Czy Rosjanie wybiorą Czechom prezydenta?

16 stycznia 2018, 06:15 Alert

Czesi obawiają się rosyjskiego wpływu w czasie wyborów prezydenckich – podaje brytyjski Financial Times.

Milosz Zeman. Źródło: WikiCommons, David Sedlecký
Milosz Zeman. Źródło: WikiCommons, David Sedlecký

Dezinformacja przy urnach

Od Stanów Zjednoczonych po Niemcy, liczni eksperci ostrzegali przed potencjalną rosyjską kampanią dezinformacyjną w procesach wyborczych państw europejskich. Na przestrzeni kilku ostatnich dni głośno jest o tym, zwłaszcza w aspekcie wyborów prezydenckich w Czechach. Kontekst rosyjski u naszego południowego sąsiada dotyczy, oczywiście, prezydenta Milosa Zemana, powszechnie uważanego za sprzyjającego Kremlowi i broniącego putinowskiej polityki w obozie unijnym. Sytuację podsycają regularne doniesienia ze Stanów Zjednoczonych, które informują o przejawach rosyjskich wpływów w kampanii poprzedzającej amerykańskie wybory w 2016 roku. Czesi obawiają się, że podobne działania mogą dotknąć również ich państwo, co z kolei byłoby pewną logiczną konsekwencją polityki zagranicznej Federacji Rosyjskiej, która stara się restytuować swoje interesy na obszarze postsowieckim.

Czeska Informacyjna Służba Bezpieczeństwa informowała, że od czasu rozpoczęcia otwartego konfliktu na Ukrainie, rosyjskie działania w Czechach regularnie nasilają się. Ivan Gabal, czeski parlamentarzysta, który zajmował się aspektem obronności w komisjach czeskiej Izby Poselskiej dodaje: ,,Po wyborach w Stanach Zjednoczonych odżyła debata na temat rosyjskiego wpływu. Wcześniej ludzie sugerujący jego istnienie byli uważani za fanatyków, mających obsesję na punkcie Rosji. (…) Wcześniej mieliśmy już do czynienia z rosyjskim wpływem, zwłaszcza w kontekście negocjacji prowadzonych wokół tarczy antyrakietowej w 2007 roku”. Faktem jest, że gorąca debata dotycząca tarczy antyrakietowej i planów infrastrukturalnych NATO w Europie Środkowo-Wschodniej przetoczyła się przez region, a sama tarcza na pewno nie spotkała się z przychylnością władzy w Moskwie.

Część obserwatorów sceptycznie odnosi się do skali rosyjskiego wpływu w trwającej procedurze wyborczej w Czechach. Mark Galeotti, ekspert w praskim Instytucie Stosunków Międzynarodowych podkreśla, że Rosja zdecydowanie ma swojego faworyta w tych wyborach, ale pamiętać należy, że taki stan rzeczy może również służyć kandydatom opozycyjnym. Może to być pomocne, zwłaszcza w motywowaniu antyrosyjskiego elektoratu. Przypomnieć należy, że Zeman, uważany przez wielu za umiarkowanego eurosceptyka, wyraził chęć zorganizowania referendów na wzór brytyjskiego, które doprowadziło do Brexitu. Dodatkowo miałyby one dotyczyć zarówno członkostwa w samej UE, jak i NATO. Nie jest to oczywiście tożsame z dążeniem Zemana do wyjścia Czech z obu form międzynarodowej współpracy, ale z pewnością nie pozostanie bez wpływu na kampanijną retorykę jego wyborczych kontrkandydatów. Jiri Drahos, były prezes Akademii Nauk Republiki Czeskiej i główny rywal Zemana w odbywających się wyborach, uderzał we wspomniane wyżej tony i podkreślał związki Zemana z Putinem, prezentując bardziej spójną i jednoznaczną wizję członkostwa Czech w UE i NATO.

Po pierwszej turze wyborów

Od piątku do soboty trwała pierwsza tura prezydenckiej elekcji, która skończyła się zwycięstwem obecnie urzędującego prezydenta Milosa Zemana. W drugiej turze, zaplanowanej na 26 i 27 stycznia zmierzy się on ze swym najpoważniejszym kontrkandydatem – Jirim Drahosem. Jakub Janda z praskiego think-tanku European Values przekonuje, że tuż przed drugą turą może dojść do intensyfikacji rosyjskich działań: ,,Spodziewamy się sporej dawki dezinformacji, a nawet ataków hakerskich na sztab wyborczy Jiriego Drahosa w drugiej turze. Szczyt tego typu akcji może przypaść zwłaszcza na ostatnie dni kampanii”.

Czechy walczą z dezinformacją

Na powyższe okoliczności Czesi są w pewnym stopniu przygotowani. Można przywołać tutaj chociażby narzędzie czeskiego odpowiednika polskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych – Centrum Przeciw Zagrożeniom Terrorystycznym i Hybrydowym (Centrum proti terorismu a hybridním hrozbám), które zajmuje się analizowaniem treści przewijających się w przestrzeni publicznej oraz wyławianiu, tak popularnych ostatnio, ,,fake newsów”. Co ciekawe, przeciwko istnieniu tej instytucji występował prezydent Zeman, podkreślając że Czesi nie potrzebują ,,policji ideowej”.

Jakub Janda postuluje zaś zwiększenie nakładów na placówkę, akcentując jej pozytywną rolę w zwalczaniu dezinformacji i kampanii kłamstw. Wspomniany na początku artykułu Ivan Gabal idzie jeszcze dalej, proponując wprowadzenie penalizacji wszelkich aktów manipulacji w czasie wyborów. Głównym argumentem za tą opcją, jest skala zjawiska w internecie, gdzie można obecnie wykreować dowolne kłamstwo. Jedno jest pewne: Czechy to kolejny obszar, który podlegać będzie miękkiej presji ze strony Federacji Rosyjskiej. Do samych Czechów należy wybór swojej przyszłości, o której zdecydują już niedługo. Pojedynek Zeman – Drahos, to nie tylko wewnętrzna potyczka dwóch idei, ale ważny przystanek w reformowaniu UE. Pozostaje nam zatem obserwować ten, jak widać, złożony proces wyborczy i czekać na to, co przyniesie najbliższa przyszłość.

Financial Times/Adam Targowski

Kołtuniak: Powyborczy pat w Czechach. Czy nowy rząd zagrozi Orlenowi?