Kołtuniak: Kolonializm po chińsku

8 sierpnia 2018, 09:00 Energetyka

Chiny powoli przejmują kontrolę nie tylko gospodarczą ale w dużym stopniu także polityczną nad Afryką. Chińskie dążenia do przejęcia kontroli nad portem Doraleh w Dżibuti wzbudziły potężne zaniepokojenie w USA i być może stały się jedna z przyczyn wybuchu wojny handlowej – pisze Łukasz Kołtuniak, współpracownik BiznesAlert.pl.

Elektrownia RWE w Niemczech. Źródło: Pixabay.com
Elektrownia RWE w Niemczech. Źródło: Pixabay.com

Dżibuti to modelowy przykład chińskiej ekspansji w Afryce. Chińskie inwestycje to ok. 75 procent PKB tego afrykańskiego kraju. Pekin inwestował między innymi w kluczowa dla kraju elektrownie. Prawdziwie strategiczne znaczenie ma jednak Port Doroleh. Port jest wyjściem na Morze Czerwone i Kanal Sueski.

Dlatego gdy na wiosnę pojawiły się informacje ze Chiny mogą przejąć kontrole nad portem reakcja władz USA była niezwykle stanowcza. Ówczesny sekretarz stanu Rex Tillerson nazwał Chiny agresywnym mocarstwem rewizjonistycznym. Jednocześnie zarówno Departament Stanu jak Pentagon przypominały o pozorności boomu za chińskie pieniądze. Przedstawiciele Pentagonu przypominali ze podczas gdy państwa zachodnie skupiają się na pomocy rozwojowej, Chiny oferują jedynie pożyczki.

Przypadek Dżibuti zmotywował USA do zaoferowania Afryce nowej linii wsparcia rozwojowego. Bez odpowiedzi pozostaje jednak pytanie o to, czy nie jest już za późno. Wiele analiz wskazuje iż Chiny przejęły tak gospodarcza jak i polityczna kontrole nad Afryka. Z drugiej strony chińska ekspansja budzi tez na kontynencie coraz większy niepokój.

Organizacje broniące praw człowieka wskazują na niewolnicze niemal warunki pracy w chińskich fabrykach. Zarówno w Afryce jak i Ameryce Południowej wybuchają protesty przeciwko chińskim pracodawca. W poprzedniej dekadzie mówiło się dużo o tym ze Chiny inwestują bez żadnych warunków wstępnych. Czyli bez pytania o demokracje i prawa człowieka. Obecnie jednak poziom niezadowolenia z arogancji chińskich władz i chińskich pracodawców jest tak duży ze zaczyna to zagrażać pozycji wspierających pro chiński kurs rządów. Zarówno w krajach zachodnich jak i w samej Afryce coraz bardziej otwarcie mówi się o chińskim kolonializmie.

Tymczasem powstrzymanie chińskiej ekspansji może okazać się niezwykle trudne. Chińskie władze inwestują w Afryce w 5 kluczowych sektorów gospodarki min. bankowość, ubezpieczenia i rolnictwo. Stopień zależności państw kontynentu od chińskich pieniędzy jest niezwykle silny, co więcej chodzi przeważnie o długoterminowe pożyczki.

Pytaniem na które musimy odpowiedzieć w Europie środkowo wschodniej jest kwestia tego czy możemy oczekiwać ze jeśli chiński biznes napłynie masowo do ESW będzie działał według innych standardów? Może po prostu neokolonializm w naszych warunkach będzie „zemsta za kolonializm (w chińskiej percepcji Europy wobec Chin)”.