Jakóbik: Blackout Friday

23 listopada 2018, 07:31 Atom

Energetyka ma swój Black Friday. Trwa on cały rok i może zakończyć się blackoutem – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Warszawa nocą. Fot. Wikimedia Commons
Warszawa nocą. Fot. Wikimedia Commons

Sprzedawcy strategii energetycznych

Black Friday to kampania promocyjna w sklepach nakręcająca konsumpcję przed Świętami Bożego Narodzenia przybyła z USA. Podobną kampanię prowadzą lobby opowiadające się za określonym kształtem strategii energetycznej, która nadal nie została przyjęta. Tymczasem dyskusja na ten temat jest już nużąca i blokuje rozmowę o kolejnych wyzwaniach stojących przed energetyką.

Jakóbik: Blackout Friday, czyli strategia energetyczna za 400 mld zł

Zgodnie z definicją bezpieczeństwa energetycznego, celem polityki energetycznej jest zapewnienie stałych dostaw energii po akceptowalnej cenie i z jak najmniej negatywnym wpływem na środowisko. Lobby węglowe funduje nam na Blackout Friday tezę, że rekompensaty wzrostu cen energii rozwiążą problem, tymczasem w 2019 roku wchodzi w życie mechanizm stabilności rynkowej (MSR), który będzie systematycznie podnosił cenę uprawnień do emisji CO2, a co za tym idzie koszty wytwarzania energii z węgla. Rekompensaty mogą być zatem tylko rozwiązaniem doraźnym, które nie zastąpi dalszej reformy sektora górniczego dającej niższe ceny węgla z Polski i transformacji energetycznej zmniejszającej emisyjność gospodarki, o czym mówiłem w MarketNews24.pl.

Jakóbik: Rekompensaty cen energii będą spalać środki na modernizację energetyki

Z drugiej strony, lobby Odnawialnych Źródeł Energii przekonuje nas, że rekompensaty cen energii są nieuprawnione. Tymczasem część środków z handlu uprawnieniami emisji CO2 może zostać zgodnie z prawem przeznaczona na walkę z ubóstwem energetycznym. To dlatego spółki elektroenergetyczne odmieniają ten zwrot przez wszystkie przypadki. Chcą wykorzystać jak największą część środków na modernizację do kompensowania strat wywołanych coraz ambitniejszą polityką klimatyczną i pozyskać kolejne w Brukseli. Pierwsze rozwiązanie powinno mieć charakter krótkoterminowy. Drugie, dzięki sprawnym negocjacjom, może zapewnić lżejszy okres przejściowy dla energetyki.

Lobby atomowe przekonuje nas zaś, że istnieje nieznany model finansowy, który pozwoli zbudować 6-9 GW mocy jądrowych do 2040 roku. Niestety nie został on nigdzie przedstawiony i poruszamy się w sferze spekulacji. Wpisywanie atomu do strategii energetycznej byłoby działaniem na wyrost bez wiedzy na temat założeń finansowania. Z drugiej strony, przeciwnicy OZE utrzymują, że transformacja energetyczna może się odbywać tylko poprzez jak największe inwestycje w energetykę odnawialną. W rzeczywistości taka transformacja wymaga nadal zabezpieczenia mocami konwencjonalnymi, na przykład gazowymi i w przypadku Polski zwiększenia importu gazu.

Natomiast alternatywą jest model popularny w Grupie Wyszehradzkiej, czyli budowa atomu, którego obecność w miksie pozwoliła Węgrom ogłosić termin odejścia od energii z węgla w 2030 roku. Słowacja rozważa wyjście z węgla w 2023 roku. Jest jednak jeden haczyk. Kraje te posiadają rozwiniętą energetykę jądrową zbudowaną przez Rosjan. Węgrzy zgodzili się na rozbudowę elektrowni Paks z udziałem Rosatomu i wzbudzili kontrowersje przez zastrzeżenia Komisji Europejskiej. Polska nie chce budować z Rosjanami, więc musi przedstawić alternatywę, która będzie bardziej przekonująca, niż deklaracje słowne sekretarza energii USA o dofinansowaniu atomu.

Jak uniknąć Blackout Friday?

Black Friday w energetyce, w przeciwieństwie do promocji sklepowych trwających kilka dni dookoła piątku po Święcie Dziękczynienia w USA, trwa już kilka lat. Konsekwencją niekończącej się rywalizacji ofert może być blackout, jeżeli Polska nie zapewni odpowiednich mocy wytwórczych do zaspokojenia prognozowanego wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną. Zamiast słuchać sprzedawców strategii energetycznych z różnych lobby, warto poszukać rzeczowej dyskusji na ten temat.

Krzepiąco brzmi pomysł Polskich Sieci Elektroenergetycznych na nowy model rynku energii, czyli rynek węzłowy. Nasz operator sieci przesyłowych pokazuje, że prawdziwe wyzwanie sieci elektroenergetycznej to dostosowanie się do transformacji energetycznej poprzez integrację Odnawialnych Źródeł Energii. Można to robić poprzez niekończącą się rozbudowę sieci i przerzucanie kosztów na klientów, którzy w końcu zrezygnują z oferty państwowej energetyki, stając się prosumentami.

– Gdziekolwiek zdiagnozujemy jakieś przeciążenia, będziemy budowali nową linię, nową stację energetyczną, pola rozdzielcze i transformatory, aż w końcu nasze aktywa warte dziś około 18 mld zł będą warte 40, 80, a może 150 mld złotych wskutek realizacji bardzo ambitnego planu zamierzeń usuwania wszelkich możliwych ograniczeń – mówił Eryk Kłossowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych. – Usuniemy zakłócenia dzięki inwestycjom z rozmachem. Wybudujemy osiem połączeń z Niemcami, każde o mocy 3 GW, a rachunek CAPEX będzie wynosił 150 mld złotych. My to wszystko przeniesiemy na odbiorców energii elektrycznej w stawkach opłat. Dystrybucja też rozbuduje system, a stawki skoczą nam pięcio-, sześciokrotnie. Wtedy najpierw duzi odbiorcy przemysłowi, a potem gospodarstwa domowe, powiedzą dość – ostrzegał prezes.

Alternatywa to budowa innowacyjnego modelu zarządzania siecią. Rynek węzłowy ma sprzyjać ograniczeniu emisji CO2. Problemy Niemiec, które muszą ograniczać użycie OZE aby stabilizować sieć, mogą rozwiązać ceny węzłowe, które zapewnią, że taka redukcja będzie minimalna, a OZE optymalnie zintegrowane. Ten pomysł jest dobry o tyle, że nie jest kolejną ofertą Blackout Friday, ale owocem trzeźwej oceny sytuacji i apelem o szybkie działanie. Wybór miksu energetycznego dla Polski powinien być pochodną odpowiedzi na wyzwania sygnalizowane przez PSE. Polska ugrzęzła w dyskusji o miksie, a świat idzie dalej.

Nie należy za lobby węglowym przekreślać OZE, które w określonych warunkach będą szansą dla polskiej energetyki i widać to w strategiach grup energetycznych inwestujących w te źródła. Nie można przekreślać atomu z użyciem niemerytorycznych argumentów, ale trudno go także bronić bez argumentu w postaci modelu finansowania. W przeddzień szczytu klimatycznego COP24 polscy decydenci muszą rozstrzygnąć jakiej energetyki życzą Polsce i wypełnić zobowiązanie ogłoszenia strategii energetycznej na szczycie po trzech latach niekończących się dyskusji.

Niemcy płacą miliard euro rocznie za stabilizację OZE. Polacy mają lepszy pomysł