(Polska Agencja Prasowa)
Premier Wielkiej Brytanii Theresa May osobiście interweniowała, by nie doszło do zaplanowanego na piątek podpisania porozumienia w sprawie budowy nowej brytyjskiej elektrowni jądrowej Hinkley Point, w którą ma być zaangażowany kapitał chiński – podał Reuters.
W czwartek późnym wieczorem brytyjski rząd poinformował partnerów, że potrzebuje więcej czasu na przemyślenie porozumienia o budowie elektrowni wartości 18 mld funtów, które ma wyłożyć państwowy francuski koncern energetyczny EDF przy wsparciu chińskiej firmy państwowej China General Nuclear Power Corp (CGN).
Agencja Reutera zauważa, że poprzedni premier David Cameron był wielkim zwolennikiem francusko-chińskiego projektu jako symbolu brytyjskiego otwarcia na inwestycje zagraniczne. Dlatego odwołanie piątkowej uroczystości niemal w ostatniej chwili wywołuje wątpliwości, jaka będzie polityka nowego brytyjskiego rządu w dziedzinie inwestycji energetyczno-infrastrukturalnych.
– Kiedy byliśmy w rządzie, Theresa May jasno wyrażała niepokój naszym bezmyślnie entuzjastycznym podejściem do chińskich inwestycji – powiedział radiu BBC Vince Cable, minister biznesu w pierwszym rządzie Camerona w latach 2010-15.
– O ile pamiętam, podnosiła zastrzeżenia w sprawie Hinkley Point – dodał, podkreślając, że wraz ze zmianą na stanowisku premiera zmieniły się priorytety rządu i ocena niektórych projektów.
Wyposażona w dwa reaktory elektrownia Hinkley Point w południowo-zachodniej Anglii ma zapewnić 7 proc. zapotrzebowania kraju na energię elektryczną i pomóc wypełnić lukę po zamknięciu ostatnich elektrowni węglowych w 2025 roku. Wstępne porozumienie o budowie nowej elektrowni brytyjski rząd zawarł z EDF w 2013 roku. Chińskie zaangażowanie w projekt zostało potwierdzone w ub. roku podczas wizyty państwowej, jaką w Londynie złożył prezydent Chin Xi Jinping.
Zgodnie z porozumieniem CGN ma objąć 33 proc. udziałów w elektrowni. Taki duży udział Chińczyków miał utorować drogę do kolejnych inwestycji CGN na brytyjskim rynku z użyciem chińskich technologii nuklearnych.
Jednak zdaniem niektórych ekspertów wywołał on obawy o bezpieczeństwo brytyjskiej energetyki. W ub. roku bliski współpracownik May, Nick Timothy, powołując się na specjalistów ds. bezpieczeństwa wyraził zaniepokojenie przekazaniem państwowej chińskiej firmie dostępu do systemów komputerowych, które pozwalają np. na całkowite wstrzymanie produkcji prądu w Wielkiej Brytanii.
W zamian za chińsko-francuskie finansowanie brytyjski rząd miał zobowiązać się do odbierania produkowanego prądu przez 35 lat po ustalonej cenie minimalnej. Krytycy – w tym niektórzy posłowie i przedstawiciele świata akademickiego – twierdzą, że stawka byłaby dwukrotnie wyższa od obecnych cen rynkowych. Reuters zwraca uwagę, że renegocjacja ceny mogłaby być utrudniona ze względu na negocjacje w sprawie Brexitu, które mają się wkrótce rozpocząć i które najpewniej przyczynią się do napięć w stosunkach francusko-brytyjskich.
Koncern EDF dopiero w ub. czwartek po długich dyskusjach we Francji ostatecznie zatwierdził swój udział w projekcie. Poinformował, że nie został uprzedzony o tym, że Brytyjczycy potrzebują więcej czasu na podjęcie decyzji, zanim publicznie podano to do wiadomości. Chińska firma CGN podała w sobotę, że szanuje decyzję władz w Londynie. Biuro prasowe Theresy May nie udzieliło w sobotę żadnego komentarza.
Ostateczne stanowisko Brytyjczyków w sprawie budowy Hinkley Point spodziewane jest jesienią.