Baca-Pogorzelska: Jak Węglokoks przebił ceną węgla wszystkich

14 maja 2020, 13:30 Energetyka

Aż milion złotych mniej niż konkurencja za 16 tys. ton miału węglowego zaproponowała państwowa spółka w przetargu dla Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Stargardzie – pisze Karolina Baca-Pogorzelska, współpracownik BiznesAlert.pl.

Węgiel Fot. Węglokoks
Węgiel Fot. Węglokoks

Wpłynęło siedem ofert. Węglokoks zaoferował 3,776 mln zł podczas gdy najdroższy Węglopasz z Poznania 4,72 mln zł, a np. rosyjski KTK słynący z taniego węgla – 4,45 mln zł. To oznacza 236 zł za tonę w przypadku Węglokoksu, 295 zł w przypadku Węglopaszu oraz ok. 278 zł w KTK.

Z innego dokumentu, którym dysponujemy wynika, że nie jest to jedyna taka oferta państwowej spółki, która z eksportu czarnego złota przerzuciła się na jego import (w składzie grupy jest też wydobycie – Kopalnia Bobrek). W przetargu na dostawę 17 tys. ton dla Spółdzielni Mieszkaniowej Świt Węglokoks zaoferował jeszcze niższą cenę za tonę – 231,5 zł. Dla porównania rosyjski SUEK proponował 279 zł, a doświadczony importer Energo z Bielska Podlaskiego (czytelnikom może się kojarzyć z Markiem F., który usłyszał prawomocny wyrok za podsłuchiwanie tej firmy) 241,90 zł. To o tyle ciekawe, że Energo od lat specjalizuje się w imporcie rosyjskiego węgla i ma możliwość oferowania naprawdę niskich cen. 

Jak to możliwe, że Węglokoks aż tak przebił wszystkich? Zwłaszcza, że jego doświadczenie w walce o rynek ciepłowniczy (specyficzny, wymagający głównie niskosiarkowego węgla) nie jest bogate, bo w poprzednich latach startował w tych przetargach sporadycznie. Z państwowych spółek rynek ten zna lepiej PGE Paliwa (dawny EDF Paliwa) specjalizujący się od lat w imporcie węgla, ale i oni nie przebijają Węglokoksu. W konkurencji można usłyszeć pytania o to, jak to możliwe, że mimo wysokich kosztów logistycznych importowanego surowca z polskich portów Węglokoks oferuje niższe ceny za tonę węgla niż rosyjscy producenci oraz PGE Paliwa i jak się ma do dbałości o polski rynek węgla i interesy polskich producentów węgla? 

Węglokoks przekonuje, że we wspomnianych przetargach stosuje ceny rynkowe i skalkulował swoje koszty. Spółka zamierza mocniej wejść w przetargi na rynku ciepłownictwa, bo uważa, że jest to pole wymagające zagospodarowania (Polska Grupa Górnicza od lat nie jest w stanie sprostać potrzebom branży ciepłowniczej). Gdy pytamy, czy oznacza to wzrost importu rosyjskiego węgla (bo to ten lub kolumbijski spełnia niskosiarkowe wymogi), słyszymy, że to „nasz węgiel” jednak w rozumieniu węgla należącego do spółki.

Z naszych informacji wynika, że ok. 250 tys. ton węgla zakupionego przez Węglokoks leży na zwałach w Porcie Północnym w Gdańsku.  Znaczna część tego surowca to węgiel z Rosji, którego przeszacowana ilość została importowana na potrzeby energetyki zawodowej. Z tego mogą więc wynikać cena i aktywność Węglokoksu w przetargach dla ciepłownictwa na sezon 2020/2021.