Debata: Sprzedaż całości prądu przez giełdę będzie korzystna dla wszystkich

12 września 2018, 17:00 Alert

Obowiązek sprzedaży całości energii elektrycznej poprzez giełdę w długim terminie będzie korzystny dla wszystkich – zgodnie oceniali w środę uczestnicy debaty o przyszłości polskiego rynku energii. Wskazywano jednak na szereg niekorzystnych dla rynku okoliczności.

Infrastruktura przesyłowa. Fot. Enea
Infrastruktura przesyłowa. Fot. Enea

Podniesienie z 30 do 100 proc. tzw. obliga giełdowego, czyli obowiązku sprzedaży całości wytwarzanej energii elektrycznej poprzez giełdy, zapowiedział w sierpniu minister energii w reakcji na rosnące ceny rynkowe. Ministerstwo przedstawiło już projekt odpowiedniej ustawy. Minister Krzysztof Tchórzewski argumentował, że chce wyeliminować z handlu energią transakcje pozaparkietowe i zwiększyć w ten sposób przejrzystość rynku.

Uczestnicy debaty zorganizowanej w środę przez „Rzeczpospolitą” generalnie podzielali pogląd, że przejrzystość handlu wzrośnie, a w dłuższym terminie skorzystają na tym wszyscy.

Jak mówił Krzysztof Borowiec, zastępca dyrektora departamentu handlu PGE – największego polskiego wytwórcy prądu – od sierpnia całość produkcji grupy jest sprzedawana przez giełdę. Pomysł ME pozytywnie oceniał również Dariusz Niemiec z Taurona. Przypomniał, że spółka rocznie musi dokupić ok. 20 TWh energii. Zauważył też, że nowe obligo daje klientowi pewność, że płaci cenę rynkową, mimo że niekiedy może być ona wysoka. Samo to jest wartością, dla której warto zrobić 100-proc. obligo, w długiej perspektywie będzie ono służyć i klientom, i dostawcom – ocenił.

Prezes Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu (skupiającego przemysł energochłonny) Henryk Kaliś podkreślał, że dużym konsumentom zależy na rzetelnej wycenie, m.in. dlatego, że punktem wyjścia kontraktów terminowych jest giełda. W dłuższej perspektywie będzie to korzystne dla wszystkich, ale równie ważna jest struktura właścicielska energetyki i zachowania wielkich graczy – oceniał Kaliś. Przestrzegał jednocześnie, że z powodu wysokich cen energii przemysł energochłonny może znaleźć się na granicy rentowności, albo wręcz przenosić się z Polski.

Borowiec zwrócił jednak uwagę, że trend wzrostowy nie dotyczy tylko rynku polskiego, ale wszystkich krajów europejskich. Różnica cen pomiędzy tymi rynkami a Polską jest na zbliżonym poziomie, analogicznym jak w okresie kilku ostatnich lat – zaznaczył.

Inną dyskutowaną kwestią było to, jaka będzie efektywna wysokość obliga, ponieważ ME zamierza wyłączyć spod niego energię w kontraktach zawartych przed wejściem w życie regulacji. Prezes Towarowej Giełdy Energii Piotr Zawistowski zauważył, że na pewno wzrost obliga z 30 do 100 proc. nie przełoży się wprost na ponad 3-krotny wzrost obrotów na giełdzie.
Prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando oceniał natomiast, że zapowiedzi ME były sygnałem dla wytwórców, żeby zawrzeć wcześniej kontrakty długoterminowe, których obligo nie obejmie. Obserwuję sytuację i wiem, że tak się dzieje – podkreślił Bando.

Według przedstawiciela PGE, 100-proc. obligo nie powinno obejmować kontraktów zawartych przed wejściem w życie tej zmiany ustawowej. Np. w zeszłym roku zawierano kontrakty nie tylko na 2018, ale i na 2019 oraz 2020 r. W portfelu każdego sprzedawcy jest energia sprzedana do 2020 r. I powinna być ona wyłączona z nowego obliga – ocenił Borowiec. Z kolei według Taurona, powinno to dotyczyć tylko takich kontraktów, które gwarantują powstanie namacalnej inwestycji.

Przedmiotem dyskusji był również poziom opłat ponoszonych przez uczestników rynku giełdowego, a pobieranych przez TGE z tytułu handlu oraz depozytów zabezpieczających transakcje. Te ostatnie rosną wraz z cenami towaru, co oznacza, że są wyższe, bo energia jest droższa.

Dyrektor biura Towarzystwa Obrotu Energią Marek Kulesa także oceniał, że nowe obligo na pewno zwiększy transparentność i rzetelność ceny, ale wzrost cen giełdowych pociąga za sobą szereg innych obciążeń, w tym wzrost wysokości depozytów. Kulesa liczy więc na obniżki tych opłat. Prezes TGE zauważył jednak, że z jednej strony uczestnicy rynku odrzucili propozycję reformy modelu opłat, a z drugiej – ona i tak musi nastąpić jeszcze w tym roku, ze względu na przeniesienie handlu produktami terminowymi na platformę OTF, czego wymaga dyrektywa. Zawistowski podkreślał jednak, że pod względem wysokości opłat TGE jest najtańszą giełdą w Europie.

Uczestnicy dyskusji wskazywali jednak, że oprócz wysokości opłat, problemem jest zapewnienie giełdzie płynności, aby nie dochodziło np. do sytuacji, że jakiś indeks ma określoną wartość, ale towaru po takiej cenie nie ma, bo nikt akurat go nie sprzedaje. „Obserwujemy spadek liczby uczestników rynku. Zagraniczne podmioty, widząc brak zmienności i płynności, wycofały się z niego. 100-proc. obligo zostało przez nas zaakceptowane, ale nie jest panaceum. Raczej potrzebna jest właściwa animacja rynku, która powinna rozwiązać problem braku płynności. Optujemy za odpowiednim modelem animacji, w którym np. giełda płaci nam (PGE) za animację jak za usługę” – mówił Borowiec. Od dłuższego czasu dyskutujemy o zasadach animacji, ale dogadać się nie udało – stwierdził z kolei prezes TGE.

Polska Agencja Prasowa