Chmal: Raport NIK każe brać pod uwagę każdy scenariusz dla gazoportu

3 marca 2015, 08:56 Energetyka

ROZMOWA

Tankowiec LNG Coral Energy. Fot. Wikimedia Commons
Tankowiec LNG Coral Energy. Fot. Wikimedia Commons

BiznesAlert.pl: Co wnosi raport Najwyższej Izby Kontroli na temat budowy polskiego gazoportu?

Tomasz Chmal: Raport NIK jest podsumowaniem znanych od jakiegoś czasu opinii publicznej faktów na temat nieprawidłowości przy budowie polskiego terminala LNG w Świnoujściu.

Jest on dosyć ostrym stanowiskiem pokazującym niezależność Izby, bo publikacja takiego materiału w roku wyborczym świadczy o dużej odwadze jej prezesa. Te nieprawidłowości istnieją od dłuższego czasu, więc o wielu z nich wiemy. Nadal nie jest przesądzone kiedy ruszy gazoport. Nie da się tej sytuacji zamieść pod dywan bo dotyczy najważniejszej inwestycji energetycznej w Polsce. Dlatego dobrze, że raport jest publicznie dostępny i każdy może się z nim zapoznać.

Jest oczywiście sporo pytań o nadzór inwestycji przez urzędy, właściciela czy też współpracę z generalnym wykonawcą projektu. Czy dokonano najlepszego wyboru kierując się kryterium najniższej ceny? To szereg pytań historycznych. Kluczowe jest pytanie o przyszłość. Jest szereg zagrożeń. Raport powinien uświadomić nam powagę sytuacji. Powinien wywołać dyskusję na temat tego jak wyjść z tego pata. Mieliśmy do tego okazję przy chińskich inwestycjach drogowych. Jeśli wybieramy najtańszą ofertę, to potem musimy zawierać szereg aneksów i w ten sposób inwestycja się blokuje.

Czy Polacy zbyt miękko podeszli do negocjacji?

Trudno powiedzieć. Faktem jest, że inwestycja ma charakter strategiczny i podlega nadzorowi opinii publicznej. Jest zainteresowanie decydentów. Trzeba taki projekt umieć realizować i mieć nad nim kontrolę. Zmieniające się zarządy spółek to niekoniecznie jest dobry model zarządzania.

NIK podpowiada stworzenie jednego ośrodka koordynacji. Nawołuje do powołania kadr trwalszych niż kadencja wyborcza, które będą budować kompetencje do zarządzania megaprojekami.

Czy w takim kontekście pomysł powołania ministerstwa energetyki jawi się jako dobre rozwiązanie?

Jest kilka elementów. Pierwszy to rządowe centrum studiów strategicznych, które dotąd nie powstało, podobnie jak strategiczne myślenie o państwie. Druga to właśnie ministerstwo energetyki. Nie sztuka jednak zmieniać szyldy nad ministerstwami. Chodzi o kompetentne zarządzanie oraz wizję, które pozwalają skutecznie koordynować nadzór nad PGNiG i PLNG. To kwestia dość skomplikowana także z punktu widzenia Komisji Europejskiej, która narzuca rozdział nadzoru nad obrotem i infrastrukturą przesyłową. Pytanie w jaki sposób nadać polityce energetycznej większej spójności. Ministerstwo do spraw energetyki jest takim pomysłem. Trzeba gruntownie przemyśleć politykę energetyczną i ustalenie roli takiego resortu.

Czy w roku wyborczym jest potencjał na taką zmianę?

Będzie to bardzo trudne. Dziś byłby to ruch wizerunkowy pokazujący, że istnieje nowy sposób myślenia. Szybko jednak pojawiłyby się walki, bo taki resort miałby poważne kompetencje nadzorcze, właścicielskie i jednocześnie strategicznymi w całym sektorze. Z drugiej strony ponosiłby całkowitą odpowiedzialność za funkcjonowanie energetyki. W tej chwili odpowiedzialność jest rozmyta, a decydenci mogą się wzajemnie obwiniać za błędy. Będzie trudno znaleźć odpowiedzialnego.

Czyli nikt nie jest odpowiedzialny?

Tego nam nikt nie powie ale na pewno trudno będzie znaleźć jeden podmiot. Każdy będzie odpowiedzialny po trochu, czyli tak naprawdę nikt. To komfortowa sytuacja dla ministrów, którzy będą mogli się ekskulpować, czyli po prawniczemu uchylić od odpowiedzialności za braku nadzoru przy tak ważnym projekcie. Na Radzie Ministrów politycy wymienią się pretensjami a w końcu wina spadnie na Sejm albo innego kozła ofiarnego. Można odwołać zarządy spółek ale to niewiele zmienia. One działały w oparciu o istniejące prawo zamówień publicznych i w oparciu o nie podejmowały decyzje.

Czy sama budowa gazoportu wzmacnia nasze bezpieczeństwo gazowe?

Nie poprawia bezpieczeństwa coś, co nie zostało skończone. Działają pozytywnie nowe magazyny, połączenia gazowe, rewersy fizyczne czy też wirtualny. Terminal poprawi bezpieczeństwo kiedy będzie już funkcjonował.

W obiegu mamy różne daty ale minister gospodarki Janusz Piechociński przyznał, że od oddania budowy do rozpoczęcia dostaw będzie trzeba od 3 do 6 miesięcy na próby i rozruch.

Oddanie terminala do eksploatacji to także pytanie o ewentualny spór między wykonawcą a inwestorem. Kwestia jest otwarta. W nieoficjalnych rozmowach padały daty jak 2017 rok. Nie potrafię odpowiedzieć czy uda się uruchomić gazoport w 2015 roku.

Po raporcie NIK chyba nikt nie nadstawi karku za taką deklarację.

Nie sądzę, aby ktokolwiek mógł dzisiaj podać realny termin. Raport daje jednak impuls do poważnej rozmowy o projekcie. Partnerzy muszą ustalić co jest możliwe do zrobienia. Czy to kwestia miesięcy, jakich pieniędzy i czy wyciągniemy racjonalne wnioski na przyszłość, dla nowych projektów. Trzeba brać pod uwagę każdy scenariusz. To szereg aspektów. Można sobie wyobrazić zarówno porozumienie jak i zejście inwestora z budowy, lub znalezienie nowego. To tworzy ryzyko dla inwestycji. Raport jest odważnym krokiem na rzecz zmierzenia się z tą trudną rzeczywistością. Teraz wszystko zależy od dalszych negocjacji.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik