Wróblewski: Odzyskać choć część środków wydanych na Pendolino

16 maja 2014, 14:45 Drogi

– Kon­trakt na Pen­do­li­no może zo­stać ze­rwa­ny. Doj­dzie do du­że­go, także biz­ne­so­we­go, konflik­tu. Nie zo­sta­ły speł­nio­ne wa­run­ki za­mó­wie­nia. Za­kła­da­no, że trze­ba prze­sko­czyć epokę. To nie była naj­lep­sza de­cy­zja. Trze­ba było po­sta­wić na po­cią­gi osią­ga­ją­ce pręd­kość do 160 km/h – po­wie­dział w „Kontr­wy­wia­dzie RMF FM” wicepremier Ja­nusz Pie­cho­ciń­ski. 

– Ograniczyłbym nerwowość polityków. Na dostawę Pendolino czekaliśmy dość długo. Wiele torów jest remontowanych. Natomiast fakt, że możemy odzyskać część pieniędzy włożonych na zakup włoskiego pociągu może stanowić pozytywną stronę tego problemu – ocenia w rozmowie z naszym portalem red. Tomasz Wróblewski, wiceprezes Warsaw Enterprise Institute.

Wróblewski przypomina, że w przetargu na zakup nowoczesnych pociągów pasażerskich nie uczestniczyły firmy polskie. Tak naprawdę nie wiemy, na ile efektywne kosztowo okaże się w końcu całe to przedsięwzięcie. Jest to przede wszystkim nauczka dla państwa, by pilnować, aby przetargi publiczne odbywały się poprawnie.

– Bo gdyby wygrała polska firma, zapewne chcielibyśmy ją postawić w tej sytuacji w stan upadłości – przypuszcza Wróblewski. – Skoro w grę wchodzi firma włoska cieszmy się tymi pieniędzmi, które wcześniej czy później – mam nadzieję – dostaniemy. Jeżeli ostatecznie to Pendolino nie wyruszy, możliwe, że wszystko trzeba będzie zacząć od nowa (w końcu to nie pierwsza i nie ostatnia zapewne rzecz, którą robimy od nowa). Przypomnę, że trzeba było zaczynać wszystko od nowa po rezygnacji chińskiego COVEC z fragmentu A2 koło Warszawy. Może trzeba będzie tak postąpić i tutaj.

W opinii Wróblewskiego w przypadku Pendolino mamy do czynienia wcale z nie największym opóźnieniem w polskim kolejnictwie. Wiceprezes WEI zwraca uwagę, ile np. czasu trwają remonty poszczególnych odcinków tras kolejowych.

– Dla mnie – powtarzam – pozytywne jest to, że dzięki karom będziemy mogli odzyskać choć część wyłożonych pieniędzy – kończy Wróblewski.