Baca-Pogorzelska: Oswajamy chińskiego smoka, czy budujemy wielki chiński mur?

3 listopada 2016, 07:30 Energetyka

KOMENTARZ

Karolina Baca-Pogorzelska

Dziennik Gazeta Prawna

Inwestorzy z Państwa Środka? Gdyby spytać o nich Polaków w jakiejś ankiecie, wielu pewnie przypomniałoby sobie nieszczęsny Covec i budowę autostrad na Euro 2012. Okazuje się jednak, że chińskie firmy znów pukają do naszych drzwi. Uda im się?

Informacja o podpisaniu strategicznej umowy pomiędzy australijską grupą Prairie Mining i chińską China Coal była sporym zaskoczeniem. W środę po tej informacji akcje australijskiego koncernu podrożały na GPW o ponad 30 proc. To nie dziwi. Zwłaszcza, że China Coal ma współpracować z Prairie również przy pozyskiwaniu finansowania na budowę kopalni węgla kamiennego Jan Karski na Lubelszczyźnie. A ta chińska grupa to nie jest, za przeproszeniem, jakieś tam „made in China” kojarzone z podkoszulkami najgorszej jakości czy podłymi podróbkami wszystkiego – choć na pewno wielu z nas doskonale pamięta sytuację z 2015 r., gdy chiński Ninebot podrabiający pojazdy Segway po prostu wykupił amerykańskiego producenta tych oryginalnych dwukołowców.

fot. Lubelski Węgiel „Bogdanka” S.A.

Jednak sojusz Australijczyków z Chińczykami w Polsce może być kluczowy dla powodzenia tak karkołomnego przedsięwzięcia, jakim jest budowa w naszym kraju nowej kopalni węgla kamiennego.

Kluczowa bowiem jest tu sprawa koncesji wydobywczej, o którą Prairie chce się ubiegać w 2017 r. Warto dodać, że chodzi o część lubelskiego złoża, o które spółka spiera się z Bogdanką (60 proc. jej udziałów należy do kontrolowanej przez Skarb Państwa Enei). Sprawa jest w sądzie, nadal nierozstrzygnięta. To jednak nie jedyny kłopot. Obecne przepisy koncesyjne są tak skomplikowane, że wychodzi na to, iż by dostać koncesję wydobywczą, trzeba przedstawić pozyskane na ten cel finansowanie, choć projekt opłaca się etapami, a nie z góry. A przecież żadna firma nie pokaże resortowi środowiska 1,5-2 mld zł (bo tyle kosztuje budowa nowego zakładu wydobywczego) żywej gotówki przed pozyskaniem koncesji. Błędne koło, prawda?

Australijczycy jednak pozyskali znaczącego partnera, twierdzą, że są zdeterminowani, by kopalnię zbudować. Myślę, że jest w tym trochę z zasady „na złość mamie odmrożę sobie uszy”, ale w sumie czemu nie? Tylko po co im do tego Chińczycy?

China Coal to firma zatrudniająca 110 tys. ludzi, wydobywająca 166 mln ton węgla rocznie, mająca w swym portfelu spółkę wyspecjalizowaną w głębieniu szybów i co najważniejsze – zarządzająca aktywami o wartości 50 mld dolarów. Jeśli więc warunkiem pozyskania koncesji wydobywczej dla budowy kopalni Jan Karski będzie faktycznie pokazanie zabezpieczonej wartości projektu – myślę, że ona się znajdzie. A wtedy polska strona będzie się musiała mocno nagimnastykować nad znalezieniem racjonalnego zablokowania tego projektu. I nie ma tu mowy o konkurencji dla polskiego węgla, bo Prairie chce swój sprzedawać na eksport. Oczywiście będzie musiała, jeśli nie zechce takiej koncesji wydać – a przecież trudno o tym przesądzać, skoro jeszcze nawet nie wpłynął stosowny wniosek.

Współpraca z Prairie to nie jedyny chiński wątek w sektorze energetycznym w Polsce w ostatnim czasie. Nie jest tajemnicą, że Chińczycy interesują się również zakupem elektrowni Połaniec, którą sprzedaje francuski koncern Engie. Lada dzień poznamy krótką listę lub podmiot, który otrzyma wyłączność negocjacyjną (wszystkie oferty przekroczyły 1 mld zł). Warto nadmienić, że jednym z chętnych do nabycia siłowni w Połańcu jest Marek Frydrych, dotychczas reprezentujący w Polsce interesy kilku chińskich firm. Tym razem w wyścigu o Połaniec nie startuje z Chińczykami, a z funduszami z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Jednak o kontakty z firmami z Państwa Środka poprosiła go załoga szykowanej do likwidacji kopalni Makoszowy w Zabrzu. Przedstawiciele założonej tam spółdzielni pracowniczej przekonują, że chińska technologia zgazowania węgla na powierzchni, która w Azji jest już sprawdzona i stosowana, mogłaby się z powodzeniem przyjąć w Polsce.

Czy to koniec chińskich planów w polskim sektorze energetycznym? Coś mi mówi, że nie. Pytanie tylko, na jak długo starczy tutaj chęci. Wszystkim.