Baranowski: Polska energetyka chce kompromisu, a nie radykalnej dekarbonizacji (ROZMOWA)

9 czerwca 2017, 07:31 Energetyka

W rozmowie z portalem BiznesAlert.pl Henryk Baranowski, prezes zarządu PGE Polskiej Grupy Energetycznej, opowiada o kluczowych wyzwaniach regulacyjnych w Unii Europejskiej dla polskiej energetyki węglowej.

Henryk Baranowski. Fot. PGE
Henryk Baranowski. Fot. PGE

BiznesAlert.pl: Czy Polska jest skazana na dekarbonizację zapisaną w dokumentach unijnych?

Henryk Baranowski: Polska energetyka  – z oczywistych względów – opiera się na węglu. Plan dekarbonizacji energetyki w Unii Europejskiej wydaje się więc z naszej perspektywy nieracjonalny. Posiadając krajowe zasoby surowca, który w 38-milionowym kraju pozwala utrzymać niezależność energetyczną, nie możemy pozwolić sobie na odchodzenie od energetyki węglowej na rzecz importowanego gazu lub niestabilnych wciąż i drogich odnawialnych źródeł energii. Polscy konsumenci powinni mieć pewność, że zapewnia się im bezpieczne i stabilne dostawy energii po akceptowalnych i przewidywalnych cenach, tym samym przyczyniając się do rozwoju gospodarczego.

Nie oznacza to, że nie akceptujemy celów stawianych nam przez Unię Europejską, nie akceptujemy jedynie środków prowadzących do ich osiągnięcia, jakie KE nam narzuca. Konsekwentnie przecież ograniczamy poziom emisyjności naszych aktywów, poprzez modernizację istniejących jednostek wytwórczych, zwiększenie mocy zainstalowanej oraz podnoszenie ich sprawności. Podejmujemy w PGE tego typu działania, mimo, że średni wiek naszych bloków energetycznych i innych elementów instalacji jest najniższy na rynku. Wszystko po to, by spełniać restrykcyjne normy środowiskowe.

Polska nie powinna ustawać w walce o prawo do samodzielnego kształtowania swojego miksu energetycznego, który uwzględniałby lokalne uwarunkowania gospodarcze i surowcowe. Tylko w ten sposób możemy zapewnić sobie możliwość dalszego rozwoju, przy jednoczesnej, wielopłaszczyznowej polityce ograniczania emisyjności.

Do tego dochodzą reforma europejskiego systemu handlu emisjami (ETS) i konkluzje Best Available Techniques (BAT), które również godzą w energetykę opartą na węglu. Jak oddziałują na Państwa działalność?

Wzrost cen uprawnień do emisji CO2 wpłynąłby bez wątpienia nie tylko na PGE, jako podmiot bezpośrednio obciążony tymi kosztami, ale pośrednio również na ceny dla odbiorców końcowych. Każdemu zależy więc na tym, by scenariusz ten nie został zrealizowany. W tym przypadku nie do przecenienia wydaje się być rola rządu, który w imieniu wszystkich uczestników rynku walczy na arenie Unii Europejskiej o uwzględnienie naszej specyficznej sytuacji, wynikającej z dostępności krajowego surowca.

W doniesieniu do konkluzji BAT, należy podkreślić, że spodziewaliśmy się ich wprowadzenia od dłuższego czasu. Koszt dostosowania naszych aktywów do nowych, restrykcyjnych norm środowiskowych oszacowaliśmy na ok. 1,8 mld zł. Dysponujemy rozbudowanymi analizami regulacyjnymi i ekonomicznymi, jesteśmy gotowi, żeby ten ambitny plan modernizacyjny zrealizować.

Polska energetyka jest zresztą tylko jednym z wielu – choć z pewnością również jednym z najbardziej znaczących – podmiotów, który będzie musiał dostosować się do tych wytycznych. Zgodnie z wyliczeniami Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej tylko w ramach sektora energetycznego w Polsce proces inwestycyjny obejmie 25,7 GW i kosztowo będzie się mieścił w przedziale 9-17 mld zł, z czego 3-7,6 mld zł w segmencie wytwarzania konwencjonalnego. 

A jak będzie działać na energetykę węglową osławiony już w mediach Pakiet Zimowy?

Z uwagą przyglądamy się procedowaniu tzw. Pakietu Zimowego, ponieważ w obecnym kształcie wydaje się on być niezwykle trudny do zaakceptowania. Przyjęcie formuły zaproponowanej przez Komisję Europejską w listopadzie 2016 r. godziłoby nie tylko w interesy polskiego sektora energetycznego, ale także całej polskiej gospodarki. Realizacja obecnych wytycznych byłaby bardzo trudna do zrealizowania, ale też niezwykle kosztowna.

Propozycja objęcia rygorem maksymalnej emisyjności na poziomie 550 kg CO2 na 1 MWh (czyli 550g/kWh) jednostek wspieranych przez rynek mocy uniemożliwi nam finansowanie budowy nowych elektrowni z wykorzystaniem tego instrumentu. Dla już istniejących elektrowni normy te miałyby z kolei zacząć obowiązywać po pięciu latach. Taki scenariusz to najczarniejsza wizja dla polskiej gospodarki. Unijny plan zmniejszania obszaru ubóstwa energetycznego z pewnością nie zostałby tutaj osiągnięty, wręcz przeciwnie – posunięcie wpłynęłoby na rozszerzanie tego obszaru.

Co Polska oferuje jako alternatywę?

Najważniejszym aspektem nowych regulacji jest konieczność uwzględnienia przy lokalnych uwarunkowaniach – w przypadku Polski swobodnego dostępu do krajowego surowca, jakim jest węgiel. Rozbudowany program modernizacji istniejących aktywów i inwestycje w nowe, wysokosprawne bloki energetyczne, które emitować będą nawet o 25 proc. mniej CO2 niż obecnie działające, pozwolą nam na znaczne ograniczenie poziomu emisji.

Mamy nadzieję, że obecnie proponowane zapisy tzw. Pakietu Zimowego zostaną zrewidowane i Unia Europejska pozwoli nam dochodzić do nadrzędnego celu, jakim jest redukcja CO2, własną drogą. Redukcję emisji dwutlenku węgla można osiągnąć nie tylko poprzez rozwój odnawialnych źródeł energii, ale także dzięki wprowadzaniu kolejnych, przemyślanych zmian technologicznych w elektrowniach węglowych. Zauważmy, że Polska znajduje się w pierwszej piątce państw Unii Europejskiej, jeśli chodzi o redukcję emisji.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik