Bielicki: Pieniądze z polityki klimatycznej mają finansować transformację energetyczną (ANALIZA)

26 stycznia 2022, 07:25 Energetyka

Michał Bielicki, członek Stowarzyszenia „Z energią o prawie” podkreśla, że obecnie Europa stoi przed wielkim wyzwaniem, którym jest konieczność zrównoważonego rozwoju i w efekcie zamiana szkodliwego pozyskiwania energii z konwencjonalnych źródeł energii na ich odnawialne odpowiedniki. – Aby tego dokonać potrzebne są jednak fundusze, dlatego w celu ich zgromadzenia powstał system EU ETS – pisze.

Komin w Elektrowni Kozienice. Fot.: Bartłomiej Sawicki/BiznesAlert.pl
Komin w Elektrowni Kozienice. Fot.: Bartłomiej Sawicki/BiznesAlert.pl

Na czym polega system EU ETS?

Swoistym pierwowzorem systemu EU ETS była koncepcja amerykańska opracowana i wprowadzona w życie za pośrednictwem Richarda Sandora w 2003 roku. Ciekawy jest fakt, że chociaż Ameryka nie ratyfikowała porozumienia z Kioto jako pierwsza, niejako eksperymentalnie, przetestowała wykorzystywane dzisiaj również w Europie narzędzie jakim jest system handlu emisjami CO2 EU ETS.

U podstaw koncepcji handlu prawem do emisji CO2 stoją proste założenia, które dopiero na etapie realizacji, a więc poprzez istnienie i zastosowanie mechanizmów rynkowych, stają się bardziej skomplikowane i nieprzewidywalne. Po pierwsze, chodzi o reglamentację w postaci kontrolowania dopuszczalnej maksymalnej emisji CO2 przez przedsiębiorców. Przedsiębiorstwa zwiększające emisję CO2 miały kupować prawa do niej. W pomyśle tym nie chodziło w końcu o ograniczenie innych rynków ale o zasilenie ich pieniędzmi budżetu, który miał w efekcie końcowym zostać przeznaczony na transformację energetyczną. Wspomniane przedsiębiorstwa miały więc 3 opcje:

– ograniczyć produkcję, a więc i ograniczyć potencjalne przychody, co nie wchodziło w grę;

– zmniejszyć swoją emisyjność poprzez zastosowanie technologii umożliwiającej ich redukcję, co jest obecnie nagminnie wykorzystywane. I dobrze ponieważ nadrzędnym celem transformacji jest w końcu zmniejszenie oddziaływania na środowisko naturalne;

– utrzymać swoją produkcję po uprzednim wykupieniu odpowiedniej ilości pozwoleń na emisję CO2 co pozwoliło by im na kontynuowanie rozwoju jednak kosztem części zarobku.

Co więcej, cena takiego pozwolenia oparta była jak zostało to już zaznaczone powyżej, na systemie aukcyjnym – giełdowym. Oznacza to, że osoby wprowadzające na rynek licencje na wypuszczanie CO2 do atmosfery i przedsiębiorcy, którzy musieli je nabyć wykorzystywali mechanizm popytu i podaży. Ważne jest więc, że to nie państwo kontrolowało ich cenę ale niewidzialna ręka rynku. Jedynym czynnikiem, który podlegał zmianie to ustalana odgórnie ilość CO2, która może zostać wprowadzona do atmosfery przez wszystkie podmioty należące do rynku.

Należy jeszcze odpowiedzieć sobie na pytanie skąd biorą się takie pozwolenia na emisję. Otóż są one przyznawane przedsiębiorstwom o niskiej emisyjności, które mogą sprzedać nadwyżkę innym podmiotom uczestniczącym w wymianie na rynku EU ETS.

Jak to działało w praktyce?

Wzorując się na praktyce Amerykańskiej powstał Europejski rynek emisji czyli  EU ETS (zapoczątkowany dyrektywą 2003/87/WE). Wśród tego rynku można wskazać, iż podzielony on był na kilka etapów tj. ten który obejmował wytwarzanie energii elektrycznej w instalacjach o nominalnej mocy przekraczającej 20 MW oraz piece koksownicze, produkcję i przetwórstwo metali nieżelaznych, przemysł mineralny, a także przemysł papierniczy. W tym okresie notuje się, iż do rynku energii należało aż 12 000 instalacji co stanowiło aż 40 procent całej emisji CO2 do atmosfery. Następnie z biegiem lat rynek powiększał się o nowe podmioty z krajów, które przyłączały się do UE. Przełomem było wprowadzenie Dyrektywy Pakietu Klimatycznego 2009/29/WE, która wprowadziła roczny współczynnik redukcyjny, określając go na poziomie 1,74 procent. Określał on zmianę w obrębie liczby dozwolonych emisji, wprowadzanych co roku na rynek. System ten miał działać od 2013 roku do 2020 roku. Ponadto z biegiem lat do systemu wprowadzone zostały również m.in. usługi lotnicze.

Ważny jest również podział samego przydziału uprawnień na poszczególne kraje i sektory. Określany jest on w tzw. Dyrektywie ETS. Wyróżnia ona 2 pule, a mianowicie pulę darmową oraz pulę aukcyjną. Do puli darmowej zaliczają się uprawnienia przyznawane nieodpłatnie, szczególnie sektorom narażonym na ucieczkę emisji, a więc przede wszystkim kierowana jest do usług lotniczych. Pula aukcyjna zaś to cała reszta uprawnień, jak więc można zauważyć jest podział całościowy i rozłączny.

W tym momencie można sobie w prosty sposób zobrazować całą koncepcję i to jak miała ona działać w praktyce. Państwo pozyskiwało poprzez system giełdy EU ETS fundusze do budżetu, które miały zostać przeznaczone na transformację energetyczną. Następnie w toku całego procesu wartość emitowanego CO2 do atmosfery miała zostać zmniejszana co w efekcie powodowałoby wzrost ceny pozwoleń za dodatkową emisję. Przedsiębiorcy chcąc unikać dodatkowych kosztów powinni więc ograniczać ową emisję aby zmniejszyć liczbę potrzebnych pozwoleń i w rozrachunku końcowym ograniczyć straty. W efekcie spadałby popyt i rosła cena utrzymując w normie cały mechanizm rynkowy. Niestety, pojawiły się pewne komplikacje.

Źródła finansowania transformacji w Polsce

W Polsce na transformację uruchomione zostały 3 zasadnicze źródła finansowania. Były to środki z wprowadzania do obrotu uprawnień CO2 – 984 mln uprawnień, czyli ok. 130 mld zł, Fundusz Modernizacyjny – 135 mln uprawnień, czyli co najmniej 17 mld zł, a także Nowy fundusz celowy – 275 mln uprawnień, czyli co najmniej ok. 36 mld zł. Podane kwoty to suma łączna, oszacowana do uzyskania w latach 2021 – 2030.

Głównym źródłem jak widać jest więc dochód z rynku handlu uprawnieniami. Nie zawsze tak jednak było. Przez długi okres uprawnienia te były na bardzo niskiej stopie i dopiero stosunkowo niedawno odbiły od dna. Zastój ten spowodował stagnację Polskiej branży energetycznej co w efekcie spowolniło rodzimą transformację. Jednak głównym problemem był sam system, a mianowicie to, że pieniądze trafiały do budżetu państwa. Wyjątkiem była jednak sytuacja derogacji, kiedy to pieniądze trafiały na konta spółek energetycznych. Tak ugruntowana sytuacja wraz ze wspomnianym zastojem spowodowała, że brak było odpowiedniego bodźca, który by spowodował oczekiwane zmiany w przedmiocie dekarbonizacji gospodarki.

Przyjmując, że gospodarka UE byłaby jedyną na świecie, konieczność nadgonienia zmian nie byłaby taka dotkliwa. Jednakże europejski rynek obrotu prawami to jedynie pewien wycinek większej całości. Na świecie istnieje o wiele więcej rynków opartych o omawiane mechanizmy m.in. rynki amerykańskie czy rynek chiński. Konieczność szybkich zmian wymusza na przedsiębiorstwach większe wydatki, jednak jak w wielu innych przypadkach zostaną one przerzucone na odbiorcę końcowego –  czyli obywatela. Powoduje to także wzrost cen innych dóbr. Energia elektryczna jest potrzebna w całym sektorze przemysłu, a skoro przyjdzie za nią zapłacić więcej to i produkty oferowane przez dane firmy będą droższe. Zestawiając to z tańszymi zamiennikami z rynku chińskiego może to spowodować mniejszą konkurencyjność rodzimych dóbr, które będą o wiele droższe. Jest to niepokojące, gdyż odbije się to na PKB.

W całym tym zamieszaniu nie można zapominać o innych niedogodnościach, które mają miejsce obecnie na światowych rynkach. Mowa tu przede wszystkim o pandemii oraz jej skutkach. Wiele krajów ogranicza obrót danymi towarami co powoduje widoczne podwyżki cen w przeróżnych gałęziach życia codziennego. Wystarczy wszak wspomnieć o gigantycznych podwyżkach cen np. podzespołów komputerowych, czy absurdalnie długim oczekiwaniem na zakup nowych aut.

Polska musi zrealizować cel stopniowej dekarbonizacji

Obecnie trwa dyskusja nad zmianą obecnego sytemu aukcyjnego. W tej kwestii głos zabrała również Polska. Zgodnie z uchwałą sejmu z dnia 9 grudnia 2021 roku w sprawie wezwania państw Unii Europejskiej do zawieszenia unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS) i podjęcia działań na rzecz reformy, partia rządząca zamierza wymusić zawieszenie działania systemu aukcyjnego jako, iż ten się nie sprawdził pod groźbą wyjścia Polski ze wspomnianego rynku. Pomysł jest w istocie rzeczy absurdalny. Nasz kraj dostał duże wpływy z omawianego systemu, które jednak nie zostały przekierowane do zmiany obecnego kształtu sektora energetycznego. Ponadto podkreślić należy, że działający w ramach rynku pakiet solidarnościowy w znaczący sposób uprzywilejowuje nasz kraj, gdyż dzięki niemu posiadamy najwięcej (bo aż 39 procent) uprawnień do sprzedaży uprawnień co jest równe stosunkowo większym dochodom.

Dzięki pozostałym funduszom, a więc funduszowi modernizacyjnemu oraz funduszowi innowacyjnemu cel stopniowej dekarbonizacji powinien być realizowany. Tak jednak nie jest. Konieczne są więc stanowcze i konkretne zmiany. Nie są nimi na pewno te zainicjowane w powyższej uchwale. Potencjalne wyjście z rynku spowodowałoby znaczne straty w polskim budżecie oraz zupełnie pozbawiło możliwości transformacji i rozwoju. W efekcie prowadziło do kompletnego uzależnienia się z zagranicznych źródeł energii, co zważywszy na daną szansę byłoby wręcz upokarzające.

UE zapewne zignoruje zaproponowane zmiany, skupiając się na pomyśle włączenia do systemu aukcyjnego inne sektory tj. sektor transportu, który również wprowadza znaczące ilości gazów cieplarnianych do atmosfery.

Szukając wyjścia z tej sytuacji zgodzić należy się na zmiany wpływu środków ze sprzedaży do budżetu państwa na wpływy na stworzony do tego celu odpowiedni fundusz celowościowy. Pozwoliłoby to na niewyprowadzanie środków do obszarów, które nie są powiązane z sektorem energetycznym. Kolejnym krokiem powinien być właściwy nadzór nad procesem transformacji oraz rynkiem energetycznym. W Polsce takim organem jest URE, jednak potrzebne w tym zakresie są też zdecydowane działania ze strony rządu. W tym zakresie proponowanym rozwiązaniem mogłaby być reforma ustawy energetycznej oraz wprowadzenie trafniejszych rozwiązań w istniejące nieścisłości prawne, odnoszące się chociażby do umieszczonych w ustawie definicji legalnych. W efekcie mogłoby to pozwolić na większe otwarcie rynku na modernizacje w zakresie OZE np. w przestrzeni cable poolingu.

Reasumując, konieczne są gwałtowne i stanowcze zmiany, które pozwoliłyby na zatrzymanie niepokojącego przybliżania się Polski do uzależnienia od energii zagranicznej, zbyt powolnej transformacji energetycznej oraz znaczącymi podwyżkami cen nie tylko prądu ale i towarów czy usług. Wbrew pozorom ten błahy z pozoru temat wpływa w znacznym stopniu na życie i funkcjonowanie rodzimej gospodarki.

Bibliografia:
https://www.handel-emisjami.pl/wiedza-o-emisjach-ue/handel-emisjami-w-ue/jak-dziala-system-eu-ets
https://www.cire.pl/artykuly/materialy-problemowe/149915-czy-wplywy-z-emisji-co2-rozplyna-sie-w-budzecie
https://energia.rp.pl/co2/art17038621-polskie-firmy-placa-miliardy-za-emisje-co2
https://pl.wikipedia.org/wiki/Europejski_System_Handlu_Emisjami
https://www.teraz-srodowisko.pl/aktualnosci/pie-unijny-system-eu-ets-transport-budownictwo-10521.html
https://300gospodarka.pl/300klimat/eu-ets-system-handlu-emisjami-co-to-jest
http://orka.sejm.gov.pl/opinie9.nsf/nazwa/1825_u/$file/1825_u.pdf
https://www.rmf24.pl/polityka/news-pis-chce-zawieszenia-unijnego-handlu-emisjami-co2-uchwala-pr,nId,5697112#crp_state=1

 

Kloc: Komisja broni spekulacyjnego rynku ETS