Chmiel: Gaz na celowniku regulacji europejskich

7 maja 2019, 07:30 Energetyka

Dokument „Czyste powietrze dla Europejczyków” jest wdrażany przez KE i PE z determinacją i konsekwencją godną podkreślenia. Już w czterech obszarach z ośmiu zostały uchwalone dyrektywy i rozporządzenia: o redukcji CO2, udziale OZE, efektywności energetycznej oraz rynku EU ETS. Ale jest jeszcze jeden istotny związek chemiczny który ma duży wpływ na globalne ocieplenie, czyli metan – pisze Piotr Chmiel, współpracownik BiznesAlert.pl.

Budynek Komisji Europejskiej fot. BiznesAlert.pl
Budynek Komisji Europejskiej fot. BiznesAlert.pl

Gaz ten, stanowi 11 procent gazów cieplarnianych, wywołuje co najmniej 10 razy silniejszy (w zależności od źródła) efekt cieplarniany niż CO2. Jest to o tyle istotne, że takie kraje jak Japonia, Kanada czy USA prowadzą już zaawansowane prace nad technologią uzyskania gazu z klatratów hydratu. Klatraty hydratów zalegają dna oceanów i szacuje się, że ilość gazu tam uwięzionego to 2 do 3 razy rozpoznanych konwencjonalnych zasobów gazu na świecie – jest  więc o co „walczyć”. Klatrat wygląda jak lód i gdy go wydobędziemy na powierzchnię to sycząc uwalnia się z niego metan. Ze względu na jego właściwości chemiczne należy z nim bardzo ostrożnie postępować. Nawet trudno sobie wyobrazić aby w trakcie jego wydobycia nie dochodziło do nie kontrolowanego ulatniania się go do atmosfery. Ale jeszcze trudniej sobie wyobrazić gdyby doszło do jakieś katastrofy i tysiące ton CH4 zostały uwolnione do atmosfery.

Na razie żadne państwo europejskie nie przymierza się do wydobycia tego gazu, ale UE już ma  „Strategię redukcji emisji metanu” z 1996 roku oraz Dyrektywę 2010/75/EU o emisjach przemysłowych (stosownie norm CEN). „Strategia..” zakłada redukcję emisji metanu (CH4) o 40 procent do 2010 roku w odniesieniu do 1990 roku. Źródłami emisji jest: rolnictwo, śmieci i energetyka (6 procent). W przypadku energetyki emisja wynika z nieszczelności przewodów i magazynów oraz samego wydobycia. IEA obliczyła, że średnio 1,7 procent produkowanego gazu wycieka do atmosfery, zanim dotrze do konsumentów. W związku z nieosiągnieciem założonego celu (udało się osiągnąć redukcję na poziomie 30 procent) KE postanowiła i w tym zakresie uaktualnić cele dla określonych perspektyw czasowych. EU traktuje gaz jako czasowe źródło energii do 2050 roku. Mniej więcej od tego roku wykorzystanie prądu elektrycznego ma osiągnąć od 80 do 95 procent (praktycznie surowce kopalne mają zostać wyeliminowane) i UE będzie przynajmniej neutralna emisyjnie. Z ostatnich informacji wynika, że w nowej perspektywie finansowej (2021-2027) gaz już nie będzie miał dofinansowania, a jeśli nawet, to bardzo ograniczony.

Jak widać UE, nawet jeśli nie będzie eksperymentować z klatratami hydratu, to i tak już ma prawodawstwo w tym zakresie. Nasuwa się nieodparte pytanie czy państwa chcące korzystać z tego rodzaju złóż gazu będą dostatecznie ostrożne i odpowiedzialne. Przepisy bezpieczeństwa w USA i Kanadzie dotyczą dużych instalacji produkcyjnych i odbiorczych. Wymuszają one częste raportowanie, stosowanie programów wykrywania wycieków i naprawczych, unikania rozszczelnienia i odpowietrzania. Przepisy te mają przyczynić się do zmniejszenia emisji metanu o 40–45 procent poniżej poziomu z 2012 roku do 2025. Jednak katastrofa w Zatoce Meksykańskiej” w 2010 roku (wyciek ok. 5 mld baryłek ropy do oceanu) pokazuje, że nawet przy dobrych chęciach (procedury) i tak mogą być problemy.

Wracając na nasze „europejskie podwórko” – ograniczanie emisji metanu jest pozytywnym zjawiskiem, jednak ma swoją cenę. Kiedy UE wprowadziła „konkluzje BAT” wiadomo było, że trzeba będzie zapłacić za ich wprowadzenie. I tu będzie podobnie. Widać wyraźnie, że UE z jakichś sobie znanych powodów (a może nieznanych) nie chce się angażować w wydobycie surowców energetycznych. Są kraje, które zarabiają krocie na gazie łupkowym i pewnie będą takie, które zarobią krocie na wydobyciu klatratów hydratów. UE jest za to bardzo silna w prawodawstwie. Nie potrafi zarobić na wydobyciu surowców energetycznych albo chociaż zaspokoić własne potrzeby (przecież są zasoby gazu łupkowego w Europie). Ponad połowę surowców energetycznych Europa kupuje poza Unią i jest uzależniona od dostawców zewnętrznych. Ten stan rzeczy wywołuje często napięcia między krajami członkowskimi (jak w przypadku projektów Nord Stream 1 i 2).

Nowe zasoby energetyczne to też i nowe technologie. Każda działalność gospodarcza wiąże się z ryzykiem (chybione inwestycje czy skażenie środowiska) i nie da się go uniknąć. Nie wystarczy stworzyć Fundusz na innowacje – trzeba dla nich wyzwań. Może i jesteśmy liderem w ochronie środowiska, ale w nowych technologiach już chyba nie. Jeśli sami opracujemy takie technologie, to i świat stanie się bardziej bezpieczny a my bardziej niezależni. Do roku 2050, w którym ma dominować energia ze źródeł odnawialnych, jest jeszcze sporo czasu i pewnie wiele się jeszcze wydarzy.