Atlantic Council: Jak chronić wybory przed propagandą Rosji

16 czerwca 2017, 16:15 Bezpieczeństwo

– Rosyjskie służby angażują się w procesy wyborcze państw zachodnich i sprawy wewnętrzne demokracji co najmniej od 2014 roku, ale działania te uwypukliły się dopiero w 2016 roku, zwłaszcza podczas wyborów prezydenckich w USA, i wskazały, że problem może być znacznie poważniejszy, niż wcześniej sądzono – pisze Atlantic Council.

Podczas wyborów w USA rosyjscy hakerzy zaatakowali systemy wyborcze w trzydziestu dziewięciu z pięćdziesięciu stanów. Od tamtej pory kilka krajów i ich instytucje polityczne zostały zaatakowane, w tym także w Europie: w Wielkiej Brytanii, Holandii, Stanach Zjednoczonych, Francji i Niemczech. Niemcy rozważają nowe możliwości cyberochrony, po tym jak doszło do ataków na strony niemieckiego parlamentu oraz partii politycznych, a rząd w Holandii zrezygnował z głosowania elektronicznego, po to by zapobiec cyberatakom.

Jak pisze Atlantic Council, trudno jest całkowicie wyeliminować cyberzagrożenia, jest jednak kilka zadań czy praktyk, które można wdrożyć. – Demokracje muszą zacząć traktować własny proces wyborczy jako część infrastruktury krytycznej. Wszelka zagraniczna ingerencja jest nie do przyjęcia i musimy ją wyeliminować – czytamy w komentarzu.
Atlantic Council zakłada, że kompleksowa ocena mocnych i słabych stron państwa jest pierwszym krokiem przeciwko wrogim wpływom obcych, a audyt czeskich służb bezpieczeństwa może być stosowany jako ramy dla tych działań. Rządy potrzebują wsparcia ze strony mediów, sektora prywatnego i społeczeństwa obywatelskiego. Na przykład na początku 2017 roku Kreml rozprzestrzeniał fałszywą historię, że niemieccy żołnierze zgwałcili litewską dziewczynę, co zostało szybko zdementowane przez litewskie media i społeczeństwo obywatelskie.

Dlatego niepokojącym jest fakt, że tak ważne kraje jak Niemcy i Francja nie mają solidnej sieci wyspecjalizowanych organów eksperckich, a systematyczne badania dotyczące wrogich wpływów i dezinformacji prawie nie istnieją. – Są też kraje takie jak Słowacja, gdzie społeczeństwo obywatelskie jest jedynym aktorem, który walczy z wywrotowymi wpływami Rosji. Brakuje im oficjalnego wsparcia. Czesi (Centre Against Terrorism and Hybrid Threats – CTHT) i Szwedzi (Swedish Civil Contingencies Agency – MSB) zebrali dobre modele, które inni powinni wykorzystywać – uważa prestiżowy ośrodek.
Zdaniem Atlantic Council społeczeństwo obywatelskie i organizacje badawcze mogą znacznie pomóc. Wystarczające finansowanie może wesprzeć budowanie zdolności do monitorowania w czasie rzeczywistym kampanii dezinformacyjnych i szybkiego identyfikowania źródła i charakteru penetracji.

Operacje dezinformacyjne są bronią Rosji z wyboru. Widzieliśmy setki przypadków dezinformacji, które z powodzeniem rozprzestrzeniały się do głównego nurtu mediów i wpływały na politykę wewnętrzną. Jeśli chodzi o wybory, Moskwa ma dwie opcje: może wspierać preferowanego kandydata lub zaatakować bez wspierania konkretnego kandydata.
Jeszcze przed rozpoczęciem kampanii Moskwa może wspomagać kandydata z uwzględnieniem pomocy finansowej i medialnej. Oprócz dobrze znanej już pomocy finansowej dla Frontu Narodowego Marine Le Pen, istnieją również inne przykłady. W Finlandii Rosjanie finansują neonazistowską stronę internetową MV-lehti oraz podobne strony, które agresywnie wspierają jako kandydata na prezydenta podejrzewanego o przestępstwa Ilje Janitskina. Ponadto kandydaci mogą otrzymać wsparcie wywiadowcze. Na przykład informacje na temat słabych stron przeciwnika lub skandali.

Koordynacja w ramach rządu i między rządami jest równie ważna. Najczęściej stosowaną metodą Kremla jest atakowanie kandydata, który nie sprzyja Rosji. Miało to miejsce w USA, we Francji czy w Niemczech. – Plan jest prosty. Zakłada dezinformację, zaangażowanie „trolli” i innych zautomatyzowanych narzędzi internetowych do rozprzestrzeniania różnych plotek i oskarżeń oraz rozpowszechnianie materiałów przez użyteczne organizacje takie jak WikiLeaks. Rządy powinny ustanowić wyraźne ramy, w jaki sposób ich eksperci mają zabezpieczyć różne kampanie. Muszą być ustalone również znormalizowane kanały komunikacyjne i kryteria między instytucjami rządowymi chroniącymi proces wyborczy dla wczesnego ostrzegania i zgłaszania możliwych poważnych incydentów – argumentuje ośrodek.

Kampania prezydenta Francji Emmanuela Macrona pokazała, że takie mechanizmy działają. Macron był prawdopodobnie pierwszym kandydatem, którego Moskwa chciała wyeliminować z wyborów. Tak się jednak nie stało, ponieważ sztab Macrona zainwestował w cyberbezpieczeństwo, a dobrze przygotowane plany awaryjne zdały egzamin.
Nieformalne sieci prywatnych detektywów wolontariuszy, takich jak Elfy Bałtyckie czy polska „piąta kolumna”, mogą być kluczowe w czasie kryzysu, gdyż uważnie śledzą działania Kremla. Rządy powinny wspierać ich poczynania, na przykład finansując zajęcia z podstaw cyberbezpieczeństwa dla szerszej grupy odbiorców.

Kolejnym krokiem powinna być walka z „trollami”. Wszystkie strony procesu demokratycznego powinny zrezygnować z mechanizmu zautomatyzowanych „trolli” internetowych. Przydatna może być tu zmiana prawa.
– Ważne jest, aby pamiętać, że Rosja nie jest niezwyciężona. Sergei Kislyak nie jest Jamesem Bondem. Plany Moskwy nie zawsze zadziałają. Można natomiast mieć pewność, że jeśli Moskwa wspiera preferowanego kandydata, będzie realizować agresywnie własne cele. Nadszedł czas, aby odepchnąć ich z odwagą i siłą – podkreśla Atlantic Council.

Bartłomiej Sawicki