Brent drożeje, ale koronawirus nie odpuszcza

3 lutego 2021, 08:45 Alert

Ceny ropy Brent oscylują wokół 58 dolarów za baryłkę, a państwa porozumienia naftowego OPEC+ rozważają dalsze luzowanie tego układu. Ich plany może jednak zepsuć spowolniony wzrost zapotrzebowania na ropę wywołany utrzymywaniem się wpływu koronawirusa na rynek.

Ropa drożeje, ponieważ rynek spodziewa się odrodzenia popytu przy jednoczesnym ograniczeniu podaży przez OPEC+ z Arabią Saudyjską na czele, która unilateralnie ogranicza u siebie wydobycie o milion baryłek dziennie w lutym i marcu.

Dalsza zmiana ceny baryłki będzie zatem zależała od tempa dystrybucji szczepionek, stopnia restrykcji pandemicznych, od których będzie zależało tempo wzrostu popytu na ropę. Podczas spotkania Połączonej Komisji Technicznej (JTC) skupiającej ekspertów z grupy OPEC+ doszło do prezentacji prognozy zakładającej mniejszy wzrost popytu na ropę od wcześniejszych szacunków kartelu naftowego OPEC. JTC zakłada, że zapotrzebowanie w tym roku wzrośnie do 5,6 mln baryłek dziennie, czyli o 300 tysięcy baryłek mniej od prognoz OPEC. Powodem ma być utrzymujący się wpływ pandemii na rynek. Dowodem może być prognoza ministerstwa transportu Chin, które przewiduje, że wykorzystanie środków transportu w okolicach chińskiego Nowego Roku będzie o 40 procent niższe niż w 2019 roku przez przywrócenie części restrykcji w tym kraju.

Źródła Reutersa przekonują z tego powodu, że spotkanie Wspólnej Ministerialnej Komisji Monitorującej (JMMC) OPEC+ skupiającej ministrów tej grupy nie będzie zalecało zmian cięć w ramach porozumienia naftowego. Zgodnie z ustaleniami z zeszłego roku comiesięczna rewizja pozwala w razie konieczności poluzować cięcia o maksymalnie 500 tysięcy baryłek dziennie i do takiego luzowania doszło na przełomie roku.

Kommiersant/Reuters/Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Powrót chińskiego wirusa… i wojny cenowej na rynku ropy?