Baca-Pogorzelska: PGE w kopalni Makoszowy, a Synthos w Brzeszczach? Czyli o górniczych cudach

10 września 2015, 08:38 Energetyka

KOMENTARZ

Karolina Baca-Pogorzelska

Górnictwo 2.0

Gdy słyszę, jak związkowcy mówią, że nie są zainteresowani prywatyzacją kopalni Brzeszcze, bo obiecano im przytulenie do energetyki, tudzież gdy słyszę, że „propozycja rządu ratowania górnictwa odbiega od tego co ustalono w styczniu” w kwestii planu ratowania Kompanii Węglowej – nóż mi się w kieszeni otwiera i zadaję sobie pytanie, w co tym razem grają górnicze związki zawodowe?

Gdy SRK ogłosiła przetarg na kopalnię Brzeszcze (oferty można składać do 10 września, rozstrzygnięcie 25 września) pojawiły się spekulacje na temat konkurencji dla Tauronu m.in. w postaci Synthosu, do którego z Brzeszcz rurociągiem dostarczany jest metan. Już na początku roku pisałam, że to rozwiązanie było pierwszym, które się nasuwało, ale właściciel Synthosu Michał Sołowow konsekwentnie milczał. Głos zabrał w Krynicy podczas Forum Ekonomicznego, gdzie powiedział dziennikarzom, że Synthos faktycznie przygląda się kopalni Brzeszcze.

– Zastanawiamy się, analizujemy ten temat, oglądamy materiały restrukturyzacyjne. Nie podjęliśmy jeszcze decyzji, ale zastanawiamy się nad złożeniem oferty. Mamy świadomość, że jest to trudny projekt, a my nie jesteśmy faworytem – powiedział dziennikarzom Sołowow cytowany przez PAP. – Dla nas Brzeszcze są interesujące, gdyż jest to nasz sąsiad, a my zużywamy rocznie 400 tys. ton węgla rocznie, potrzebujemy też metanu – dodał.

Od początku roku jednak jako potencjalny inwestor dla Brzeszcz wskazywany był Tauron. Jednak przez wiele miesięcy nie udało się sfinalizować transakcji. Problemem jest temat zwrotu pomocy publicznej udzielonej kopalni po przejęciu przez SRK, ale i jej przyszłości. Z tego co wiem, Tauron ma trochę inną wizję restrukturyzacji tego zakładu niż Skarb Państwa. No i zapewne chciałby, by to MSP wzięło ten ciężar na siebie. A MSP chce, by to już była sprawa Tauronu. I pat.

Ale związkowcy z Brzeszcz już się wypowiedzieli, choć nie wiemy jeszcze, czy w ogóle ktokolwiek złoży ofertę na zakup tej małopolskiej kopalni. Otóż oni nie są zainteresowani prywatyzacją kopalni, bo rząd im obiecał, że kopalnię kupi spółka energetyczna. Oczywiście kontrolowana przez Skarb Państwa.

Z kolei szef górniczej „S”, Jarosław Grzesik ocenił w Radiu Katowice, że nowy plan dla Kompanii Węglowej (czyli dokapitalizowanie TF Silesia na ten cel akcjami PZU, PGE i PGNiG wartymi ok. 1,4 mld zł plus pieniądze z FIPP) odbiega od styczniowych ustaleń. Tyle, że w nich nie ma ani słowa o tym, że Kompanię będzie ratowała państwowa energetyka, ale związkowcy właśnie tak to przedstawiają.

No i wreszcie święte oburzenie związków na to, że przekazane do SRK ruchy, a obecnie samodzielne kopalnie Makszowy i Centrum mają być zamknięte. Nie wiem, kto z nas żyje na innej planecie, ale ja na przykład nie rozumiem w takim razie, jak mamy ratować górnictwo nie zamykając żadnej kopalni. Ale ja nie jestem związkowcem – może dlatego. To pewnie dlatego związki puściły w eter informację o tym, że PGE może być zainteresowana zakupem kopalni Makoszowy. Jak w radiu Erewań – coś nam dzwoni, tylko nie wiemy w jakim kościele. Otóż źródła w PGE twierdzą, że odbyło się jedynie spotkanie zarządu firmy ze stroną społeczną kopalni Makoszowy, które najdelikatniej można określić mianem kurtuazyjnego. – Poprosiło o nie Ministerstwo Skarbu Państwa, a my nikomu spotkań nie odmawiamy. Nie można jednak powiedzieć, że PGE jest zainteresowana kupnem kopalni Makoszowy. Po prostu odbyło się spotkanie i to wszystko. O zainteresowaniu można mówić, gdy bada się dokumenty itp. A nic takiego nie ma miejsca i nie ma takiego pomysłu – mówi mi mój rozmówca z PGE. W sumie dziwne byłoby to, że PGE tak bardzo broniła się przed zainwestowaniem w Nową Kompanię Węglową, a nagle postanowiłaby kupić i restrukturyzować jedną z najsłabszych kopalń. Ale w sumie w górnictwie i energetyce mało rzeczy dziwi, więc…

Zastanawia mnie teraz jedno. Czy związkom zawodowym w górnictwie faktycznie zależy na ratowaniu miejsc pracy i naszych kopalń, czy jedynie na ratowaniu własnych stołków? Doskonale wiedzą, że przytulenie sektora węglowego przez energetykę jeszcze pozwala im trwać (choć w Tauronie tamtejsi związkowcy wcale nie chcą kopalni Brzeszcze). A prywatny inwestor o wiele szybciej zrobiłby porządek z Barbórką, czternastką, deputatami węglowymi, bonami za posiłki profilaktyczne, piórnikowym, deputatem mlekowym, dopłatami do biletów PKP na wakacje… Ale przecież związki chcą tylko dobra górników, prawda? A że ta misterna konstrukcja zaraz się rozwali (patrz ING i JSW – a to zapewne nie koniec…) – przecież jest nasze polskie jakoś to będzie. No, ale ja się nie znam.