Chiny mogą zagrozić sukcesowi szczytu klimatycznego w Paryżu

10 listopada 2015, 12:27 Energetyka

KOMENTARZ

Teresa Wójcik, Wojciech Jakóbik

Redakcja BiznesAlert.pl

Na niedawnym XVIII Plenum Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin wytyczono plan 5-letni dla drugiej pod względem wielkości gospodarki świata. Analiza opublikowana na stronie internetowej mining.com przekonuje, że z Pekinu płyną dobre wieści dla sektora surowcowego i górnictwa. Dla walki z ociepleniem klimatu niekoniecznie.

Trzynasty pięcioletni plan rozwoju Chin to lata od 2016 do 2020 r. Jest to pierwszy plan zatwierdzony przez Xi Jinpinga, który od 2012 r. jest I sekretarzem KC Komunistycznej Partii Chin, a od 2013 r. przewodniczącym/prezydentem ChRL. Zachodni analitycy zauważają, że  Xi Jinpinga rozpoczął własną reformę gospodarczą kraju.

Towarzysz Xi określa się jako nowy przywódca „grupy prowadzącej do pogłębienia reform”, które mają przekształcić gospodarkę Chin z uzależnionej od inwestycji zagranicznych, w „samowystarczalną dzięki usługom i konsumpcji”. Nie wiadomo jeszcze, czy będzie to wzrost konsumpcji, gdyż nowa pięciolatka ma być oparta także na oszczędnościach.

Publikacja na wspomnianej stronie ogranicza się do ramowego programu, szczegóły, a raczej konkrety mają zostać opublikowane do marca przyszłego roku. Już teraz jednak wyraźnie widać, że Xi – zaniepokojony spowolnieniem wzrostu gospodarki – gotów jest zrezygnować z pewnych wolnorynkowych rozwiązań a ściągnięte pieniądze przeznaczyć na inwestycje, które pobudzą słabnącą ekonomię Chin. Bez sięgania po udział zachodnich inwestorów i zaciągania kredytów.

Na ostatnim plenum KPCh potwierdzono zarazem plan powrotu do wysokich wskaźników wzrostu gospodarczego, przyspieszenie urbanizacji i ogólną „wolę partii do wdrażania zmian”, cokolwiek to ma znaczyć. Jedno tylko zdanie mgliście wyjaśnia: ma zostać ustanowiony „system jednolity, otwarty na konkurencję i rynki”, który „odegra decydującą rolę w alokacji zasobów”.

Owa „lepsza alokacja zasobów” ma cechować nadchodzącą pięciolatkę, w której uprzywilejowane zostaną „jakość i wydajny rozwój”, ale – co istotne – posłużą do tego celu nie tylko siły rynkowe, choć KPCh zapowiada, że „rząd będzie mniej interweniował w ustalanie cen”, chodzi tu jednak wyłącznie o rynek giełdowy, jako reakcja odżegnania się od nieudanej próby interwencji na giełdzie rok temu.

Prawdziwie wystrzałowa jest decyzja Pekinu o przyspieszeniu urbanizacji i podwojeniu PKB z 2010 r. w terminie do 2020 r., co wymaga rocznych wzrostów PKB na poziomie 6,5 proc. Ma to  być osiągnięte metodami jednak etatystycznymi, państwo chińskie otrzymało od partii komunistycznej sygnał, że nowego wysiłku gospodarki nie wolno dłużej spychać na wątłe barki rynku, usług i konsumpcji wewnętrznej.

Po opublikowaniu założeń trzynastej pięciolatki, analitycy oceniają, że  chińscy przywódcy wobec coraz bardziej słabnącego wzrostu zachowają się tradycyjnie: zażądają od władz w regionach przedstawienia obszernych planów, zmobilizują duże przedsiębiorstwa/spółki państwowe do inwestycji zasilając je zastrzykami dodrukowanego pieniądza w gotówce.

Dla liderów paryskiego szczytu w obronie klimatu jest przykra niespodzianka – nowa pięciolatka zapowiada wzrost zużycia węgla kamiennego (wbrew obietnicom Pekinu) o prawie 40 proc. Po pierwsze dlatego, że Chiny mają bardzo zwiększyć produkcję hutnictwa, a do tego ani farmy wiatraków, ani solary się nie nadają. Po drugie – konieczny jest  duży, systematyczny wzrost produkcji energii elektrycznej.   

Po tym jak Amerykanie zdecydowali się na porzucenie ropociągu Keystone XL ze względów środowiskowych, dają kolejny sygnał przed szczytem klimatycznym w Paryżu. Waszyngton zapowiada własną propozycję globalnego porozumienia w sprawie walki ze zmianami klimatu.

Sekretarz prasowy prezydenta Baracka Obamy, Josh Ernest zapowiedział, że w stolicy Francji amerykański przywódca zaapeluje do swoich odpowiedników z całego świata o przyjęcie długoterminowego porozumienia w sprawie redukcji emisji.

Konferencja Klimatyczna Organizacji Narodów Zjednoczonych w Paryżu (COP 21) odbędzie się w dniach 30 listopada-11 grudnia. Według rzecznika Obamy proponowane porozumienie ma przyjąć „ambitny cel” walki ze zmianami klimatu. Podobnie jak Bruksela, Waszyngton uważa, że należy przyjąć zobowiązania wiążące wszystkich emitentów. Jednocześnie powinno uwzględniać mechanizmy wsparcia dla krajów rozwijających się.

Analogiczne stanowisko prezentuje Unia Europejska, która również apeluje o porozumienie globalne. Sceptyczne pozostają kraje rozwijające się na czele z największym emitentem, czyli Chinami.