Engelmann: Nowa Wielka Koalicja nie oznacza, że Nord Stream 2 powstanie (ROZMOWA)

29 listopada 2017, 07:31 Energetyka

– Jest takie niemieckie wyrażenie: Staatspolitische Verantwortung – polityczna odpowiedzialność za państwo: jeśli Merkel nie udało się stworzyć rządu z FDP i Zielonymi, a jedyną opcją zostanie SPD, to stworzą oni rząd z CDU, by uniknąć wcześniejszych wyborów – mówi Malte Engelmann, doradca ds. polityki zagranicznej niemieckiego Bundestagu w rozmowie z BiznesAlert.pl.

fot. pixabay.com

BiznesAlert.pl: Co stało się w Niemczech w nocy z niedzieli na poniedziałek, gdy zostały zerwane rozmowy koalicyjne? Spodziewał się Pan tego?

Malte Engelmann: Jest różnica między rozmowami koalicyjnymi, a sondowaniem. Po wyborach socjaldemokraci oświadczyli, że nie wejdą do rządu, więc „Jamajka” była jedyną opcją. Byłem zdania, że rozmowy będą trudne. Polityka ma cechy show. Politycy chcą pokazać swoim wyborcom i członkom swoich partii, że będą dla nich walczyć, ale konserwatyści byli przekonani, że będą potrzebować tej koalicji.

W analizach nikt nie brał pod uwagę AfD jako koalicjanta, a co z Die Linke?

W poszczególnych rządach związkowych w Niemczech, na przykład w Turyngii czy w Berlinie, Die Linke tworzą koalicje z socjaldemokratami. Problemy polityki lokalnej nie są ideologiczne. Die Linke chcą opuścić NATO i rozwiązać Bundeswehrę! Lewicowy rząd też nie byłby możliwy w obecnym parlamencie, ponieważ nie miałby większości w Bundestagu.

Niektórzy członkowie AfD odeszli z CDU, ponieważ Merkel wydawała im się zbyt liberalna – i ci mogą być partnerami do rozmowy. Inni są zbyt radykalni, podam przykład: AfD chciała wystawić kandydata na wiceprzewodniczącego Bundestagu, który odmawiał muzułmanom swobody wyznawania swojej religii. Nie uchodzi to autorytetowi i wadze urzędu wiceprzewodniczącego parlamentu. Wolność religijna musi być zapewniona każdemu w Niemczech. Jego kandydatura padła. Inny członek AfD nazwał pomnik pomordowanych Żydów „pomnikiem wstydu”. Nie można współpracować z takimi ludźmi.

Po zerwaniu rozmów koalicyjnych, analizy wskazywały na dwa możliwe scenariusze: rząd mniejszościowy albo nowe wybory.

Rząd mniejszościowy nie jest w Niemczech częstym rozwiązaniem. Trzeba szukać większości w parlamencie każdym głosowaniu. Angela Merkel mówi, że potrzebuje czuć silne wsparcie rządu, kiedy będzie brała udział w międzynarodowych szczytach.

Jest trzeci scenariusz, który najprawdopodobniej się wydarzy: powrót Wielkiej Koalicji. Według sondaży, wyniki nowych wyborów byłyby niemal takie same, więc wiele by się nie zmieniło. W każdej konfiguracji możliwe znów będą tylko „Jamajka” albo Wielka Koalicja. Pomysł nowych wyborów nie cieszy się popularnością wśród wyborców – po co urządzać nowe głosowanie, skoro prawie wszyscy zagłosują tak samo? Wywiera to presję na SPD. Jest takie niemieckie wyrażenie: Staatspolitische Verantwortung – polityczna odpowiedzialność za państwo. Skoro wiadomo, że AfD i Die Linke i tak nie poprą Merkel, a SPD zostanie jedyną opcją, stworzą oni rząd z CDU.

Śledząc wiadomości w Niemczech, można zauważyć, że politycy SPD biorą pod uwagę rozmowy koalicyjne. Widać, że coś się zmienia. Sądzę, że za kilka tygodni na dobre rozpoczną się rozmowy koalicyjne CDU-SPD. Staatspolitische Verantwortung.

Czy Angela Merkel może skorzystać na całym zamieszaniu?

Bezpośrednio po zerwaniu rozmów koalicyjnych, jej pozycja została osłabiona. Chrześcijańscy demokraci mają jednak tę cechę, że kiedy są atakowani z zewnątrz, mocniej zwierają szyki. Merkel ma bardzo mocne poparcie swojej partii. Jeśli zbuduje nową koalicję, będzie jeszcze silniejsza: będzie to oznaczać, że jest w stanie stworzyć rząd nawet w ekstremalnych warunkach. Nawet jeśli rozmowy między CDU i SPD padną i nowe wybory będą konieczne, jej pozycja będzie bezpieczna, ponieważ sondaże są dla jej partii korzystne – i tak będzie pierwszym kandydatem na kanclerza.

Jakie są prawdziwe powody klęski „Jamajki”?

Różnice programowe były problemem pobocznym; prawdziwe powody leżały o wiele głębiej. Atmosfera wokół rozmów była zła od samego początku. Korzenie intelektualne Zielonych wywodzą się z ruchu ’68 roku – hipisi sprzeciwiający się energii atomowej, podczas gdy FDP było bliżej do austriackiej szkoły ekonomii. Nawet wyglądali zupełnie inaczej; członkowie FDP są nienagannie ubrani i eleganccy, jakby brali udział w spotkaniach biznesowych. Zieloni noszą swetry i brody. Różnice były zatem kulturowe. Zebranie ich razem było więc niemożliwe – jeśli nie ma zaufania, każdy ma przeczucie, że nie da się współpracować.

Liberałowie nie dostali się do Bundestagu w poprzednich wyborach, kiedy byli koalicjantami Merkel. Dlatego też byli wobec niej bardzo ostrożni. Socjaldemokraci mają z nią ten sam problem – ich wynik wyborczy został odebrany jako porażka. Trudno jest stworzyć koalicję z jednym partnerem, ale gdy ma się CDU, CSU (bawarską siostrzaną partię CDU), a do tego FDP i Zielonych, trzeba uważać. Bali się, ale też nie mieli doświadczenia w rządzeniu. Prawie wszyscy z nich są nowi w parlamencie. Dla porównania, niektórzy ministrowie Merkel mają po 12 lat doświadczenia w sprawowaniu władzy.

Jeśli chodzi o konkretne tematy, była to sprawa drugorzędna. Było widać oznaki kompromisu w najtrudniejszych kwestiach w ostatnich dniach rozmów. Kiedy jest się członkiem koalicji i ma się 10 % poparcia, trzeba iść na ustępstwa.

Jaki stosunek do całej sytuacji ma prezydent Steinmeier?

Nie chce nowych wyborów i jest socjaldemokratą. Został wybrany 9 miesięcy temu, dzięki głosom chadeków. Opłaciło się to – teraz prezydent może przekonać członków swojej macierzystej partii, by przemyśleli zawarcie koalicji. Ciężko będzie odmówić. Byłoby to o wiele trudniejsze z prezydentem – chadekiem. Steinmeier wie też, że jeżeli ktoś skorzysta na nowych wyborach, to będą to radykalne ugrupowania z obu stron.

Czy Gerhard Schröder ma jakiś wpływ na niemiecką politykę?

Niewielki. Oczywiście, były kanclerz jest symbolem i istotną postacią dla społeczeństwa, a kiedy coś mówi, ludzie słuchają. Członkowie jego partii dużo stracili przez reformy społeczne, przeprowadzone na początku lat 2000., które zrobiły z Niemiec to, czym są dzisiaj – silną gospodarką i stabilnym państwem opiekuńczym. Z drugiej strony były one bardzo niepopularne, a straciło na tym SPD, z korzyścią dla Die Linke.

Byli liderzy partii w Niemczech są witani na partyjnych konwencjach jak gwiazdy pop. Stosunek do Schrödera jest bardziej krytyczny. Jego relacje z SPD nie były ciepłe, nawet kiedy sprawował władzę.

Inną sprawą jest jego zaangażowanie w Rosji. Ludziom nie podoba się jego przyjaźń z Putinem i rosyjskimi oligarchami, bo nie ma ona nic wspólnego z ideami socjaldemokratów. On z kolei usprawiedliwia się tym, że to jego życie prywatne i wolno mu robić co chce. Ale szczerze mówiąc, jeśli się zostanie kanclerzem, to w pewnym sensie naznacza do końca życia.

Potencjalny powrót Wielkiej Koalicji ma podstawowe znaczenie dla Nord Stream 2, popieranego przez SPD. Mogłoby to zaszkodzić stosunkom Niemiec z partnerami na wschodzie Unii Europejskiej.

Niektórzy mówią, że to przedsięwzięcie biznesowe, ale to nieprawda. W takich projektach zawsze chodzi o politykę, a tutaj konkretnie o politykę energetyczną i bezpieczeństwa, ale też o geopolitykę. Najlepiej byłoby, gdybyśmy zgadzali się ze wszystkimi partnerami w regionie. Jeśli Niemcy mówią, że z jednej strony zależy im na bezpieczeństwie Polski i państw bałtyckich, a z drugiej budują Nord Stream 2, to jest to niekonsekwentne. Polityka potrzebuje jasności, a Niemcy potrzebują jej w tej kwestii. W innym razie stracą wiarygodność w Europie.

Czy Polska mogłaby w jakiś sposób pomóc Niemcom w sprawie Nord Stream 2?

Problem Nord Stream 2 polega na tym, że znajduje się w szarej strefie między polityką a biznesem. Niemcy chcą mieć dobre relacje z Rosją, a jednocześnie z Polską i państwami bałtyckimi. Ten temat jest trudny, i można powiedzieć, że Niemcy są nim poniekąd zażenowani. Wciąż mamy dobre stosunki z Polską, mimo problemów z obecnym polskim rządem. Nie wiem czy Polska jest w stanie zatrzymać Nord Stream 2, ale gdyby popracowała nad relacjami z Niemcami, na pewno miałoby to wpływ na sprawę.

Niemcy w końcu będą musieli dokonać wyboru: albo zbudować Nord Stream 2, albo wspierać Ukrainę.

Następny problem z Nord Stream 2 polega na tym, że mógłby poprawić relacje z Rosją, co jest politycznym argumentem za budową tego gazociągu. Europa potrzebuje dobrych stosunków z Rosją. Z drugiej strony nie możemy dalej akceptować łamania prawa międzynarodowego. To tak, jakby nasz dobry kolega zamienił się w szkolnego osiłka. Chcemy wspierać Ukrainę. W polityce czasem potrzeba też wyjść pośrednich. To duży dylemat niemieckiej polityki zagranicznej.

Jakie są stosunki Niemiec z państwami bałtyckimi?

Niemcy i kraje bałtyckie mają długą wspólną historię. Była tu duża mniejszość niemiecka. Po kryzysie krymskim, Niemcy dostrzegają wagę bezpieczeństwa krajów bałtyckich i mocno je wspierają. W tej chwili niemieccy żołnierze stacjonują na Litwie. To też duży mentalny krok dla Niemców – obecność naszych wojsk w tym regionie Europy nie powoduje już przykrych historycznych skojarzeń.

Rozmawiał Michał Perzyński