J. Perzyński: Chiny już się czają na surowce Afganistanu, a przy okazji na Ujgurów
Upadek rządu w Afganistanie jest uważany przez wielu ekspertów jako jedna z największych porażek Zachodu. Wojska rządowe zostały pokonane w zaledwie kilka tygodni, bez walki. Obecnie jedynym regionem poza kontrolą talibów jest Dolina Pandższiru, gdzie organizuje się rebelia z Ahmadem Masudem, synem zabitego przywódcy mudżahedinów i Sojuszu Północnego, słynnego Ahmada Szaha Masuda – pisze Jacek Perzyński, współpracownik BiznesAlert.pl.
Afganistan niezależnie od sukcesu lub klęski rebelii nadal jest jedną z najbardziej zniszczonych i zacofanych gospodarek na świecie. Obecnie talibowie konsolidują władzę. Najprawdopodobniej w kraju będzie obowiązywać surowe prawo szariatu. Wiele osób pragnie uciec przed nowym rządem fanatyków religijnych, co pokazują zdjęcia i relacje z ewakuacji cywilów na lotnisku w Kabulu. Talibowie są świadomi ogromnej niechęci części afgańskiego społeczeństwa i deklarują poprawę jakości życia Afgańczyków oraz współpracę z innymi krajami.
W raporcie z 2010 roku amerykańscy eksperci wojskowi i geolodzy oszacowali, że Afganistan, mimo że jest jednym z najbiedniejszych krajów świata, może posiadać ogromne zasoby mineralne o wartości prawie biliona dolarów. Mogą to być żelazo, miedź, kobalt, lit i pierwiastki ziem rzadkich. Do tej pory talibowie zarabiali głównie na handlu opium i heroiną, a perspektywa oparcia rozwoju gospodarki o przemysł wydobywczy może być wyjątkowo kusząca. Chiny, jako pragmatyczny gracz na arenie międzynarodowej, bynajmniej nie zamkną się na potencjalne możliwości współpracy z nowym rządem.
W ostatniej dekadzie zasoby te pozostały nietknięte z powodu niekończącej się przemocy w kraju, o czym pisał BiznesAlert.pl. W międzyczasie wartość wielu z tych minerałów poszybowała w górę, napędzana głównie światowym trendem w kierunku wykorzystania zielonej energii. Raport rządu afgańskiego z 2017 roku szacował bogactwo minerałów na trzy biliony dolarów (wraz z paliwami kopalnymi).
Tuż po oficjalnym zdobyciu kraju przez talibów, rzeczniczka chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych zapewniła, że Chiny „są gotowe do dalszego rozwijania przyjaznych i opartych na współpracy stosunków z Afganistanem”. Niektórzy wysocy rangą urzędnicy talibscy spotkali się w ubiegłym miesiącu w mieście Tianjin z chińskim ministrem spraw zagranicznych Wangiem Yi. Podczas spotkania mułła Abdul Ghani Baradar, obecnie uważany za nieoficjalnego pierwszego dyplomatę talibów powiedział, że ma nadzieję, iż Chiny odegrają „większą rolę w odbudowie Afganistanu i rozwoju gospodarczym”. Chińskie media państwowe już opisują, w jaki sposób Afganistan mógłby skorzystać na chińskim „Nowym Jedwabnym Szlaku”. Oprócz zabiegów dyplomatycznych, chińskie firmy są już obecne w Afganistanie. Firma Metallurgical Corporation of China (MCC), jedna z największych chińskich firm górniczych wydzierżawiła na 30 lat prawa do wydobycia surowców w afgańskiej prowincji Logar.
Warto zwrócić uwagę, że lit jest niezbędny do produkcji baterii samochodów elektrycznych, smartfonów i laptopów. Obecnie ceny litu rośną o 20 procent rocznie, podczas gdy jeszcze kilka lat temu było to 5-6 procent. Dokument Departamentu Obrony USA już nazywa Afganistan „Arabią Saudyjską litu”. Według szacunków afgańskie złoża litu mogą być tak duże jak w Boliwii (obecnie największe na świecie).
Chiny jako wytwórca prawie połowy światowych dóbr przemysłowych potrzebują lwiej części wszystkich surowców. Kraj ten jest największym inwestorem zagranicznym w Afganistanie. Pekinowi bardzo zależy na stabilności w kraju, ponieważ będzie mógł być spokojny o przyszłe inwestycje i ewentualną szerszą współpracę z talibami. Kontrola talibów pojawia się właśnie w momencie, gdy podaż minerałów w najbliższym czasie się zmniejszy, a Chiny ich usilnie potrzebują.
Podsumowując, Pekin chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Z jednej strony wydobycie rzadkich surowców naturalnych bardzo pomogłoby chińskiej gospodarce utrzymać tempo rozwoju i ważną pozycję w produkcji samochodów elektrycznych oraz sprzętu elektronicznego. Z drugiej strony dobre relacje z rządem talibów byłyby gwarancją stabilności. Warto przypomnieć, że Państwo Środka graniczy z Afganistanem na odcinku o długości 76 kilometrów. Dobre relacje między Pekinem a talibami wyeliminowałyby wsparcie dla Ujgurów, mniejszości muzułmańskiej, która jest prześladowana przez władze centralne, a w regionie Xinjiang nieustannie dochodzi do łamania praw mniejszości. Kraje zachodnie jednoznacznie wykluczyły współpracę z talibami, podczas gdy Rosja, Chiny i Pakistan już ustawiają się w kolejce, by robić interesy z tą grupą bojowników. Takie śmiałe posunięcie może wydawać się kuszące, jednak zdecydowanie uniemożliwiłoby poprawę relacji z Zachodem.
Jakóbik: Bilion dolarów na stabilizację leży pod Afganistanem. Kto go wykopie?