Stępiński: Ceny energii na poligonie doświadczalnym

18 marca 2019, 07:30 Energetyka

Dziś kończą się ekspresowe konsultacje projektu rozporządzenia dotyczącego rekompensat dla sprzedawców energii z tytułu braku podwyżek rachunków za energię. Dokument, który miał położyć kres chaosowi na rynku energii, tylko go potęguje. Nie można traktować prac nad ustawą jak poligon doświadczalny – ostrzega Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl.

Źródło: Projekt rozporządzenia Ministra Energii w sprawie sposobu obliczenia kwoty różnicy ceny oraz sposobu wyznaczania cen odniesienia, wersja 3.6 z dnia 14.03.2019 r.

W mediach ponownie rozgrzała dyskusja o cenach energii. Tym razem za sprawą opublikowanego w miniony czwartek projektu rozporządzenia do ustawy, która miała zamrozić ceny energii na poziomie z połowy 2018 roku. Rozporządzenie ma szczególne znaczenie dla spółek energetycznych ponieważ ma określić sposób naliczania rekompensat jakie mają one otrzymać w zamian za brak podwyżek rachunków za energię dla odbiorców końcowych. Po ponad dwóch miesiącach od obowiązywania ustawy o cenach minister energii ujawnił formułę na podstawie, której ma być wyznaczać średnioważonej ceny energii na rynku hurtowym służąca do obliczania rekompensat będących różnicą między ceną hurtową a sprzedaży dla odbiorcy. Oto one:

Źródło: Projekt rozporządzenia Ministra Energii w sprawie sposobu obliczenia kwoty różnicy ceny oraz sposobu wyznaczania cen odniesienia, wersja 3.6 z dnia 14.03.2019 r.

 

Źródło: Projekt rozporządzenia Ministra Energii w sprawie sposobu obliczenia kwoty różnicy ceny oraz sposobu wyznaczania cen odniesienia, wersja 3.6 z dnia 14.03.2019 r.

W uproszczeniu wysokość rekompensaty będzie efektem ,,łatwego” działania matematycznego, a więc  iloczynem zużytego wolumenu oraz różnicy między średnioważoną ceną energii, powiększoną o „koszty pozostałe”, a ceną energii, ustaloną ustawą, przy uwzględnieniu przewidzianego przez nią obniżenia akcyzy i opłaty przejściowej. Mimo kompleksowości zawartych w formule czynników takich jak m.in. udział energii zużywanej w szczytach i poza nimi, zjawisko wyższej kontraktacji w drugiej połowie roku oraz możliwość pokrycia wolumenu sprzedaży przez wytwórców z tej samej co sprzedawca grupy kapitałowej to jednak projekt rozporządzenia i tryb jego procedowania budzi poważne wątpliwości.

Pośpiech nie jest wskazany

Konsultacje społeczne i międzyresortowe trwają od 14 marca i mają zakończyć się 18 marca. Łącznie minister energii przeznaczył na nie pięć dni, z czego dwa przypadły na weekend. W Ocenie Skutków Regulacji zaznaczono, że termin konsultacji jest krótszy od powszechnie stosowanych 21 dni ale jest zgodny z przepisami ponieważ dotyczy wyższego interesu społecznego. Czy tak poważną kwestię można dobrze przeanalizować w tak krótkim czasie? Biorąc pod uwagę, że w przypadku autopoprawki do ustawy o cenach energii ministerstwa miały około 20 minut to można stwierdzić, że to relatywnie długo. Poważnie podchodząc to czas jaki resort energii zostawił na zweryfikowanie zaproponowanych rozwiązań jest niewielki. Pamiętamy czym zakończył się pośpiech prac nad ustawą o cenach energii – potrzebą pilnej nowelizacji. Nie jest wykluczone, że podobnie będzie z rozporządzeniem jeżeli kalkulatory spółek energetycznych wskażą, że rekompensaty mogą okazać się niewystarczające. Nie mówię tylko o czołowych koncernach ale o mniejszych sprzedawcach energii, którym może grozić bankructwo. Przypomnijmy, że do podziału jest 4 mld złotych. Taką kwotę rząd przeznaczył na rekompensatę cen energii.

– Można odnotować, że te skomplikowane wzory starają się jak najlepiej modelowo odwzorować rzeczywistość. Starano się dość szczegółowo zawrzeć wiele elementów tak aby uśrednienie było jak najmniejsze. Nie ma idealnej formuły, która złotym środkiem i żeby nikt nie odczuł, że cena energii jest zamrożona. Sama koncepcja liczenia ceny średniej zaskakuje raczej pozytywnie – uważa  Kamil Kliszcz, analityk sektora energetycznego DM mBanku.

Warto jednak zaznaczyć, że już sama nowelizacja ustawy o cenach energii powoduje dużą niepewność i obawy spółek energetycznych. – Nowelizacja ustawy o cenach energii stwarza ryzyko dla wyników spółek energetycznych potencjalnie może wpłynąć na obniżenie zysków – powiedział Paweł Puchalski, kierownik Zespołu Analiz w biurze maklerskim Santander. Według rozmówcy BiznesAlert.pl utworzenie rezerw na ten cel pokazuje, że firmy również postrzegają obecną sytuację jako ryzyko, rodzące niepewność dla ich działalności.

Jak zaznaczył Kamil Kliszcz, z DM mBank zawiązane przez spółki rezerwy uwzględniających szacunkowy wpływ ustawy o cenach energii to przejaw ostrożności ze strony audytorów. – Jeżeli rekompensaty będą neutralne dla spółek wówczas zostaną one rozwiązane. Wówczas nie wpłynie to na wyniki spółek. Nie wykluczone, że w przypadku części spółek koszty zostaną pokryte, ale nie we wszystkich. Przy takiej ilości kontraktów i klientów nie da się wymyśleć idealnej formuły – stwierdził.

Przypomnimy, że ze względu na możliwe straty w segmencie sprzedaży Energa i Tauron zawiązały rezerwy odpowiednio 136 i 214 mln złotych. W obydwóch przypadkach wpłynęło to negatywnie na ich zyski. Rezerwę utworzyła również PGE – 261 mln złotych ale dotyczy ona możliwych strat na kontraktach sprzedaży energii. Jednak w porównaniu do dwóch poprzednich spółek nie uwzględniła jej w swoich sprawozdaniach finansowych tłumacząc się trudnością w oszacowaniu skutków ustawy.  Podkreślając przy tym, że rekompensaty mają w całości pokryć straty z tytułu obniżonych cen, a prognozowany spadek EBITDA w segmencie obrotu wynikać będzie z trendów.

Marża kontrolowana

Zdaniem ekspertów wątpliwości budzi również sama propozycja rozporządzenia w sprawie cen energii. Jak zaznaczył Paweł Puchalski z Santandera ponieważ cześć rekompensat ma być zależna od oddzielnie publikowanego obwieszczenia Ministra Energii. Lista wątpliwości wokół wspomnianego projektu jest dłuższa. Zakłada on bowiem administracyjne ustalanie kosztów operacyjnych, bilansowania oraz marży, czyli całego obciążenia na cenę hurtową, którego dokonuje spółka obrotu. – Nie wiadomo czy będą one uśrednieniem dla wszystkich czy będą liczone dla poszczególnych grup z uwzględnieniem ich portfeli w zeszłym roku. Jest to jednak element, który budzi wątpliwości. Więcej będzie można powiedzieć po publikacji tych parametrów – stwierdził Kliszcz.

Co z zawieraniem umów?

Nie wiadomo również co z kontraktacją umów na zakup energii. Rozporządzenie nie wyjaśniono sytuacji,  w której odbiorca miał zawarte dwie umowy. Jedną na 2018 rok i drugą zawartą w pierwszej połowie 2018 roku na rok następny. Z formalnego punktu widzenia w tej sytuacji miał zawarte dwie umowy. Jedna obowiązywała w 2018 roku, a druga miała dopiero zacząć obowiązywać. W rozporządzeniu znalazł się zapis, z którego wynika, że w przypadku gdy odbiorca miał zawartą z tym samym sprzedawcą umowę zarówno na 2018 jak i 2019 rok to powinien stosować stawki określone z tej pierwszej. Można jednak stwierdzić, że mamy do czynienia z dwuletnią umową a nie zmianą sprzedawcy. W sytuacji gdy dochodzi do zmiany sprzedawcy rozporządzenie odwołuje się do cennika u poprzedniego sprzedawcy. Co w sytuacji gdy były dwa cenniki ponieważ de facto zostały zawarte dwie umowy? Ta sytuacja nie została rozwiązana.

Zdaniem Jana Sakławskiego, radcy prawnego i wspólnika kancelarii Brysiewicz i Wspólnicy, gdy sprzedawcy są skupieni na sprzedaży energii dla sektora biznesowego i indywidualnie negocjują stawki za energię elektryczną będą musieli wykonać odpowiednie wyliczenia oraz osobno składać wnioski dla każdego odbiorcy. Zbiorcze obliczenia można bowiem wykonać tylko wobec odbiorców objętych jedną stawką. Formuła nie zawiera zaś opcji, w ramach której możliwe jest policzenie wartości rekompensat dla całego biznesu sprzedażowego w sytuacji gdy poszczególne podmioty mają zróżnicowane stawki. W takiej sytuacji sprzedawcy energii będą mieli znacznie więcej pracy niż w przypadku podmiotów, które korzystają z taryf, lub przynajmniej z ustalonych cenników. Wydaje się, że faworyzuje to dużych sprzedawców, szczególnie tych z urzędu, u których stawki są w zasadzie całkowicie ujednolicone. Brakuje rozwiązania, które usprawniłoby ten proces dla sprzedawców, którzy głównie skupiają się na biznesie i stawki ustalają indywidualnie– stwierdził.

W warunkach niepewności spółki obrotu boją się zawierać umów z nowymi klientami. W szczególności tymi, którzy konsumują znaczące wolumeny energii. W efekcie nawet na obszarach gdzie dystrybutorem energii jest spółka z danej grupy. Według informacji BiznesAlert.pl do takich sytuacji dochodzi m.in. na Pomorzu i południu Polski. Zdarzają się przypadki, w których klient zużywający miesięcznie ok. 600 MWh energii nie może zawrzeć umowy ze spółką obrotu aby tym samym przestać być zależnym od usług sprzedawcy rezerwowego. Dlaczego? Spółka obrotu domagała się od potencjalnego klienta m.in. sprawozdań finansowych z ostatnich trzech lat, uchwał zarządu, które je zatwierdzały. Co prawda przedsiębiorstwo odesłało wymagane dokumenty. Jednak po trzech tygodniach ich analizy przez spółkę obrotu do podpisania umowy nie doszło. W skali kraju takich przypadków jest więcej.

Rozporządzenie, które miało rozjaśnić mroki sytuacji na rynku energii w Polsce  utrzymuje status qvo. Pośpiech z jakim jest ono przyjmowane może wróżyć kolejnymi zmianami co tylko spotęguje chaos na rynku energii. Warto jednak pamiętać, że nie można go traktować jako poligon doświadczalny, ponieważ w ostatecznym rozrachunku za niepewność i ręczne sterowanie rynkiem zapłacą odbiorcy energii.

Spięcie BiznesAlert.pl: Brexit, atom, ceny energii