Transformacja energetyczna w Danii. Wnioski dla Polski (RELACJA)

8 listopada 2018, 07:30 Energetyka

Kryzys naftowy lat 70., zależność od importu, zanieczyszczenie środowiska – to trzy czynniki, które zdeterminowały Danię, aby ponad 30 lat temu rozpocząć proces transformacji energetycznej, czyli odejścia od paliw kopalnych w stronę Odnawialnych Źródeł Energii (OZE). Coraz więcej inwestycji pokazuje, że wycofanie się z paliw kopalnych może być opłacalne. Duńczycy znaleźli własną drogę.

House of Green. Fot. BiznesAlert.pl
House of Green. Fot. BiznesAlert.pl

– Dania to mały kraj, ale wystarczająco duży, aby pokazać, że transformacja energetyczna jest możliwa – rozpoczął Iver Høj Nielsen, rzecznik State of Green. Organizacja powstała w 2009 roku. Została powołana przez prywatny i publiczny sektor. W jej prace zaangażowane są 4 ministerstwa: środowiska i żywienia, energii i klimatu, spraw zagranicznych oraz ministerstwo przedsiębiorczości i biznesu, a także konfederacja duńskiego przemysłu oraz stowarzyszenie energetyki wiatrowej. Stowarzyszenie skupia firmy zajmujące się energetyką odnawialną, efektywnością energetyczną, gospodarką wodną, ​​gospodarką odpadami, dostosowaniem do zmian klimatu czy zintegrowanymi rozwiązaniami miejskimi.

Kryzys rodzi rozwiązania

Celem stowarzyszenia jest wsparcie mniejszych firm, aby mogły rozwijać swe technologie za granicą. 600 firm skupionych w State of Green zajmuje się 1400 rozwiązaniami. Transformacja energetyczna w Danii nie rozpoczęła się jednak wraz z powstaniem State of Green. Jak pokazuje diagram poniżej, w 2015 roku emisja CO2 została ograniczona względem roku 1980 o 38 proc. przy jednoczesnym zmniejszeniu zużycia energii o 8 proc. Sukces polega jednak na tym, ze przy tym udało się osiągnąć wzrost gospodarczy o 70 proc.

Fot. BiznesAlert.pl

Fot. BiznesAlert.pl

Jednakże postawienie na zwrot blisko 30 lat temu nie nastąpiło bez przyczyny. Był to okres kryzysu naftowego lat 70. Dania była wówczas w 99 proc. uzależniona od importu energii. Rosło zanieczyszczenie środowiska przez paliwa kopalne oraz brudny transport i związane z tym obawy społeczeństwa. Wydobycie ropy i gazu pozwoliło zmniejszyć zależność od importu energii. Rząd zaczął wspierać właścicieli domów na rzecz termomodernizacji, efektywności energetycznej budynków i finalnie oszczędności energii. – Wprowadzono także regulacje dotyczące ogrzewania domów, których wcześniej nie było – powiedział rzecznik.

Ruszyły poszukiwania nowych rozwiązań. – Rozpoczęto badania w placówkach naukowych co można zrobić jeszcze. Energetyka wiatrowa, która wówczas zaczęła powstawać, na początku transformacji, 30 lat temu nie istniała. Teraz jest wielki boom a kolejnym wyzwaniem są morskie farmy wiatrowe – powiedział Duńczyk.

– Rozpoczęliśmy także proces polityczny zmiany mentalności i świadomości energetycznej, co udawało się krok po kroku. Kryzys lat 70. to było narodowe wyzwanie. Polityka energetyczna to sprawa wagi państwowej. W latach 70. w parlamencie doszliśmy do porozumienia dotyczącego polityki energetycznej – powiedział Nielsen. W 2012 roku doszło do kolejnej wielkiej umowy w Parlamencie w sprawie rezygnacji z paliw kopalnych do 2050 roku i wzrostu produkcji zielonej energii. Wsparło ten cel 95 proc. parlamentu. To ważne, bo w polityce zachowana jest ciągłość, a bez niej nie będzie efektów.

Jeśli Dania zdecyduje się odejść od węgla przed 2030 rokiem, będzie musiała zamknąć elektrownie węglowe. Obecnie działają dwie, produkujące energię przy współspalaniu z biomasą. – Jeśli zdecydowalibyśmy się wybudować nowe elektrownie, to musiałyby działać przez kolejne 30 lat i byłaby to zmiana w polityce energetycznej – powiedział rzecznik. Podkreślił przy tym jak ważna jest konsekwencją realizacji planu bez względu na zmiany rządu.

Dania wciąż opiera swój miks na paliwach kopalnych, które wypełniają go w 70 proc., a  30 proc. to OZE. – Jesteśmy liderem zmian a mimo to mamy ogromne wyzwanie przed sobą. Obawiam się, że w Polsce wyzwania są podobne lub nawet większe. To olbrzymie wyzwanie na świata.

Fot. BiznesAlert.pl

Fot. BiznesAlert.pl

Wiatru będzie coraz więcej

Wiatr stanowi ok. 76 proc. OZE w Danii. W 2015 roku wyprodukowano z OZE 18 546 GWh. W nadchodzącej dekadzie udział wiatru w wytwarzaniu z OZE zwiększy się do 82 proc.

Fot. BiznesAlert.pl

Fot. BiznesAlert.pl

Przed 2020 rokiem udział wiatru w produkcji energii ma wynieść 50 proc. W poprzednim roku było to około 43 proc. – Budujemy jednak nowe morskie farmy wiatrowe, które pozwolą spełnić ten cel i zastąpić jednocześnie przestarzałe instalacje. Decyzją parlamentu z tego roku przed 2030 rokiem powstaną kolejne trzy farmy wiatrowe na morzu, choć nie wiadomo jeszcze gdzie dokładnie, choć prawdopodobnie będzie to Morze Północne, na którym są lepsze warunki wietrzne – wskazał.

To proces, który będzie trwał, a wyzwaniem może być budowa 4 -5 centrów baz danych w Danii Apple Google i innych. To potężni konsumenci energii. Według Nielsena trudno powiedzieć ile konsumują oni energii ale może to być ok. 10 proc. całkowitej konsumpcji  energii w Danii. Przyznał, że ten kraj ma świetne położenie, bo może czerpać energię z wiatru na Morzu Północnym i jest położona między Norwegią a kontynentalną Europą, co umożliwia import energii w każdym czasie -Dostarczamy prawie 99,97 proc. energii elektrycznej na czas, zjawisko blackoutu u nas nie występuje. Czasem zdarza się, że wiatr nie wieje, ale wtedy importujemy energię ze Szwecji lub  Norwegii – podkreślił Duńczyk.

Pytany o gaz jako wsparcie dla wiatru powiedział, że to mniej emisyjne paliwo niż węgiel, jednak jako wsparcie dla energetyki bardziej mu odpowiada import energii z Norwegii czy Szwecji.

Finansowanie z północy tylko dla zielonej energetyki

Kolejną prezentację wartą uwagi zapewnił Nordycki Bank Inwestycyjny (NIB). To międzynarodową instytucja finansowa krajów skandynawskich i bałtyckich. Działa na rzecz prosperity i zrównoważonego rozwoju regionu nordycko-bałtyckiego. Misją jest finansowanie projektów poprawiających produktywność i korzystnych dla środowiska krajów skandynawskich i bałtyckich.

Bank został założony przez pięć krajów nordyckich w 1975 roku wcelu przezwyciężenia barier inwestycyjnych i przyciągnięcia kredytów komercyjnych. W 2005 roku trzy kraje bałtyckie przystąpiły do NIB na równych prawach z pierwotnymi członkami.

NIB wspiera także inwestycje w Polsce. Współfinansuje budowę farmy wiatrowej Mysino przez Grupę Energa, a także projekty modernizacji i budowy nowych sieci niski i wysokich napięć.  Wspierała ona również budowę połączenia energetycznego między Polską a Litwą o nazwie LitPol Link. – Aby do takiego współpracy doszło muszą być dwie zainteresowane  strony. W naszym wypadku oferujemy długoterminowe finansowanie projektów, zgodnie naszym mandatem inwestycji w zieloną energetykę – powiedział Søren Kjær Mortensen zasiadający na stanowisku jednego dyrektorów placówki. – Dyskutujemy z kolejnymi firmami także w Polsce, w tym w sektorze energetycznym, o potencjalnych inwestycjach, ale nie mogę zdradzić szczegółów – powiedział.

Fot. BiznesAlert.pl

Fot. BiznesAlert.pl

Podczas prezentacji podkreślił, że Bank inwestuje i wspiera transformację energetyczną poprzez tzw. obligacje środowiskowe. Najwięcej, bo aż 53 proc. tego typu wsparcia, uzyskały podmioty w Szwecji. Finlandia uzyskała 20 proc. , Norwegia – 19 proc., a Polska – 2 proc. 29 proc. to inwestycje w OZE, 24 proc. – oczyszczalnie  ścieków, 23 proc. – efektywność energetyczna budynków. Bank w sumie przeznaczył 500 milionów euro na inwestycje w zielone obligacje emitowane przez spółki lub gminy w jego krajach członkowskich. Inwestycje te są wykorzystywane do finansowania projektów, które są przyjazne dla środowiska i przyczyniają się do łagodzenia zmiany klimatu. Łączna kwota wydanych środków na 12 lipca 2018 roku to 312 mln euro.

Inwestycje w latach 2011 -2017 pozwoliły na zmniejszenie emisji CO2 o 935 tys. ton rocznie co odpowiada usunięciu 760  tys pojazdów z dróg każdego roku. Pytany o inwestycje w węgiel przedstawiciel Banku podkreślił, że uzyskanie zewnętrznego wsparcia na tego typu projekty może być wyzwaniem. – Nie ma już przyszłości dla  wsparcia dla węgla w Europie. Będzie ekstremalnie trudno uzyskać zewnętrzne finansowanie – powiedział.