Bałdyga: Urzędnicy PKP PLK boją się podejmować decyzje i brać za nie odpowiedzialność

2 stycznia 2015, 12:10 Infrastruktura

– Instytucja, która jest inwestorem, a jednocześnie zajmuje się utrzymaniem infrastruktury kolejowej, czyli PKP Polskie Linie Kolejowe SA, przechodzi okres głębokiej transformacji. Jak twierdzą jej przedstawiciele tylko w 2013 r. miało w niej zostać zatrudnionych 400 osób w samej tylko centrali – przekonuje w rozmowie z naszym portalem Marcin Bałdyga, członek Stowarzyszenia Inżynierów Doradców i Rzeczoznawców SIDiR, ekspert ds. zagadnień prawnych dotyczących procesu inwestycyjnego.

Jego zdaniem te nowe osoby, ściągane z rynku, jako główne zadanie otrzymały wdrażanie nowego spojrzenia, bardziej biznesowego podejścia do problemów infrastruktury kolejowej. Miały także znacząco poprawić współpracę PKP PLK z wykonawcami organizowanych przez tę firmę inwestycji.

– Przez ostatni rok obserwowaliśmy ten proces. I niestety trzeba stwierdzić, że pozostaje głęboki niedosyt, co do tempa wprowadzanych zmian – uważa członek SIDiR. – Może kiedyś ta współpraca będzie przebiegała bardziej na zasadach obowiązujących w biznesie. Jak na razie jednak dużej zmiany jakościowej wykonawcy jeszcze nie odczuli. Nadal proces decyzyjny, który stanowi jeden najbardziej istotnych elementów, jest wydłużony. Trwa ponad niezbędną miarę.

Marcin Bałdyga zgadza się z tezą, że niwelowanie nieprawidłowości narosłych w ostatnich latach w zarządzaniu inwestycjami prowadzonymi przez PKP PLK zapewne wymaga dłuższego czasu.

– Nowa ekipa zarządzająca PKP PLK twierdzi, że zastała pewien stan. A pierwszym zadaniem dla niej jest doprowadzenie tego stanu do porządku – twierdzi dalej ekspert procesu inwestycyjnego. – W następnej kolejności będzie chciała rozpisywać nowe przetargi już na nowych i bardziej racjonalnych jej zdaniem zasadach, które umożliwią ukończenie tych inwestycji w założonym czasie i budżecie. Zamawiający ma dużą rolę w usprawnieniu ich realizacji.

Zdaniem Bałdygi po pierwsze przedstawiciele PKP PLK powinni dokładać należytej staranności już na etapie opisywania przedmiotu zamówienia, wobec czego później powstaje wiele wątpliwości i toczą się niestety spory.

– W ich trakcie trzeba podejmować określone decyzje, a do tej pory proces ten kulał – uważa Marcin Bałdyga. – Miejmy nadzieję, że w kolejnych przetargach doświadczymy tego, że opis przedmiotu zamówienia będzie lepiej przygotowany, bardziej kompletny. A ponadto nie będzie wzbudzał tyle niepotrzebnych emocji. W związku z tym decyzji będzie mniej do podejmowania. Tego bym życzył PKP PLK na Nowy Rok.

Obecnie bowiem, podczas realizacji kolejnych inwestycji przeprowadzanych przez tę firmę, zbyt często powstaje na ich kolejnych etapach wśród wykonawców wiele wątpliwości. Są oni wówczas odsyłani od Annasza do Kajfasza, co wynika z faktu, że poszczególni urzędnicy PKP PLK po prostu się boją podejmować decyzje i brać za nie odpowiedzialność – stwierdza na zakończenie ekspert SIDiR.