprowadzamy. To są bardzo szybkie transakcje, zazwyczaj zapadają w ciągu kilku, kilkunastu godzin od pojawienia się oferty.
Jak to się ma do naszego portfolio zakupowego? Po prostu uzupełniamy portfolio na bieżąco najbardziej korzystnym cenowo gazem. Rosyjski gaz w ofercie dla Polski jest dużo droższy od ofert jakie mamy na rynkach europejskich, w związku z tym staramy się go brać tylko tyle, ile wynika z klauzuli „Bierz lub płać”, a uzupełniać portfel innymi, korzystnymi dostawami. A spoty takie właśnie są. Bierzemy tylko takie spoty, które dopasowane są do naszego zapotrzebowania, jeśli chodzi o cenę. Obserwujemy rynek non stop – rynek który staje się coraz bardziej płynny. Obserwujemy indeksy w całej Europie i wybieramy te oferty które są atrakcyjne.

BiznesAlert.pl: W polityce zakupowej spoty to sprawa doraźna, bo strategicznie potrzebny byłby jednak kontrakt.

Oczywiście nie można się opierać tylko na spotach. Nie jesteśmy tylko firmą tradingową – sami również wydobywamy gaz i mamy kontrakty długoterminowe. I nie dlatego, że taka jest nasza fanaberia, ale dlatego, że odpowiadamy za dostawy do 7 milionów gospodarstw domowych w Polsce i za dostawy do odbiorców przemysłowych. Oczekiwanie, że całe nasze zapotrzebowanie pokryją dostawy spotowe byłoby nieodpowiedzialne. Chodzi o to, by nasze portfolio gazu było zdywersyfikowane, nie tylko co do kierunków dostaw, ale również co do długości poszczególnych kontraktów. Bo kontrakty o różnych terminach oznaczają również zróżnicowane formuły cenowe, jak również zróżnicowane inne warunki kontraktowe które się wzajemnie ubezpieczają. To są podstawy zarządzania ryzykiem.

W tym kontekście pojawiła się informacja, że można by uzyskać bardziej korzystną formułę cenową dla strony polskiej niż na giełdzie niemieckiej. Czy u nas może być kiedyś w hubie gazowym niższa cena niż w Niemczech?

Myślę, że cena będzie zbliżona a na pewno będzie podlegała podobnym trendom. Płynne połączone rynki przecież wzajemnie na siebie oddziaływują. Pytanie na ile głęboki będzie rynek gazowy w Polsce bo od tego zależy czy stanie się punktem odniesienia- benchmarkiem dla naszego regionu Europy. To jest bardzo ambitna wizja, do osiągnięcia w dłuższym okresie niż najbliższe 5 lat. Póki co to wielkość rynku niemieckiego, brytyjskiego czy holenderskiego wpływa na trendy cenowe gazu na rynku europejskim…. ale wszystko przed nami!

Jeśli chodzi o kontrakt jamalski – czy to jest kula u nogi dla polskiego sektora gazowego?

Kontrakt jamalski niewątpliwie jest przeszkodą dla rozwoju rynku gazowego w Polsce, ponieważ zawiera wysoki poziom klauzuli bierz lub płać, a po drugie ma bardzo niekorzystną i przestarzałą formułę cenową, opartą przede wszystkim o rynek ropy. To są wszystko zaszłości sprzed dwudziestu kilku lat, kiedy być może było to normą, ale w międzyczasie rynek się bardzo dynamicznie zmienił. Kiedy firma taka jak nasza sprzedaje gaz do klientów po cenach rynkowych, czyli opartych o gazowe indeksy giełdowe w Polsce i Europie, a te indeksy zachowują się zupełnie inaczej niż indeksy rynku ropy, to kiedy kupujemy gaz po cenie opartej o ropę, pojawia się różnica między kosztami nabycia i przychodami ze sprzedaży, która się zwiększa lub zmniejsza i z tą różnicą musimy się borykać. Wolelibyśmy tego uniknąć: kupować i sprzedawać gaz na przewidywanych warunkach rynkowych.

Wydawałoby się, że w sytuacji kiedy Gazprom stracił rynek ukraiński w bezpośrednich dostawach, ma problemy w Turcji, ustępuje we Włoszech to wobec Polski i PGNIG powinien też być bardziej elastyczny. Czy tak rzeczywiście jest?

W sprawie warunków cenowych kontraktu jamalskiego, jesteśmy z Gazpromem w sporze przed Trybunałem Arbirażowym. I jesteśmy przekonani co do wygranej. Arbitraż – z naszego powództwa – ma na celu przywrócenie w ofercie Gazpromu dla polskiego rynku, europejskich warunków rynkowych. Arbitraż jest konieczny bo nie widzimy po stronie rosyjskiej żadnego ruchu, który wskazywałby na chęć dostosowania się w Polsce do warunków rynkowych. I to w sytuacji gdy Gazprom potrafi się dostosować do warunków rynkowych ale tylko na rynkach zachodnioeuropejskich.
Nasze rozczarowanie współpracą handlową z Gazpromem jest trwałe. Dlatego jesteśmy zdeterminowani – kontynuujemy rozpoczęte projekty dywersyfikujące polegające na dostawach gazu przez Terminal im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i w przyszłości – od przełomu 2022/2023 roku – gazociągami przez Danię z szelfu norweskiego. Bo tylko w ten sposób uzyskujemy nie tylko gwarancję nieprzerwanych dostaw, ale także pewność że gaz sprzedawany będzie po cenie rynkowej, a nie po cenie uzależnionej od innych np. politycznych czynników.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik