COP 21 – spotkanie przyjaciół czy wrogów?

27 listopada 2015, 11:02 Energetyka

Europejczycy i Amerykanie desperacko chcą, aby podczas COP 21 osiągnięto porozumienie, które wymaże wszelkie niesnaski z ostatnich lat. Bruksela i Waszyngton nie chcą powtórzenia wydarzeń ze szczytu w Kopenhadze w 2009 r., po którym czołowi negocjatorzy przez lata starali się zrozumieć co poszło nie tak – pisze Politico.

Porozumienie proponowane przez Europejczyków jest bardziej kosztowne od tego, którego chcą Stany Zjednoczone – mówi attache do spraw klimatycznych Sarah Blau.

Obama chce po prostu szczegółowo dopracować swoją politykę dotyczącą klimatu zanim opuści szczyt, natomiast UE ma ambitniejsze plany osiągnięcia ogólnoświatowego porozumienia, które jednocześnie nie zaszkodzi biznesowi na kontynencie.

Propozycja USA jest taka, aby nawet jeśli kraje obiecają redukcję emisji gazów cieplarnianych, a nie będą wypełniać postanowień, żeby nikt nie mógł ich ukarać. Chociaż reszta krajów miałaby o tym wiedzieć, co bez wątpienia wpłynęłoby na markę danego państwa na arenie międzynarodowej.

Z kolei UE postuluje, aby wszystkie postanowienia były wiążące prawnie, jednak też nie zakłada karania za złamanie ich.

Plany na rok 2030 są już wpisane w prawo. Największy problemem, szczególnie dla mniej zamożnych krajów wspólnoty, które są najbardziej zależne od paliw kopalnych, jest to, że prawo unijne, pełne jest restrykcyjnych i kosztownych przepisów dotyczących klimatu, podczas gry konkurencja na światowym rynku, zmiany te przeprowadza wolniej i w sposób bardziej przyjazny dla swoich firm. Głównym krajem, który nie chce płacić za ambitne projekty jest Polska, która ostrzega, że zaszkodziłoby to jej firmom, których działanie opiera się na węglu np. elektrowniom.

Z kolei USA również bardzo niechętnie przyjmuje zalecenia dotyczące klimatu. Wprawdzie Clinton podpisał w 1997 r. porozumienie z Kioto, ale nie skierował go do Senatu, aby ten je ratyfikował. Niedawno John Kerry w wywiadzie dla Finacial Timesa powiedział, że porozumienie w Paryżu nie będzie prawnie wiążące.

Źródło: Politico