CEZ wypłaca dywidendę z grą polityczną w tle

2 sierpnia 2018, 11:15 Alert

CEZ, potentat na czeskim rynku energetycznym, wypłacił dywidendę. Jej wartość wyniosła 17,8 miliardów koron czyli około 2,8 miliarda złotych. Państwo jako większościowy akcjonariusz uzyskało około 13 miliardów koron.

Andrej Babis. Fot: Visegrad Plus
Andrej Babis. Fot: Visegrad Plus

CEZ przez lata był największą czeską firmą, nazywana „państwem w państwie”. Holding posiadał wpływ na sferę polityki. Jeszcze w 2011 roku spółka była w stanie wypłacić 26 mld koron dywidendy.

Ewentualny podział CEZ ciągle pozostaje w sferze spekulacji, choć decyzja musi zapaść już niedługo. Od dawna czeskie media sugerują, że ogromna dywidenda, jaka państwo otrzymuje z zysku CE,Z jest narzędziem finansowania wydatków socjalnych. Tymczasem finansowanie przez CEZ nowych reaktorów w Temelinie i Dukovanach odciążyłoby państwo od ponoszenia kosztów inwestycji. Władze firmy optowały jednak za podziałem. Reaktory miałaby finansować spółka z wyłącznym udziałem skarbu państwa. Zamówiony przez rząd Andreja Babisza raport PwC wskazuje jednak na bezzasadność takiego rozwiązania. Raport szacuje koszty inwestycji jako ogromne obciążenie dla budżetu. Premier Babisz optuje za atomem. Jednak jednocześnie uważa ze koszty budowy reaktorów powinna ponieść sama CEZ.

Tymczasem w minionych latach wyniki finansowe CEZ były o wiele gorsze. Spółka tłumaczyła się dekoniunktura na rynku energii. Jednak wiele osób w tym Andrej Babisz obwiniało władze CEZ o niegospodarność. Na rynku energii pojawił się koncern EPH ambitnego biznesmena Daniela Kretinskiego. Czeskie media spekulują już o ewentualnym przejęciu przez EPH pozycji CEZ. Niektórzy analitycy sugerują, że dla Kretinskiego, który posiada nie tylko aktywa w branży energetycznej, ale tez liczne tytuły medialne w Czechach, we Francji i w Polsce, przejecie pozycji CEZ byłoby pierwszym krokiem do zdobycia podobnej pozycji politycznej, jaką Andrej Babisz zyskał dzięki koncernowi Agrofert.

Łukasz Kołtuniak