Zajdler: Nie ma zagrożenia monopolem Rosjan na rynku autobusów LNG

14 lutego 2014, 10:39 Drogi

Gazprom Germania, spółka rosyjskiego Gazpromu, poprzez współpracę z polską firmą Solbus, powoli zapewnia sobie wyłączność na dostawę autobusów napędzanych skroplonym gazem LNG – uważa portal wgospodarce.pl.

– Najbardziej interesujące, jest jakie podejście będą mieli inni przedsiębiorcy na naszym rynku. Jest na nim konkurencja, zaś przedsiębiorcy dostarczają gaz (płynny) wszędzie tam, gdzie istnieje nań popyt. Nie widzę zagrożenia zmonopolizowania rynku przez Rosjan – mówi w rozmowie z naszym portalem dr Robert Zajdler, ekspert Instytutu Sobieskiego.

Jego zdaniem mamy kilka firm dostawami gazu LPG. Z drugiej strony Solbus ma pewien model biznesowy, który wdraża.

– Jeśli niektóre miasta kupują autobusy tej firmy, godząc się, że jedynym dostawcą paliwa gazowego do tych pojazdów jest Gazprom, to znaczy, że ten model biznesowy spotyka się z zapotrzebowaniem rynku. I nie wyklucza to, by inne firmy stworzyły podobny model, tyle, że z wykorzystaniem gazu innego pochodzenia. Na naszym rynku paliwo to można przecież pozyskiwać z co najmniej kilku źródeł – informuje Zajdler.

Obecnie gaz LNG sprowadzany jest do Polski cysternami samochodowymi. Jest to główna metoda jego transportu. Natomiast docelowo rozważa się dostawy gazu płynnego z użyciem cystern kolejowych.

– Można kupować gaz LNG na jednym z hubów, wirtualnej giełdzie TTF czy w Belgii lub w Holandii i może przypłynąć praktycznie z całego świata – dodaje ekspert. Wobec tego nic nie stoi na przeszkodzie, by zaczęły działać na podobnej zasadzie, co Solbus inne firmy, konkurencyjne na rynku. Polska stanowi przy tym jeden z najważniejszych w Europie producentów autobusów (m.in. Solaris). Jesteśmy też jednym z czołowych producentów komponentów do samochodów – polskie fabryki są najczęściej ulokowane w specjalnych strefach ekonomicznych.

Wobec tego nie widzę przeciwwskazań, by ktoś inny również stworzył model biznesowy, z wykorzystaniem gazu LNG innego pochodzenia niż z Gazpromu – kończy Zajdler.