Marszałkowski: Czy Unia uderzy młotem emisyjnym w Rosję?

10 lutego 2021, 07:31 Energetyka

CBAM (Carbon Border Adjustment Mechanism) to tak zwany podatek od śladu węglowego. Pod tym pojęciem kryje się jeden z mechanizmów, dzięki któremu Unia Europejska jako wspólnota chce osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 roku. CBAM to potencjalnie także przysłowiowy „młot” zarówno na firmy uciekające przed neutralnością klimatyczną z obszaru wspólnoty, jak i państwa, które nie chcą się transformować, a jednocześnie czerpią profity z eksportu do Unii produktów, które powstały przy wysokiej emisji gazów cieplarnianych do atmosfery – pisze Mariusz Marszałkowski, redaktor BiznesAlert.pl.

Flaga w ambasadzie Rosji w Niemczech. Fot. Wikimedia Commons.
Flaga w ambasadzie Rosji w Niemczech. Fot. Wikimedia Commons.

Młot na Rosję

Dążenia do neutralności klimatycznej w UE powodują, że niektórzy wysokoemisyjni producenci porzuciliby produkcję towarów na terenie wspólnoty i przenieśli ją do państw, w których nie obowiązują żadne, bądź obowiązują znacznie mniej rygorystyczne uwarunkowania prawne i organizacyjne dotyczące emisji.

Jedną z „ofiar” tego młota może stać się Rosja, która osobliwie podchodzi do tematu transformacji energetycznej i ochrony klimatu. Z jednej strony w sposób ograniczony wspiera się tam rozwój OZE, a z drugiej, wciąż nie stworzono narzędzia prawnego zmuszającego firmy do redukcji emisji, będącego czymś na wzór podatku węglowego, czy mechanizmu handlu emisjami CO2. Rosja, obok Turcji, jest jedynym państwem, które dotychczas nie wprowadziło tego typu mechanizmów w swoich gospodarkach.

Nie jest jeszcze pewne jaką formę przyjmie sam CBAM. Istnieje kilka możliwości. Pierwszą jest wprowadzenie specjalnego podatku, który nakładany byłby na import towarów z państw o wysokiej emisyjności. Wysokość podatku byłaby uzależniona od stopnia szkodliwości dla atmosfery wytwarzania danego produktu oraz od ogólnego stopnia emisji państwa-producenta. Nie jest jeszcze znane, czy stopień emisji będzie odnosił się do średniego poziomu emisji w UE, czy będzie on związany z całkowitą, bezpośrednią emisją podczas produkcji, bądź całkowitą emisją pochodzącą z danego państwa.

Drugim rozwiązaniem jest włączenie zagranicznych eksporterów do systemu obrotu i handlu emisjami EU ETS. Oznacza to, że musieliby oni tak jak europejscy przedsiębiorcy, wykupować odpowiednią dla siebie pulę pozwoleń na emisję CO2, co zmuszałoby je do transformacji w kierunku większej energooszczędności.

Trzecim rozwiązaniem jest wprowadzenie podatku na wzór VAT, który nakładany byłby na wszystkich przedsiębiorców emitujących podczas produkcji towarów i usług ponadnormatywne ilości dwutlenku węgla. Byłaby to opłata bez względu na pochodzenie towaru bądź usługi. Nie ma jeszcze dokładnie sprecyzowanego wachlarza branż, które miałyby zostać objęte dodatkowymi kosztami. Najbardziej prawdopodobne jest, że będą to producenci metalurgiczni, chemiczni oraz węglowodorowi.

Marszałkowski: OZE w Rosji na rozdrożu. Co dalej z ich wsparciem?

Koszty uderzenia młotem CBAM

Każde z tych rozwiązań stanowi poważne wyzwanie dla Rosji, z racji jej dużego uzależnienia od eksportu towarów do krajów unijnych. Według Federalnej Służby Celnej (FCS) około 42 procent rosyjskiego eksportu znajduje odbiorców w państwach UE. Ponadto, problemem dodatkowym jest charakter tego eksportu. Za jego znaczną większość odpowiadają produkty, które są wysoko emisyjne same w sobie (gaz, ropa naftowa, węgiel) bądź takie, w których gros emisji powstaje podczas produkcji (przemysł metalurgiczny, stalowy, maszynowy, chemiczny). Łącznie udział tych produktów w strukturze eksportu Rosji do UE, zgodnie z danymi FCS z 2019 roku wynosił 73,8 procent.

Ministerstwo Gospodarki Rosji przygotowało w 2020 roku długofalową strategię rozwoju gospodarczego, która uwzględnia zapisy Porozumienia Paryskiego z 2016 roku. Zawarte są w niej dwa scenariusze – podstawowy oraz rozszerzony. Według scenariusza bazowego, Rosja do 2030 roku planuje zredukować emisje dwutlenku węgla w porównaniu do 2020 roku o 9 procent i o 48 procent do 2050 roku. Strategia zakłada stworzenie ram prawnych i podstaw metodologicznych dla transformacji technologicznej gospodarki, wprowadzenie krajowej regulacji emisji gazów cieplarnianych oraz stworzenie systemu przeznaczonego do monitoringu klimatu. Nie są to ambitne cele zważywszy, że w przeciwieństwie do Unii Europejskiej, Rosja nie planuje być neutralna dla klimatu.

Rosja znalazła się na w 2019 roku czwartym miejscu największych emitentów dwutlenku węgla do atmosfery, z czteroprocentowym udziałem w tej emisji. Przed Rosją znalazły się Chiny, USA oraz Indie, których gospodarki są znacznie potężniejsze niż rosyjska. Cała rosyjska gospodarka wygenerowała w 2019 roku 1,69 mld ton dwutlenku węgla.

Według danych raportu OECD dotyczącego emisji dwutlenku węgla w handlu międzynarodowym, emisyjność rosyjskiego eksportu (zarówno towarów jak i usług, np. przewozy lotnicze) do UE wynosi pomiędzy 150 -200 mln ton. Jednak całość tej kwoty nie podlega pod mechanizm handlu emisjami.

Scenariusze rozwoju sytuacji w Rosji

Według obliczeń Boston Consulting Group (BCC), pod to kryterium (wyłączenie m.in. transportu) podlega pomiędzy 100-160 mln ton emisji. Analitycy wyliczając potencjalne straty dla rosyjskiej gospodarki w związku z wprowadzeniem CBAM przyjęli założenia, że cena EU ETS za tonę CO2 wynosi 30 euro (Warto zaznaczyć, że już teraz dane są zdezaktualizowane, ponieważ ceny emisji bezustannie rosną. Zgodnie z danymi giełdowymi na dzień 9 lutego 2021 roku, pozwolenie emisji tony CO2 kosztuje ponad 37 euro), a sama opłata obejmuje całkowitą emisję eksportowanych towarów podlegających unijnemu mechanizmowi. Według tych kalkulacji koszty, które poniosą rosyjskie przedsiębiorstwa wahają się od 3 do 4,8 mld euro rocznie. Łącznie od momentu wejścia w życie CBAM, które planowane jest na 2022 rok, do 2030 roku rosyjska gospodarka może stracić ponad 50 mld euro.

Zgodnie z danymi BCC, rozkład obciążenia podatku granicznego w stosunku do branż prezentuje się następująco:

Przemysł naftowo-gazowy – 45-53 procent emisji CO2 lub 45-84 mln ton – wysokość podatku – 1,4-2,5 mld euro

Przemysł metalurgiczny-węglowy – 25-30 procent emisji CO2, lub 14-19 mln ton – wysokość podatku 0,4-0,6 mld euro

Ponadto obciążone zostaną produkty przemysłu chemicznego, nawozowego, celulozowo-papierniczego, cementowego oraz szklarskiego.

Wpływ na branżę wydobywczą podatku granicznego może spowodować zwiększenie kosztów ropy naftowej i gazu ziemnego. Według analityków, emisja gazów do atmosfery podczas wydobycia rosyjskiej ropy wynosi 10 g na baryłkę, podczas gdy w Arabii Saudyjskiej to 5 g/baryłka. Obłożenie ropy naftowej podatkiem spowoduje wzrost ceny baryłki odpowiednio o około jeden dolar w przypadku gatunków Arab Light i Heavy, oraz 2 dolary w przypadku rosyjskiego gatunku Urals.

W konsekwencji może to doprowadzić do wzrostu konkurencji cenowej pomiędzy Arabią Saudyjską i Rosją na rynku handlu ropą w Europie.

Do podobnych wniosków na temat wpływu jaki będzie miał CBAM na rosyjską gospodarkę doszli audytorzy z firmy KPMG. Ich analiza zakłada trzy scenariusze.

– Scenariusz optymistyczny dla Rosji – UE wprowadza mechanizm CBAM dopiero od 2028 roku. W tym przypadku opodatkowane zostałyby jedynie emisje przekraczające unijny poziom referencyjny. Zgodnie z tym scenariuszem koszt dla rosyjskich przedsiębiorstw wyniósłby w ciągu trzech lat 3 mld euro.

– Scenariusz realistyczny – UE wprowadza CBAM od 2025 roku i obejmuje nim emisje gazów cieplarnianych wynikające z produkcji bezpośredniej towarów. W ciągu pięciu lat, do 2030 roku, Rosja zapłaci 33,3 mld euro.

– Scenariusz negatywny – UE wprowadza CBAM od 2022 roku i obejmuje nim zarówno emisje pochodzące z bezpośredniej produkcji, jak i emisje towarzyszące, np. związane z transportem towarów do miejsca docelowego. To rozwiązanie kosztowałoby rosyjskich przedsiębiorców 50,6 mld euro do 2030 roku.

Jakóbik: CBAM, czyli spór u wrót Europy, który może uderzyć w dostawy z Rosji

Reakcje w Rosji

Reakcja Rosji na działania unijne jest niejednoznaczna. Z jednej strony władze rosyjskie traktują wprowadzenie podatku granicznego jako przejaw nieuczciwej konkurencji, wbrew zasadom WTO. W opinii Rosji (ale i nie tylko) jest to nieuzasadnione tworzenie ograniczeń w handlu i niesprawiedliwe traktowanie partnerów gospodarczych. Zgodnie z tą filozofią rosyjski rząd ma zamiar wspierać branże dotknięte podatkiem CBAM poprzez udzielanie pomocy, m.in. zwolnień z podatków krajowych.

Z drugiej strony, ze względu na determinację UE w zakresie transformacji gospodarczej, pojawiają się głosy wzywające do wprowadzenia rosyjskiego odpowiednika podatku węglowego, który nakładany byłby na największych emitentów CO2. To, jak tłumaczą pomysłodawcy, otworzy drogę do wyłączenia tych firm z zastosowania unijnych mechanizmów, ponadto pozwoli zatrzymać pieniądze w Rosji, a nie transferować je za granicę. Jednak krajowemu podatkowi węglowemu przeciwni są rosyjscy analitycy, w tym Aleksandr Szirow, zastępca dyrektora Instytutu Prognoz Ekonomicznych RAN, który uważa, że taki mechanizm byłby szkodliwy dla całej rosyjskiej gospodarki. Według jego obliczeń, podatek CBAM w stosunku do rosyjskich firm wyniesie 3,4 mld euro rocznie (założenie emisji 141 mln ton CO2). Natomiast problem tkwi w tym, że krajowy podatek węglowy nakładany byłby nie na produkcję eksportową, a na całość wygenerowanej emisji, również w celu produkcji towarów przeznaczonych na rynek wewnętrzny (założenie 621 mln ton emisji CO2). Według jego obliczeń, podatek ten wyniósłby ponad 1 bln rubli (ok 12 mld dolarów). Trudno jednak ocenić czy jego wyliczenia są poprawne. Zgodnie ze słowami Anatolija Czubajsa, prezesa Rusnano, który zainicjował pomysł stworzenia rosyjskiego podatku węglowego, jego wysokość powinna być „symboliczna”. Zatem przekładanie cen EU ETS na grunt rosyjski nie odpowiada rzeczywistości.

Podsumowanie

Bez względu na sposób działania mechanizmu CBAM, jego zastosowanie będzie miało znaczne oddziaływanie na gospodarkę rosyjską. Czy to się w Rosji podoba czy nie, będą konieczne działania mające na celu łagodzenie skutków ewentualnych kosztów ekonomicznych. Bez wątpienia właśnie teraz w Brukseli trwa aktywny lobbing zainteresowanych stron, w tym przedstawicieli rosyjskich firm i rządu.

O co mogą walczyć? Mogą walczyć o wyłączenie części branż z obowiązku wnoszenia opłaty. Nietrudno sobie wyobrazić motywację, np. Gazpromu, który tłumaczyć może konieczność bez podatkowego dostarczania surowca tym, że gaz ziemny został uznany za paliwo przejściowe w kierunku gospodarki neutralnej klimatycznie. Można walczyć o odłożenie w czasie zastosowania podatku, można walczyć o zmniejszenie jego stawki dla firm rosyjskich. Elementów jest sporo, a narzędzia bez wątpienia są w rękach Rosjan.

Jeżeli jednak wygra pryncypialność UE i rzeczywista chęć spełnienia zapisów celu neutralności klimatycznej, to Rosjanie muszą szykować się na potężny cios. Poza patrzeniem na zielony zwrot tylko z pobudek ekonomicznych, będą musieli zacząć transformować gospodarkę i eliminować zależność od paliw kopalnych. Czy dla Polski to dobrze? To trudno ocenić. Dla klimatu i środowiska, patrząc na rosyjską dbałość, to bez wątpienia bardzo dobra wiadomość.

Kasparow: Dzień Świstaka w Rosji, czyli jak Biden i Zachód mogą powstrzymać Putina