Budzanowski: Niemcy muszą być solidarne z Europą w sprawie Nord Stream 2

6 listopada 2015, 11:21 Energetyka

Ledwo zaczęliśmy ją budować, a już grozi jej demontaż. Działania Niemiec w sprawie Nord Stream 2 są fundamentalnie sprzeczne z postulatami unii energetycznej – pisze na łamach „Rzeczpospolitej” były minister skarbu Mikołaj Budzanowski.

Stacja kompresorowa przy gazociągu Nord Stream. Zdjęcie: Gazprom
Stacja kompresorowa przy gazociągu Nord Stream. Zdjęcie: Gazprom

Autor uważa, że podejmowanie tak ważnej decyzji w Berlinie, a nie w Brukseli godziłoby w europejską solidarność. Argumenty wicekanclerza Niemiec Sigmara Gabriela, mówiące o tym, że to sprawa prywatnych firm, nie są dla niego przekonujące. „To dlaczego jedzie do Moskwy i rozmawia w sprawie przyspieszenia realizacji projektu?” – pyta retorycznie.

„Wicekanclerz nie ma żadnej legitymacji do posługiwania się stwierdzeniem, że Nord Stream 2 to projekt, który „leży w naszych interesach”. Realizacja inwestycji prowadzić będzie do głębokiej dyskryminacji wielu państw członkowskich UE oraz Ukrainy.Projekt wyeliminuje naszego wschodniego sąsiada jako kraj tranzytowy, a także znacznie osłabi pozycję Polski” – pisze Budzanowski dodając, że postulaty wicekanclerza powinny zostać „publicznie napiętnowane”.

Były minister skarbu przypomina, że gaz daje Rosjanom możliwość politycznego wpływania na Europę, że nie jest to tylko sprawa biznesowa, ale przede wszystkim geopolityczna. Budzanowski obala też argumenty ekonomiczne mówiąc, że „początkowo się zapewne okaże, że cena gazu będzie najbardziej konkurencyjna – nadpodaż wpłynie na jej obniżenie. Ale długoterminowo monopol uzależni nas od jakichkolwiek przyszłych kryzysów w tym kraju, które spowodują windowanie cen surowca – zawsze w sytuacji przesileń zimowych”.

Autor wskazuje, na to, że Polsce budowa Nord Stream 2 nie opłacałaby się nie tylko politycznie, ale i ekonomicznie. Oznaczałaby ona problemy dla gazoportu w Świnoujściu i Kłajpedzie, a także wstrzymanie inwestycji gazowych.

Co do unii energetycznej, jak pisze Budzanowski „deklaracji i publicznych zapowiedzi było bardzo wiele. A nawet zabezpieczenie finansowania projektu. Minął rok i pojawia się zupełnie nowa koncepcja, która całkowicie zaprzecza idei budowy wspólnoty gazowej”.

Były minister skarbu przypomina, że „Bruksela ma wiele do powiedzenia w kwestiach energetycznych. Przede wszystkim może wprowadzić prawne ograniczenie w imporcie gazu z jednego kierunku. Uregulować prawnie maksymalny udział gazu importowanego do UE z jednego kraju pochodzenia np. do poziomu 25 proc.”

„Sprawa Nord Stream 2 jest i pozostanie związana z Brukselą, a nie tylko polityką inwestycyjną koncernów niemieckich. Nasi zachodni sąsiedzi domagając się solidarności z Europą w kontekście imigrantów, muszą okazywać tę samą solidarność w kwestiach energetycznych” – podsumowuje Budzanowski.