Przybyszewski: Silent Hunter jako młot na irańskie drony Rosji? Coś tu nie gra

8 listopada 2022, 07:25 Bezpieczeństwo

– Doniesienia nt. Silent Huntera rozmieszczonego w Arabii Saudyjskiej mogą być prawdziwe. Czy jednak strąciły jakiekolwiek drony w rzeczywistych warunkach bojowych? Tego nie wiadomo. Coś tu nie gra  – pisze Łukasz Przybyszewski, prezes Abhaseed Foundation Fund. To temat istotny z punktu widzenia ataków Rosji z użyciem irańskich dronów podczas inwazji na Ukrainie.

Zestrzelony dron Szahid. Fot. Siły Zbrojne Ukrainy.
Zestrzelony dron Szahid. Fot. Siły Zbrojne Ukrainy.

Jedynym wiarygodnym źródłem na temat możliwego rozmieszczenia laserowego systemu obrony przeciw bezzałogowcom jest artykuł, który pojawił się w Janes. Niestety, analiza ta jest dostępna jedynie dla subskrybentów, więc zwykły śmiertelnik niewiele z samego nagłówka może wywnioskować. Jedyną konkluzją, która się nasuwa, to taka, że  rzeczywiście system ten został rozmieszczony w Arabii Saudyjskiej.

Czy jednak to faktycznie zestawy Silent Huntera strąciły on jakiekolwiek drony? Czy było tych bezzałogowców 13 i czy nadleciały one z Jemenu? Tego nie wiemy. Same doniesienia tak twierdzące są skąpe, rzadkie i mają wydźwięk sensacyjny. Coś tu po prostu nie gra.

Dlaczego to jest ważne?

Na szczęście to nie jest teraz aż tak istotne, czy Silent Hunter istotnie strącił 13 dronów Shahed-136 (Szahed-136), czy nie. Może jednak okazać się wkrótce ważne, ponieważ Iran ma dostarczać więcej dronów tego typu oraz pocisków balistycznych z rodziny Fateh (być może nie tylko te) dla Rosji. Zestrzeliwanie dronów laserami jest po prostu tańsze i szybsze, a efekt psychologiczny Szahedów krążących nad Kijowem był dość wyraźny. Wiadomości, które rozpowszechniały informację o zestrzeleniu 13 dronów Szahed-136 przez Silent Huntera w Arabii Saudyjskiej podkreślały jak skuteczny, tani i bardziej niezawodny jest to system od np. THAAD czy patriotów. Jak widać, informacja ta może okazać się ważna potem, bo niczego nie można brać za pewnik – być może rzeczywiście udział chińskiego uzbrojenia w państwach bliskowschodnich zwiększy się z czasem, a wystarczy jedynie propagować treści wskazujące, że systemy amerykańskie są drogie lub zawodne albo jedno i drugie. Dlatego ważne jest, co te źródła wskazują, w jakich językach są, kiedy pojawiły się te doniesienia i komu mogą one być na rękę. 

Komu to jest na rękę?

Część źródeł wskazała, że informację tę pierwotnie podał Sputnik, ale nijak na stronach tego serwisu znaleźć jej nie można. Część wydawała się być skierowana ku publice arabsko-, część chińsko-, część ukraińsko- i rosyjskojęzycznej. Powielenie wiadomości tej nie występuje w znacznej liczbie. Samo umieszczenie tej informacji niespełna kilka dni temu też nie jest przypadkowa, bo przecież Rijad zapowiadał, że ma informacje o nieuchronnym ataku ze strony Iranu. A czym innym, hipotetycznie, miałby Iran atakować Arabię Saudyjską, jak nie Szahedami i innymi bezzałogowcami? Czym tak naprawdę, to mało ważne, bo o wiele istotniejsze okazało się tworzenie skojarzeń w głowach analityków. Rychło wkrótce więc pojawiły się te doniesienia oraz artykuł Janes. 

Chiny dotychczas korzystały skwapliwie z rozciągniętego nad Zatoką Perską i Półwyspem Arabskim parasolem bezpieczeństwa. Handel trwał w najlepsze, a Pekin nie musiał zbytnio mocno angażować się – i nie chciał – w nadmierne wypychanie m.in. USA z ochrony regionu i ogromnego udziału w dostawach uzbrojenia. Chiny jedynie uzupełniały amerykańskie dostawy takimi produktami, których sami Amerykanie sprzedać nie chcieli lub akurat nie mogli. Teoretycznie więc, sprzedaż tego systemu Arabii Saudyjskiej pewnie ma sens, ale nie wiadomo kto na nagłośnieniu tego by zyskał. Część z wspomnianych wcześniej źródeł wręcz twierdziła, że Ukraina ostrzy zęby na pozyskanie zestawów Silent Hunter. Czy już brzmi to podejrzanie? Chyba wystarczająco. 

Doniesienia o zestrzeleniu irańskich dronów są, cóż, najpewniej najbardziej nie na rękę władzom w Teheranie. Nie dość, że będą musieli najpewniej nauczyć się jakoś omijać system wykrywania, to jeszcze wymyślić co zrobić, żeby zdążyć przebić się przez bańki zasięgu. Bardzo możliwe, że Teheran uzna, że drony będą mogły niedługo pełnić jedynie rolę zwodniczą, mającą służyć umożliwieniu rażenia celów pociskami manewrującymi, które będą zwyczajnie na tyle szybkie, że część z nich spełni swe zadanie. To jednak byłaby znacząca eskalacja. Poza tym, mogłoby okazać się, że w dłuższym terminie tańszy system laserowy obniży atrakcyjność dotychczas całkiem skutecznych – ale drogich w eliminacji – Szahedów i innych dronów. Rynek eksportowy mógłby skurczyć się i skoncentrować na krajach, które raczej nie spodziewają się, żeby ich przeciwnika było stać na systemy obrony laserowej. Biedni klienci to małe dochody, a jak długo Rosja pozostanie zainteresowana uzbrojeniem Iranu – nie wiadomo.

Chiny zazwyczaj wolą, aby ich dostawy uzbrojenia na Bliski Wschód nie były nadmiernie rozgłośnione. Nie tracą jednak na ostatnich doniesieniach, choć na szczęście skąpych, bo i tak zawsze dążyły do stabilizacji regionu, z którego tak wiele węglowodorów sprowadzają. Stanom Zjednoczonym też wypuszczenie tej plotki nie wydaje się być nie na rękę. Rijad i tak stać na to, aby kupić podobne systemy z innych krajów, w tym z USA. Teoretycznie więc, choć takie rozważania i tak obarczone są ogromnym marginesem błędu, największe zmartwienia mogłaby tu mieć Rosja, bo gdyby straciła wsparcie ze strony Pekinu, to hipotetycznie takie systemy mogłyby znaleźć się pod Kijowem. A jeśli nie Silent Huntery, to inne, choć jeszcze ciężko powiedzieć które państwo chciałoby je tam umieścić.  Fakt, że albo rzeczywiście Sputnik wrzutki o 13 dronach nie wypuścił, albo ją już skasował, wystarczająco już daje do myślenia. Szczególnie jak zestawi się z tym inny puzzle, a mianowicie o elektronicznych komponentach odnajdywanych w irańskich dronach (rzekomo klony amerykańskich albo wręcz kanibalizowane części z zestawów, które można legalnie pozyskać).

Co to oznacza?

Jeśli jakaś niezwykle interesująca dla analityka, czy po prostu obserwatora, wiadomość występuje rzadko, ale jest w dziwny sposób poparta doniesieniami kontekstowymi, jak np. informacja o rozmieszczeniu z solidnego źródła, ale skąpa liczba podejrzanych źródeł powiadamia o zestrzeleniu 13 dronów, to znaczy, że powinniśmy przypuszczać, iż mamy do czynienia z jakiegoś rodzaju operacją informacyjną. Co ona ma w istocie na celu, czy ten cel poznamy, czy nie – to zależy od tego jakie będą reakcje. Wpływ pozostaje. Te dwa puzzle, choć jeden jest mocno podejrzany, zapadają jednak w pamięć, a umysł ludzi – albo raczej psychika – ma tendencję do utrzymywania spoistości, więc mimowolnie wiele osób może później, za rok lub dwa, w końcu mimowolnie puzzle te wcisnąć, w tym ten jeden skażony lub obarczony ryzykiem. A każdy włożony w układankę, która formowała się wcześniej, rzutuje na tę część mozaiki, która pojawia się później, i tę, która właśnie dopiero się tworzy.

Tak, jest wysoce prawdopodobne, że rzeczywiście Rijad pozwolił rozstawić zestawy Silent Hunter w ramach testów, lub w ogóle niemal od razu je kupił, bo wystarczyła prosta próba z własnym celem ćwiczebnym. O ich dokładnej lokalizacji oraz dokonaniach dowiemy się dopiero jednak z czasem. Puzzle ten, który pojawiał się o 13 dronach lepiej jednak będzie odłożyć na dłużej na bok. Niekoniecznie bowiem mogły to być drony nadlatujące z Jemenu, czyli unieszkodliwione realne zagrożenie, w rzeczywistych warunkach bojowych. Równie dobrze mogły to być właśnie cele ćwiczebne, a plotka potem żyła własnym życiem i ktoś postanowił ją skwapliwie wykorzystać. Generalnie, cała sprawa wygląda na manipulowanie kalejdoskopem mającym w jakimś konkretnym świetle i zestawieniu unaocznić rolę Chin w konflikcie w naszej części Europy oraz ogólnie na Bliskim Wschodzie

Nie przejmujmy się tym, że odkładamy taki puzel na bok. Na pocieszenie mogę powiedzieć, że analitycy mają prawdziwe hałdy takich swoich „ciekawostek bez pokrycia”. Nie dajmy zwieść się mind fiction. Zamiast tego może rzeczywiście lepiej trzymać kciuki, żeby Kijów otrzymał zestawy podobne do Silent Huntera, ale od bardziej godnego zaufania partnera. Przydałyby się, a szczególnie te, które dopiero mają powstać i mogłyby unieszkodliwiać pociski balistyczne.

Przybyszewski: Iran chce porozumienia z Zachodem, ale na swoich zasadach