20 lat TGE. Przyszłość giełdy, czyli powrót do przeszłości (RELACJA)

16 grudnia 2020, 17:00 Energetyka

Towarowa Giełda Energii zorganizowała debatę prezesów giełdy na dwudziestolecie handlu energią. Okazuje się, że wyzwania z przeszłości będą także przedmiotem dyskusji o przyszłości tego parkietu.

Dyskusja o dwudziestu latach obrotu energią na Towarowej Giełdzie Energii. Fot. Wojciech Jakóbik
Dyskusja o dwudziestu latach obrotu energią na Towarowej Giełdzie Energii. Fot. Wojciech Jakóbik

Historia giełdy energii

W dyskusji wzięli udział Javier Alonso, pierwszy prezes giełdy energii, a obecnie dyrektor handlu i komercjalizacji w Enel, Grzegorz Onichimowski, obecnie starszy konsultant w NODES, Ireneusz Łazor z PGNiG Supply & Trading GmbH oraz Piotr Zawistowski, obecny prezes Towarowej Giełdy Energii.

Dyskusja była okazją do refleksji na temat historii Towarowej Giełdy Energii, która w 2000 roku nazywała się Giełdą Energii i o przyszłości tego parkietu. Javier Alonso mówił o wyzwaniach związanych z uruchomieniem tego parkietu na początku XXI wieku. – Mieliśmy wiele wyzwań, ale zdołaliśmy sobie poradzić dzięki dobremu zespołowi – ocenił. Największe z nich to liberalizacja rynku, która powinna być „celebracją autonomii uczestników rynku”, na którą trudno się godzić państwom na początku tej drogi. Za kadencji Alonso powstał rynek dnia następnego, giełda nabrała charakteru rynku finansowego.

Grzegorz Onichimowski przypomniał, że budowa rynku energii w Polsce było „przeciąganiem liny” między różnymi interesariuszami. – Koncepcja firmy, która miała być niezależna i prywatna, która nie będzie zależała bezpośrednio od żadnego dużego podmiotu na rynku energetycznym była słuszna, ale trudna. Moi poprzednicy i ja musieliśmy się zmagać z sytuacją, w której nie byli potentatami na rynku. Mieli dobre pomysły, ale nie było łatwo je przewalczyć – ocenił uczestnik dyskusji. Obecny prezes Towarowej Giełdy Energii Piotr Zawistowski przyznał, że TGE była pierwszym miejscem, w którym zaczęło funkcjonować myślenie rynkowe o handlu energii w Polsce.

Doświadczenia prezesa Ireneusza Łazora pracy na TGE od początku jej funkcjonowania pozwoliły mu podsumować dwa istotne procesy. Potwierdza, że w czasie jego kadencji trwała nadal walka o niezależność giełdy z nieustanną obawą o to, czy „siekiera znajdzie się w plecach czy nie”. – Warto było podjąć ten wysiłek. Dwadzieścia lat temu uczestnicy protestowali przeciwko powstaniu transparentnego liberalnego i przejrzystego rynku energii. Po dwudziestu latach stanęli w obronie tego rynku. To najlepsza rekomendacja – ocenił.

– Nigdy nie liczyliśmy na to, że z powodu usytuowania systemowego będziemy mogli liczyć na zmiłowanie gdy powinien nam się noga i zabraknie pieniędzy. Chcieliśmy by to była normalna firma komercyjna z uwzględnieniem faktu, że ma charakterystyczną rolę. Tam gdzie giełda ma cechy monopolu także powinna maksymalizować zyski dla uczestników, a nie samej siebie – zastrzegł Grzegorz Onichimowski. Przypomniał, że TGE nigdy nie potrzebowała pomocy regulatora i utrzymała dochodowość, głównie poprzez umiejscowienie giełdy w systemie wsparcia Odnawialnych Źródeł Energii. – W ten sposób budowaliśmy zaufanie. Giełda nie jest jakąś instytucją, ale partnerem rynkowym zmagającymi się z różnymi przeciwnościami, ale zmaga się z nimi w sposób biznesowy.

Prezes Zawistowski przyznał, że bezpieczeństwo energetyczne jest kojarzone z technicznym dostępem do energii lub gazu. – Pojawiły się mechanizmy wsparcia z użyciem giełdy, obligo giełdowe. Te działania sprawiły, że giełda z jednej strony dalej pełniła rolę rynkową, a z drugiej strony stała się elementem realizacji celów polityki energetycznej. Przedmiotem dyskusji pozostaje obligo giełdowe, którego poziomy są omawiane do dziś – przyznał. Jednak giełda pomaga także utrzymać przejrzystość sprzedaży energii elektrycznej, przy której parkiet jest punktem odniesienia.

– Uczestnicy rynku mogą być pewni, że każda transakcja będzie rozliczona. Nie ma ryzyka kredytowego przez wiarygodność Izby Rozliczeniowej. Za mojej prezesury trwała budowa tej izby. Dzisiaj duet TGE i Izby daje uczestnikom bezpieczny obrót na rynku energii i innych towarów. To przewaga konkurencyjna – wtórował Ireneusz Łazor odpowiedzialny za budowę Izby Rozliczeniowej Giełd Towarowych i jej pierwszy prezes.

Nowe realia i stare wyzwania

– W systemie energetyki rozproszonej z dużą ilością źródeł odnawialnych, rynków lokalnych, w których będzie ważne w jakim miejscu sieci jest usytuowane dane źródło, rola Izby Rozliczeniowej Giełd Towarowych będzie, kto wie, czy nie centralna przy budowie takiego systemu – ocenił prezes Onichimowski w odniesieniu do przyszłości. Prezes Alonso mówił o włączaniu nowych produktów na giełdę to element trendu i „właściwy kierunek”.  – Jesteśmy na etapie tak dużej zmiany w energetyce systemowej, której dotąd nie obserwowaliśmy. To zmiana technologiczna. Ona poskutkuje kompletną zmianą funkcjonowania energetyki. Zejście z dostawami energii w dół sieci, wprowadzanie OZE z całkiem nową ekonomiką działania przy kosztach marginalnych często blisko zeru – wyliczał prezes Zawistowski. – Z drugiej strony są ograniczenia systemu elektroenergetycznego, który potrzebuje regulacji, innego zarządzania energią albo jakiejś formy magazynowania energii. To szansa na wykorzystanie wodoru. To, co znaliśmy, czyli prosty, hurtowy rynek energii w modelu miedzianej płyty, będzie się zmieniać. Prace nad rynkiem mocy pokazują, że model opłaty za energię stał się niewystarczający – stwierdził uczestnik dyskusji. Jego zdaniem giełdy będą prawdopodobnie musiały spojrzeć ponownie na swą działalność całkowicie komercyjnie.

– Mamy w Polsce wielkie zwarcie, by nie powiedzieć bitwę o to, czy idziemy dalej w energetykę konwencjonalną, w której zamiast bloków węglowych będziemy mieli offshore i atom, czy w energetykę rozproszoną – dodał Grzegorz Onichimowski. Dyskusja na ten temat będzie trwać i wpływać na dalszy rozwój Towarowej Giełdy Energii. Rozmowa z udziałem prezesów parkietu energetycznego posunęła ją nieco naprzód.