Żurawski vel Grajewski: Rosja może grać ćwiczeniami NATO by bronić Nord Stream 2 (ROZMOWA)

21 sierpnia 2017, 07:31 Bezpieczeństwo

ROZMOWA

Jesienią w regionie Europy Północno-Wschodniej odbędą się natowskie ćwiczenia Aurora we współpracy ze szwedzką armią oraz rosyjsko-białoruskie ćwiczenia Zapad 17. W opinii dra hab. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego, prof. Uniwersytetu Łódzkiego i doradcy ministra spraw zagranicznych RP, można spodziewać się napięć i prowokacji ze strony Rosji. W grę wchodzi także rozgrywanie interesów ekonomicznych w postaci gazociągu Nord Stream 2.

BiznesAlert.pl: We wrześniu Rosjanie razem z Białorusinami zaplanowali przeprowadzenie ćwiczeń Zapad 17. W tym samym czasie na Bałtyku NATO i Szwecja zorganizują ćwiczenia Aurora. Czy Pana zdaniem czasowa zbieżność tych wydarzeń jest przypadkowa?

Dr hab. Przemysław Żurawski vel Grajewski, prof. Uniwersytetu Łódzkiego i doradca ministra spraw zagranicznych RP: Natowskie ćwiczenia są rodzajem odpowiedzi i asekuracji. Będą to wprawdzie ćwiczenia morskie, niemniej jednak będą miały wymiar demonstracji zbrojnej w regionie. Mają one wiele aspektów. Pojawia się pytanie, jaki skutek będzie mieć takie nagromadzenie wojsk rosyjskich na Białorusi. Białoruś i tak jest przez Rosję mocno kontrolowana, a dodatkowo w grę wchodzi efekt medialno-propagandowy. O ile ukraiński model polityczny i sposób przeprowadzania reform znacząco różnił się od rosyjskiej tzw. „suwerennej demokracji”, a więc rosyjskiej dyktatury, o tyle model białoruski dla Rosji nie jest wyzwaniem ideologicznym. Putin natomiast potrzebuje sukcesu imperialnego, stąd takie ćwiczenia. Rodzi to więc obawy. Dla NATO problemem jest mała głębia strategiczna (tzn. niewielkie terytorium) i takiż potencjał demograficzny państw bałtyckich. Najbardziej zaawansowaną armię ma licząca nieco ponad milion mieszkańców Estonia, która jest zarazem najmniejsza z tych trzech państw. W sytuacji, gdy każdy z tych trzech krajów ma armię liczącą na stopie pokojowej po kilka tysięcy żołnierzy, kluczowym działaniem NATO w tym regionie jest zdolność do szybkiego przerzucania sił na ich terytoria, zwłaszcza w obliczu ćwiczeń wojskowych ze znaczącym udziałem żołnierzy rosyjskich tuż przy ich granicach. W tej chwili pracuje się nad czymś w rodzaju „wojskowego Schengen”, tzn. zwiększenia prerogatyw dowódcy sił zbrojnych NATO w Europie (The Supreme Allied Commander Europe – SACEUR), czyli systemu prawnego, który pozwoliłby omijać skomplikowane i długotrwałe procedury przekraczania granic narodowych państw sojuszniczych przez zwarte jednostki wojskowe w trakcie ćwiczeń i szybko przerzucać wojska np. z Niemiec do państw bałtyckich. Znacząco usprawni to działania państw NATO. Tymczasem dla ćwiczeń morskich ten przerzut wojsk jest znacznie sprawniejszy i mniej skomplikowany. Niewątpliwie ważnym partnerem w ćwiczeniach Aurora jest Szwecja ze względu na swój militarny potencjał, technologiczne zaawansowanie swojej armii i szczególne położenie geograficzne. Ponadto Szwedzi, mimo że nie są członkiem NATO, są dla Sojuszu ważkim partnerem, a kwestie bezpieczeństwa w regionie postrzegają niemal identycznie jak Polska. Współpraca między Warszawą a Sztokholmem ma ogromny potencjał.

Państwa NATO na Bałtyku ćwiczyć będą atak na „państwo nieznane”, a na Gotlandii rozmieszczone zostaną rakiety typu Patriot. Jak Rosja może na to zareagować?

Rosja niewątpliwie będzie protestować, ale sama jest sobie winna – w poprzednich ćwiczeniach Zapad pozorowano atak na Gotlandię, Bornholm i Wyspy Alandzkie, a więc na najważniejsze wyspy na Bałtyku. Nic dziwnego, że NATO wspiera obronę swoich członków i partnerów w rejonach dla nich strategicznych, które wcześniej były objęte scenariuszem rosyjskich manewrów.

Czy ćwiczenia Aurora mogą mieć znaczenie dla ostatecznego dołączenia Szwecji do NATO w ciągu następnych miesięcy i lat?

Myślę, że mimo wszystko Szwecja pozostanie poza NATO, mimo nieustannych deklaracji Sojuszu, że drzwi pozostają dla niej otwarte. W przyszłości jednak może się to zmienić, a zależeć to będzie od poziomu agresji ze strony rosyjskiej. Zrozumiałe, że w obliczu zagrożenia ze strony Rosji rosnąć będzie społeczna presja na szukanie bezpieczeństwa w głębokiej integracji z NATO.

Czy w kontekście ćwiczeń Aurora można prognozować, że Szwecja, która blisko współpracuje z NATO, stanie się w najbliższym czasie członkiem Sojuszu?

Ćwiczenia Aurora będą jednym z kroków, który zacieśni współpracę Szwedów z NATO, a ewentualne członkostwo jest sprawą otwartą. NATO podkreślając, że wciąż obowiązuje zasada otwartych drzwi, ma tej chwili na myśli państwa skandynawskie. Zależy to jednak od decyzji Szwedów i Finów, a ta będzie kształtowana przez skalę agresywności polityki rosyjskiej. Im Rosja będzie bardziej agresywna, tym bardziej szwedzka i fińska opinia publiczna będzie skłonna do poszukiwania możliwości wzmocnienia bezpieczeństwa narodowego poprzez Sojusz.

Wiemy, że państwa skandynawskie mają podzielone zdanie co do Nord Stream 2, a szczególnie krytycznie do tego projektu nastawieni są Szwedzi. Czy to możliwe, że ten projekt energetyczny będzie języczkiem u wagi podczas ćwiczeń Aurora?

W tej kwestii skazani jesteśmy na spekulacje. Podczas realizacji projektu Nord Stream 1 państwa skandynawskie stawiały znaczny opór, który został złamany w intrygujący sposób. Jako że mają one niezwykle rozwinięty przemysł drzewny, przy jednocześnie wyśrubowanych normach środowiskowych oraz określonych mocach przerobowych, muszą importować drewno przede wszystkim z Rosji, która podwyższyła cło na ten surowiec o 200 proc. Działanie to okazało się skuteczne. Szwedzi obawiali się również podłączenia pod gazociąg Nord Stream światłowodów, które de facto mogłyby być dla rosyjskiego wywiadu narzędziem do szpiegowania ruchu jednostek pływających na Bałtyku i elementem infrastruktury szpiegowskiej i wojskowej Rosji. Podobne obawy były w Polsce podczas budowy gazociągu Jamał przez nasz kraj. Projekt Nordrd Stream mógłby posłużyć do kontroli ruchu okrętów i statków w tym regionie. Nord Stream 1 już istnieje, więc gra o zasadniczą infrastrukturę jest przegrana. Nord Stream 2 jest kontynuacją tego procesu i możliwością rozbudowy tej infrastruktury, a szwedzka admiralicja zapewne bierze to pod uwagę. Mogą być rozpatrywane scenariusze takie jak preteksty i rosyjskie prowokacje dotyczące rzekomego ataku danego kraju na rosyjską infrastrukturę, a wówczas Rosja może wystąpić w „obronie” własnej inwestycji, infrastruktury i interesów. Może zadeklarować, że musi tę infrastrukturę chronić wojskowo, bo inni sobie z tym nie radzą. To jest jeden ze scenariuszy imperialnych. Najpierw buduje się infrastrukturę, a później wysyła się wojsko do jej ochrony. Najbardziej drastyczny ze scenariuszy, trenowany przy poprzednich ćwiczeniach Zapad, zakłada zajęcie wysp na Bałtyku, aby móc przeprowadzić przetarg dyplomatyczny po zagarnięciu danego kraju – Rosja może obiecać deeskalacje konfliktu, zawarcie rozejmu i zwrot wysp należących do tzw. Starego Zachodu w zamian za uznanie np. jej zdobyczy w państwach bałtyckich. Jest to jednak scenariusz obecnie mało prawdopodobny. Sytuacja zmieniła się od 2013 r. W odpowiedzi na postulaty zgłoszone z inicjatywy Polski i Rumunii na Bukaresztańskim szczycie wschodniej flanki NATO w 2015 r. i na mocy decyzji warszawskiego szczytu Sojuszu z 2016 r. natowskie siły wzmocnienia zostały już rozmieszczone w państwach bałtyckich w Polsce i w Rumunii. Rosyjskie uderzenie na te kraje oznaczałoby wejście armii rosyjskiej w kontakt bojowy z jednostkami wojskowymi wiodących mocarstw Zachodu. To istotna zmiana jakościowa. W tej sytuacji Federacja Rosyjska najprawdopodobniej nie zdecyduje się na wojnę z NATO, ponieważ zdecydowanie by ją przegrała.

…A aspekt gospodarczy?

Oczywiście, istnieje również wątek ekonomiczny. Polsko-duńsko-norweski projekt Baltic Pipe jest konkurencyjny wobec Nord Stream 2, projektu zasadniczo niemiecko-rosyjskiego. Terminale gazowe LNG w Polsce i na Litwie oraz amerykańska gotowość do wejścia na rynek środkowoeuropejski z własnym gazem konkurencyjnym wobec rosyjskiego, powinny rozstrzygnąć tę rywalizację w sposób dla Polski korzystny. Rosją ją przegra. Jej możliwości działania w tym obszarze są bardzo ograniczone. Czym innym jest gra interesów na Kaukazie, a czym innym w regionie bałtyckim, zwłaszcza po rozmieszczeniu dodatkowych wojsk NATO. Dla mniej zorientowanej części publiczności Rosja może wyolbrzymiać swe siły i znaczenie – grać narzędziami propagandowymi, ale z racji tego, że region ten chroniony jest przez gwarancje NATO, możliwości rosyjskiego nań wpływu są wyolbrzymiane. Realnie są one nikłe.