Chmal: Nasi eksperci muszą odpowiednio uzasadnić integrację energetyczną Europy

28 kwietnia 2014, 09:00 Energetyka

KOMENTARZ

Tomasz Chmal

Ekspert Instytutu Sobieskiego

Pozytywnie oceniam odważną koncepcję integracji energetycznej UE, przedstawioną przez premiera Tuska. Przeforsowanie tej koncepcji w stolicach europejskich to trudne i ambitne zadanie, bo spotka się w Europie z poważną opozycją. Narusza szereg interesów różnych grup i środowisk. Pojawią się głosy, że „nic tu się nie da zrobić”. Będą odwołania do Traktatu Europejskiego, który daje swobodę mixu energetycznego. Odezwie się gra ukrytych interesów politycznych. Będą narzekania – teraz nie jest dobry czas na taką integrację, na takie zmiany, więc na pewno będą ostre strzały. Mam nadzieję, że premier się nie ulęknie i pójdzie ze swoją koncepcją dalej, przekona do niej kolejne stolice w Europie – jest przecież szansa, żeby został liderem zmian w UE.  Wbrew głosom, że „teraz nie jest dobry czas na taką integrację” – to jest właśnie dobry czas, to jest najwyższa pora w Unii Europejskiej na integrację energetyczną, na zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego, na solidarność energetyczną.

W koncepcji premiera, a raczej w polskiej koncepcji brakuje mi ważnych elementów, np. nacisku na efektywność w energetyce. O niej dużo się mówi, ale w przeciwieństwie do polityki klimatycznej bardzo niewiele się robi, choć nieefektywność to duże marnotrawstwo energii. Brakuje mi dalej większego nacisku na wykorzystywanie przede wszystkim zasobów własnych – nie tylko zasobów węgla, złóż łupków, ale także racjonalnie wykorzystywanych odnawialnych źródeł energii. Wektorami integracji energetycznej, wspólnej europejskiej polityki energetycznej powinny być bezpieczeństwo, niezależność i sens ekonomiczny.

Trzeba się zastanowić, na ile jesteśmy przygotowani, żeby tę koncepcję integracji energetycznej opracować  konkretnie jako dokument wykonawczy. Przeliczyć niezbędne koszty. Premier zobowiązał się, że przedstawi odpowiednią dokumentację. Do tego potrzebne jest zaplecze ekspertów najwyższej klasy – ekonomistów, legislatorów, energetyków itd. Taka dokumentacja będzie przecież przedmiotem gruntownych analiz krytycznych, musimy ją przedstawić w Londynie, Paryżu, Berlinie, gdzie żadnej taryfy ulgowej nie będzie. I to dobrze, ale to jest ogromne wyzwanie. Byłby dobrze, gdybyśmy mieli do tego ministerstwo energetyki, ponieważ istnieje ryzyko braku koordynacji. Jak opóźnia i utrudnia prace nad ważnym dokumentem swoisty pluralizm zainteresowanych resortów przekonaliśmy się przy pracach nad nowelizacją Prawa Górniczego i Geologicznego.