Depresja cen ropy. Porozumienie naftowe bez znaczenia

22 czerwca 2017, 07:15 Alert

Od czasu decyzji sygnatariuszy porozumienia naftowego o przedłużeniu jego obowiązywania cena ropy Brent spadła o 12 procent. Wartość baryłki Brent spadła 21 czerwca poniżej 45 dolarów po raz pierwszy od sierpnia 2016 roku.

Później Brent odzyskał siły i jest wyceniany w okolicach 47 dolarów. To o 12 procent mniej, niż 25 maja tego roku, kiedy kraje kartelu naftowego OPEC i 11 sygnatariuszy spoza organizacji zdecydowało o przedłużeniu układu o ograniczeniu wydobycia, który miał dać wyższe ceny surowca. Układ zakładał redukcję o w sumie 1,8 mln baryłek dziennie z różnym podziałem obciążeń oraz zwolnieniami. Obowiązywał od stycznia do czerwca 2017 roku i został przedłużony do marca 2018 roku.

Tak się jednak nie stało, głównie ze względu na dobre wyniki wydobycia ropy w USA. W tym tygodniu państwowa Energii Information Administration podała kolejne zaskakujące dane o wzroście zapasów surowca do 513,2 mln baryłek. Od połowy 2016 roku wydobycie w Stanach wzrosło o 10 procent do ponad 9,3 mln baryłek dziennie. W przyszłym roku ma zdaniem ekspertów EIA sięgnąć rekordowych 10 mln baryłek, co pozwoli Amerykanom wyprzedzić w produkcji dotychczasowego lidera, Arabię Saudyjską.

Jednak nadpodaż jest obserwowana także poza USA. Rosną zapasy na tankowcach, które według Reutersa są głównym wskaźnikiem globalnej nadwyżki. Inwestorzy utrzymują tamtejsze zapasy pomimo dużej ceny dzierżawy statków, bo liczą na perspektywę sprzedaży w przyszłości po lepszej cenie. Według Reutersa w Cieśninach Malacca i Singapurskiej stacjonuje obecnie co najmniej 25 supertankowców składujących ropę. Tymczasem nadpodaż może zwiększyć Libia, która zapowiada powrót do pracy na części pól zamkniętych wskutek wojny domowej. Ma to się stać w przeciągu trzech dni, co może przełożyć się na spadki cen ropy.

Reuters/Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Porozumienie naftowe będzie trwać. Droga ropa nie wróci