Całus: Kontrakt Mołdawii z Gazpromem jest zagrożeniem dla trzeciego pakietu energetycznego (ANALIZA)

4 listopada 2021, 07:20 Energetyka

29 października Kiszyniów podpisał pięcioletnią umowę z Gazpromem na dostawy gazu ziemnego. Zgodnie z oświadczeniem wicepremiera Andreia Spînu, odpowiedzialnego m.in. za kwestie bezpieczeństwa energetycznego, dokument – którego postanowienia weszły w życie 1 listopada br. – przewiduje, że rosyjska firma dostarczy Mołdawii 3 mld m sześc. surowca rocznie, a jego cena będzie ustalana co miesiąc w odniesieniu do „giełdowych cen gazu” – pisze Kamil Całus, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW).

Praca przy rurociągu. Fot. Gazprom Nieft
Praca przy rurociągu. Fot. Gazprom Nieft

Spór gazowy o Mołdawię

– W opinii ministra w listopadzie powinna ona wynieść ok. 450 dolarów za 1000 m sześc. Według Spînu Kiszyniowowi nie stawiano żadnych warunków politycznych, a negocjacje ograniczały się wyłącznie do kwestii komercyjnych. Równolegle z kontraktem gazowym strona mołdawska podpisała z Gazpromem „protokół negocjacji”, w którym m.in. zobowiązała się przeprowadzić do 1 maja 2022 roku audyt w spółce MoldovaGaz (operator sieci gazowej) w celu ustalenia faktycznej wysokości długu Mołdawii (bez Naddniestrza) wobec koncernu oraz zawrzeć porozumienie o jego spłacie w ciągu najbliższych pięciu lat. Kiszyniów zobowiązał się przy tym „nie przeprowadzać przymusowej reorganizacji” spółki MoldovaGaz do czasu uregulowania tego zadłużenia. Mołdawia ma także wraz z Rosją wypracować międzyrządowe porozumienie w sprawie współpracy w sektorze energetycznym – pisze analityk.

– Podpisanie umowy z Gazpromem oznacza zakończenie kryzysu energetycznego, który rozpoczął się w kraju wraz z wygaśnięciem 30 września br. dotychczasowego (zawartego w grudniu 2020 roku) kontraktu na dostawy gazu. Kluczowym problemem utrudniającym podpisanie nowego porozumienia były rosnące ceny surowca na europejskich giełdach. O ile w 2020 roku Mołdawia za 1000 m sześc. gazu płaciła średnio 148,9 dolara, o tyle we wrześniu br. Gazprom żądał już 550 dolarów, a w październiku – 790 dolarów. W związku z przeciągającymi się rozmowami strona rosyjska zgodziła się w końcu września przedłużyć na miesiąc dotychczasowy kontrakt, ale równocześnie o jedną trzecią zmniejszyła wolumen transportowanego do Mołdawii surowca, co doprowadziło do jego niedoborów i grożącego załamaniem infrastruktury spadku ciśnienia w sieci gazowej. 22 października władze zmuszone były do wprowadzenia stanu wyjątkowego w sektorze energetycznym, a trzy dni później Kiszyniów podpisał pierwszy w historii kontrakt na dostawy gazu ze źródeł innych niż rosyjskie – obejmuje on testowy 1 mln m sześc. pochodzący od polskiej spółki PGNiG. W kolejnych dniach odbyło się jeszcze sześć przetargów na gaz pochodzący z UE oraz Ukrainy (w sumie na ok. 17 mln m sześc. surowca). Jednocześnie 28 października Ukraina przekazała Mołdawii w formie pożyczki 15 mln m sześc. tego paliwa w celu utrzymania ciśnienia w systemie gazowym kraju, zaś dzień wcześniej UE zaoferowała Kiszyniowowi 60 mln euro, m.in. na zakup niezbędnego surowca. Dostawy z Polski i Ukrainy traktowane były przez władze mołdawskie jako element wzmocnienia pozycji negocjacyjnej wobec Gazpromu, pokazujący możliwość zaspokojenia potrzeb kraju przez alternatywnych dostawców – pisze Kamil Całus.

Źródło: OSW

RAPORT: Rozgrywka gazowa o Mołdawię