Zajdler: Wojna cenowa w Europie da Polsce niższe ceny LNG

20 maja 2016, 12:45 Energetyka

ROZMOWA

fot. Polskie LNG

W rozmowie z portalem BiznesAlert.pl dr Rafał Zajdler, ekspert ds. rynku energetycznego Instytutu Sobieskiego mówi m.in. o wpływie amerykańskiego LNG na walkę cenową na rynku europejskim oraz możliwościach rozwiązania sporu PGNiG z Gazpromem.

BiznesAlert.pl: Jak wojna cenowa w Europie zmieni się pod wpływem dostaw LNG ze Stanów Zjednoczonych oraz innych kierunków?

Robert Zajdler: Na pewno dodatkowe dostawy LNG z USA sprawią, że spółki będą ze sobą walczyły o rynek oraz klientów. Już w tej chwili jest to widoczne. Poza gazem rosyjskim i amerykańskim w grę wchodzi także norweski. Norwedzy chcą utrzymać status quo na rynku. Między innymi temu ma posłużyć współpraca przy Baltic Pipe. Ma zagwarantować dostęp do kolejnego fragmentu rynku europejskiego i możliwości rozwoju dostaw gazu.

Czy z rynkowego punktu widzenia jest to dobra opcja dla Norwegów?

Wydaje mi się, że dla Norwegów jest to dobra opcja, gdyż jakiś czas temu badali zainteresowanie ich gazem na kontynencie europejskim w ujęciu długoterminowym. Wydaje mi się, że jest to raczej próba walki o rynek europejski, o pewien wolumen na tym rynku.

Czy Amerykanie będą w stanie uzyskać w Europie znaczny udział?

Zobaczymy jak będą kształtowały się ceny. Niektóre rejony, takie jak Hiszpania, mają utarte ścieżki transakcyjne. Kupują surowiec w państwach arabskich. Jeżeli na rynku hiszpańskim nie ma zbytu jest on przeładowywany i wysyłany do państw Ameryki Łacińskiej. Jest to kwestia ceny. Kluczowe jest to, że mamy obecnie na rynku większy potencjał, widzimy większą liczbę dostawców, z których usług możemy skorzystać. Warunki są coraz bardziej elastyczne dla odbiorcy. Chodzi także o dostawy spotowe.

Widać to po działaniach Gazpromu w Europie, który daje rabaty części swoich klientów i rewiduje formuły w umowach. Czy jest szansa na to, że dostaniemy dobrą ugodę, rabaty cenowe od Rosjan?

Trudno jest mi powiedzieć, gdyż nie znam strategii negocjacyjnej PGNiG-u. Być może ostatecznie nie chodzi o cenę, tylko o zmianę pewnych reguł w kontrakcie. Jeżeli cena jest indeksowana do ropy, a wartość baryłki spada, to za chwilę będziemy beneficjentem tego spadku. Tak naprawdę korzystamy z tego. Kwestia tego czy przy tańszej ropie istnieje potrzeba renegocjacji ceny gazu w kontrakcie jest otwarta. Czy wkrótce nie okaże się ona tańsza? Tak naprawdę problem z Gazpromem i z cenami dla PGNiG zaczął się w historycznym momencie, gdy cena ropy poszybowała w górę. Wcześniej w dyskursie publicznym nigdy się nie mówiło o złych kontraktach, złych cenach itd. Ta cena była akceptowalna przez rynek. Na ile wpłynie to teraz na rynek europejski, na strategię PGNiG – czas pokaże. Trudno jest przewidzieć czy jest to negatywny czy pozytywny czynnik bo nie znamy tajnej klauzuli cenowej. Mówi się jedynie, że jest indeksowana do ropy.

PGNiG napisał w swojej strategii, że chce zostać traderem na rynku LNG. Co to oznacza? Jakie są perspektywy dla Polaków, a jakie dla regionu?

W tej chwili połączenia transgraniczne nie za mocno pozwalają na stanie się regionalnym traderem. Zakładam, że PGNiG może próbować sprzedawać w tzw. małej dystrybucji LNG czyli tam gdzie nie ma sieci gazowej. Może spróbować uzupełniać rynek pewnymi wolumenami, które są dostarczane za pośrednictwem dystrybucji kolejowej, cysternowej.

Cena ropy naftowej spadła, a więc wydaje się, że kontrakt katarski jest tańszy. Jak wpłynie na kondycję spółki?

Nie chcę spekulować na temat tego czy jest on korzystny czy nie, bo cena nie jest znana więc trudno jest to odnieść do rynku. Zakładam, że ta cena w kontraktach nie jest nienaruszalna. Jeżeli Katar widzi zmiany, a on też rozwija zdolności i długofalowo nie chce tracić rynku, to ostatecznie będzie chciał zawalczyć o klienta. Może obniżyć cenę dostaw teraz, aby zyskać klienta na dłużej. Wydaje się, że zmiany na rynku będą na tyle duże, że staną się podstawą negocjacji nowej ceny dostaw z Kataru.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik