RAPORT: Kto zapłaci za drogą energię?

6 października 2018, 07:30 Alert

Pod koniec tego roku powinniśmy poznać nowe taryfy za energię elektryczną na kolejny rok dla największych dystrybutorów. Drożejące ceny węgla i uprawnień do emisji CO2 skłaniają do prognozowania wzrostu cen energii. Nie wiadomo jednak, kto zapłaci więcej i o ile.

Będzie drożej? Dla kogo?

Prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando powiedział podczas kongresu Nowego Przemysłu Expo, że urząd pracuje nad wnioskami spółek. – To nie my kreślimy scenariusze, to spółki przedkładają propozycje taryf. My te taryfy ścinaliśmy, ale jestem ciekaw, co będzie w tym roku, jakie będą wnioski spółek. Ceny rosną i będą rosnąć – powiedział. Zaznaczył, że Polsce brakuje dyskusji o kosztach transformacji energetycznej: czy mają je ponosić gospodarstwa domowe, jak to jest w Niemczech? W Polsce nigdy nie było takiej dyskusji.

Jego zdaniem, na politykę energetyczną wpływają głosy wyborców. – Mamy teraz maraton wyborczy, a z drugiej strony głosy ludzi pracujących w sektorze, obawiających się o swoją pracę. Firmy energetyczne muszą jednak w jakiś sposób zasypać lukę, która powstała na rynku w związku ze wzrostem cen energii. – Wypełniają ją (lukę – przyp. red.) zwykle w taryfie C dla małych i średnich firm. W tej grupie rachunek za energię jest dwa razy większy, niż dla odbiorcy indywidualnego. – przyznał Maciej Bando – Jeżeli wola właściciela będzie taka, aby nie przekładać prezesowi URE wniosków o podwyżkę ceny energii dla gospodarstwa domowego, jest to jednoznaczne z tym, że gdzieś ta podwyżka musi nastąpić. Im mniejszy ruch cenowy będzie w grupie G, tym większy będzie w pozostałych grupach – powiedział Bando.

Prezes URE kontra Energa. Czemu drożeje energia? (RELACJA)

Minister energii Krzysztof Tchórzewski udzielił odpowiedzi na czyich barkach ma spoczywać transformacja energetyczna. Podczas panelu BiznesAlert.pl na konferencji Nafta-Gaz-Chemia 2018 tłumaczył dogłębnie swą wizję energetyki. Jego zdaniem ciężar transformacji energetycznej nie może w Polsce spadać na gospodarstwa domowe. Stąd bierze się jego polityka blokowania apeli spółek elektroenergetycznych do Urzędu Regulacji Energetyki o podniesienie taryf dla gospodarstw. Zdaniem ministra polskich obywateli nie stać na opłacenie transformacji energetycznej na wzór zasobnych Niemców. Alternatywą jest więc obciążenie przemysłu, a także osłabienie spółek energetycznych, które przez brak rekompensaty rosnących kosztów poprzez wyższe taryfy, będą hamować wydatki inwestycyjne. Można taką politykę tłumaczyć przygotowaniami do wyborów samorządowych albo wizją energetyki na kształt francuski.

 

Jakóbik: Polska walczy o okres przejściowy dla energetyki

 

Inżynieria podatkowa czy normalność?

Z kolei w czasie debaty o przyszłości węgla podczas Kongresu Nowego Przemysłu w Katowicach prezes URE Maciej Bando wskazał, że skokowy wzrost cen uprawnień do emisji CO2 doprowadził do interwencji ministra energii w Komisji Europejskiej, który zgłosił podejrzenie spekulacji. – Nie dosyć, że mamy parapodatek (system handlu emisjami – przyp. red.), to zaczynają nam podwyższać ceny energii. To nie jest kwestia technologii, ale inżynieria podatkowa, która nie powinna wpływać na ceny energii. Tę kwotę sztucznie się podnosi. Powoli przebijamy się z naszymi argumentami. Ceny energii to nie tylko problem Polski, ale całej Europy, która staje się coraz mniej emisyjna. Kraje spoza UE, które nie przestrzegają porozumienia paryskiego, zalewają Europę tanim węglem spoza Europy, gdzie wydobycie rośnie – powiedział.

Bando mówił również o groźbie spekulacji cenami uprawnień do emisji CO2 w wywiadzie udzielonym BiznesAlert.pl. – Granice pomiędzy spekulacją a zwykłą grą giełdową są trudne do zdefiniowania. Są rozmyte. Można usłyszeć, że po słowach ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego na temat spekulacji, cena uprawnień gwałtownie spadła. Taka sama była reakcja na moje słowa o wszczętej przez nas kontroli obrotu na Towarowej Giełdzie Energii. Wielu moich rozmówców przekonuje, że jest to dowód na spekulację. Nie ma nic złego w spekulacji, ale jest w wykorzystywaniu trudnej sytuacji i słabości, jak mała płynność na giełdzie bądź silnie skoncentrowanego kapitału, który pozwala zachwiać notowaniami na giełdzie. To jest nie fair – wskazywał.

Bando: Energetyce życzę spokoju (ROZMOWA)

Z kolei prezes think tanku WiseEuropa dr Maciej Bukowski uważa, że wobec wzrostu zapotrzebowania na prąd elektryczny, braku inwestycji w zeroemisyjne źródła o niskich kosztach krańcowych oraz rosnących kosztów emisji CO2 musimy się spodziewać wzrostu cen energii, choć niekoniecznie dla wszystkich odbiorców. Kto i w jakiej perspektywie poniesie ten koszt, zależy bowiem od charakteru nowo budowanych źródeł oraz regulacji rynku energii.

W Europie – w tym Polsce – jest obecnie duża koniunktura gospodarcza, a więc rośnie zarówno popyt na energię jak i na uprawnienia do emisji CO2. – Nie widać przy tym szans na to, by w naszym systemie pojawiło się dużo nowych mocy o niskim koszcie krańcowym produkcji energii. Jednocześnie cena uprawnień będzie prawdopodobnie rosła dalej w trendzie, choć pewne jej fluktuacje w takt cyklu koniunkturalnego są także nieuniknione. Możemy być jednak pewni, że w roku 2030 koszt emisji CO2 będzie znacznie wyższy niż dziś, ponieważ do tego czasu pula uprawnień dostępnych na rynku zmniejszy się prawdopodobnie bardziej, niż zapotrzebowanie na nie ze strony wciąż emisyjnego przemysłu i energetyki europejskiej – podkreślił Bukowski.

Bukowski: Energia będzie droższa. O ile?

 

Zaś zdaniem prof. Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej, przyczyny wzrostu cen energii elektrycznej są szersze. – Osobiście uważam, że jest to dobry symptom, pokazujący, że prawa rynkowe w dłuższej perspektywie czasowej działają. Przez wiele lat elektroenergetyka konkurowała ze sobą po cenach dumpingowych, niższych od kosztów odtworzenia majątku – uważa prof. Mielczarski.

Według niego wzrost cen energii elektrycznej, jeżeli zostanie odpowiednio wliczony do wsparcia z rynku mocy, „doprowadzi do marginalizacji tego subsydium, przywracając naturalne procesy rynkowe w elektroenergetyce, coraz bardziej ograniczane przez różnego rodzaju systemy wsparcia”. – Dlatego pewien wzrost cen energii elektrycznej w handlu hurtowym uważam za powrót do normalności – podkreślił Mielczarski.

Mielczarski: Wzrost cen energii elektrycznej. Powrót do normalności

Nie będzie ulg, ale import energii?

Stefan Dzienniak, prezes zarządu Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej powiedział podczas tego samego panelu, w którym uczestniczył prezes Bando, że jeśli nie będzie ulg dla branży przemysłowej, to sektory takie jak hutnictwo mogą upaść. Firmy mogą rozważać w takiej sytuacji wyjście z Polski lub zakup importowanej energii, która jest tańsza niż krajowa. Kto jest beneficjentem obecnej sytuacji? Ministerstwo Finansów. Zyski do budżetu (z tytułu opłaty za uprawnienia do emisji CO2 – przyp. red.) wynosiły w 2016 roku 576 mln zł, w 2017 roku – 2,1 mld zł, a zgodnie z szacunkami wynikającymi z obecnych cen uprawnień, zyski w tym roku mogą wynieść nawet 6 mld zł, a plan zakładał 1 mld zł. Na co idą te pieniądze? – pytał panelista.

Sugerował jednocześnie, że te środki mogą posłużyć jako wsparcie dla branży przemysłowej, która w innych krajach jest wspierana przez rządy w związku z polityką klimatyczną. Jego zdaniem polski przemysł przegrywa z niemieckimi producentami stali przez wyższe ceny energii w Polsce. – Przegrywamy głównie przez koszty energii elektrycznej, ale także gazu – powiedział. Zapowiedział jednocześnie, że jego branża będzie próbowała importować konkurencyjną cenowo energię z zagranicy. Podkreślił, że od 3 lat leżą na stole propozycje branży, dotyczące ulg dla sektora, jednak od tego czasu nic się nie zmieniło. Natomiast na początku tego miesiąca wiceminister energii Tomasz Dąbrowski, w wywiadzie dla Parkiet TV zdradził, że trwają prace nad pakietem osłonowym z ulgami i rekompensatami z tytułu rosnących kosztów emisji CO2, głównie dla przemysłu.

Po wizycie Krzysztofa Tchórzewskiego w Brukseli, o której mówił Grzegorz Tobiszowski z Ministerstwa Energii, resort liczy na to, że interwencja Komisji Europejskiej doprowadzi do obniżenia rosnących od początku tego roku cen uprawnień do emisji CO2, a jeśli uprawnienia nie stanieją, resort rozważy rekompensaty dla odbiorców indywidualnych. Na to pierwsze jednak raczej się nie zanosi, o czym mówi m.in Grupa Tauron. Niewykluczona jest jednak korekta, która jednak nie zmieni trendu.

Mimo to minister Tchórzewski zakłada, że Komisja Europejska „wkroczy” w tę tematykę . – Stąd w tej chwili trudno wypowiedzieć się o wielkości ewentualnego wzrostu cen energii, bo, mam nadzieję, działania KE spowodują, że ceny uprawnień do emisji ulegną obniżeniu – powiedział minister, cytowany przez PAP, odpowiadając na pytania posłów podczas czwartkowej debaty budżetowej w Sejmie.

ME liczy na spadek cen uprawnień do emisji CO2. W grę wchodzą też rekompensaty

 

Niezależnie jednak od tego, inny resort, Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, chce zakończyć jeszcze w tym roku prace nad pakietem rozwiązań adresowanych do przemysłów energochłonnych, będących największymi w Polsce konsumentami energii elektrycznej – poinformowała szefowa resortu Jadwiga Emilewicz. – Dla tych, którzy konsumują największą pulę energii, przygotowujemy szereg działań osłonowych, zarówno w opłacie przejściowej, jak i jakościowej, a także system rekompensat– poinformowała minister Emilewicz.

Jej zdaniem, pakiet, który obejmie 51 podmiotów o dużym zużyciu energii elektrycznej (m.in. huty i inne duże zakłady przemysłowe), będzie gotowy do końca roku. Jak podaje PAP, potwierdziła, że w pakiecie powinny znaleźć się także ulgi, które odciążą przemysł energochłonny w zakresie zobowiązań wynikających z przyjętej w tym roku ustawy o rynku mocy.

– Pakiet ulg dla przemysłów energochłonnych to drugie – obok projektowanego wprowadzenia obowiązku sprzedaży na rynku hurtowym 100 proc. energii elektrycznej przez giełdę – działanie legislacyjne, służące zapobieżeniu znaczącym wzrostom cen energii elektrycznej – dodała.

Ministerstwo Energii: PSE nie ma takich możliwości

Niejako przy okazji, wiceminister energii Tadeusz Skobel, w odpowiedzi na interpelację poselską, powiedział, że nie ma obecnie możliwości udostępniania przez PSE długoterminowych zdolności przesyłowych energii. Interpelacja poselska dotyczyła możliwości wprowadzenia rozwiązań prawnych, umożliwiających przemysłowi zakup energii w kontraktach terminowych bezpośrednio u zagranicznych dostawców.

Przypomniał, że Polskie Sieci Elektroenergetyczne cyklicznie wykonują analizy i wyznaczają maksymalne, możliwe do udostępnienia dla potrzeb realizacji wymiany transgranicznej, długoterminowe zdolności przesyłowe (roczne i miesięczne), a stosowne informacje w tym zakresie są publikowane na stronie internetowej PSE. – Z aktualnie przeprowadzonych analiz wynika, że nie ma możliwości udostępniania długoterminowych zdolności przesyłowych w formie pasma (produkt BASE) dla horyzontu miesięcznego oraz rocznego, których fizyczna realizacja byłaby możliwa przez OSP, przy zachowaniu bezpieczeństwa pracy KSE i systemów połączonych – argumentował wiceminister Skobel, cytowany przez PAP.

Przemysł chce importować energię spoza Polski. PSE nie może pomóc