Baranowski: Lepiej płacić za rynek mocy niż za konsekwencje blackoutów

18 listopada 2016, 11:00 Energetyka

Na dzień dzisiejszy nie są generowane impulsy inwestycyjne. Firmy wytwórcze mają coraz mniej pieniędzy na inwestycje. Z drugiej strony pojawia się przepaść w postaci niedoboru mocy na rynku. To zaklęty krąg z którego, zdawałoby się, nie ma wyjścia – mówił na Kongresie 590 w Rzeszowie prezes Polskiej Grupy Energetycznej Henryk Baranowski.

– Regulatorów unijnych nie interesuje bezpieczeństwo dostaw. Trochę mniej obchodzi ich cena dostaw, a bardziej środowisko. Dla nich to numer jeden. To niweluje ostrość widzenia, jeśli chodzi o pozostałe dwa elementy, które z punktu widzenia państwa są niezwykle istotne – ocenił gość konferencji.

Henryk Baranowski / fot. PGE

– Mamy reformę systemu handlu emisjami, która wpłynie na cenę końcową i spowoduje że ryzyko inwestycji w energetykę konwencjonalną wzrośnie, a chęć do inwestycji zmaleje. Kolejnym przykładem są konkluzje BAT. Byłoby dobrze gdyby były trwałe, ale nie są. Rewizja konkluzji BAT jest co 8 lat. Wówczas dostaniemy nowe wytyczne. Może to doprowadzić do eliminacji tych źródeł wytwórczych którymi dysonujemy. Mając taki obraz możemy powiedzieć, że tylko racjonalna polityka energetyczna państwa jest w stanie te skutki złagodzić – wyliczał Baranowski.

– Czy rynek mocy rozwiąże wszystkie problemy sektora? Na pewno nie. Chcę odnieść się do raportu Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej. Tam są pewne wyliczenia, które oddają istotę problemu. Jeżeli nie dokonamy reformy rynku energii i pozostaniemy przy starym modelu, będziemy mieć problem z blackoutami. Wtedy okaże się, że koszt niedostarczonej energii jest tak duży, że wpłynie na całą gospodarkę – ocenił przedstawiciel PGE. – Dobrze jest mieć jeden mechanizm, który będzie odpowiadał za bezpieczeństwo dostaw i ich ekonomikę. Pozwoli odpowiadać na to, co płynie z rynku. Pozwoli to nam jako sektorowi racjonalnie planować nasze inwestycje, bo będą one bardziej przewidywalne, sytuacja ekonomiczna będzie bardziej stabilna.

– Nasi sąsiedzi mają nadwyżkę taniej, dotowanej energii, która powoduje wykluczenie naszej dostawy generacyjnej. W momencie kiedy nasi sąsiedzi zanotują niedobór energii, czy będą zapewniać dostawy dla siebie czy dla nas? – pytał retorycznie Baranowski. – Wtedy bez pewnej podstawy u nas, nie będziemy w stanie pokryć niedoboru dostaw od sąsiadów i stanie przemysł – ostrzegł uczestnik panelu.