Baca-Pogorzelska: Polityka klimatyczna będzie droższa, ale uwzględni środki na modernizację w Polsce

7 lutego 2018, 07:30 Energetyka

We wtorek w Strasburgu zakończyło się pierwsze czytanie rewizji dyrektywy o handlu emisjami gazów cieplarnianych, czyli tzw. EU ETS na lata 2021-2030. Teraz sprawą zajmie się Rada UE – pisze Karolina Baca-Pogorzelska z Dziennika Gazety Prawnej.

Polacy wstrzymują się od głosu

Choć Janusz Korwin-Mikke, który wraca do polskiej polityki groził europosłom w poniedziałek wieczorem podczas debaty poprzedzającej głosowanie tym, że pójdą siedzieć za takie bezsensowne działania (swoje prawdopodobnie ostatnie w Parlamencie Europejskim wystąpienie zakończył tradycyjnie zdaniem, że „UE musi zostać zniszczona”) raczej się nie przestraszyli. 535 europosłów (cały parlament liczy 751) głosowało za zmianami, 104 było przeciw, a 39 wstrzymało się od głosu. Większość polskich europosłów była za lub wstrzymała się od głosu. Tak zrobił PiS, co dała do zrozumienia podczas poniedziałkowej debaty Jadwiga Wiśniewska mówiąc, że w takim kształcie projektu nie może poprzeć go w całości.

– Funkcjonowanie ETS musi być skuteczniejsze tak, by firmy nie uciekały z UE, by były chronione, ale przy jednoczesnej niskoemisyjności Europy – mówił holenderski europoseł Gerben – Jan Garbrandy. Zdaniem czeskiej europosłanki Karoliny Konecnej przyjęty dokument nikogo w pełni nie zadowoli. Zieloni przekonywali, że popierają reformę, choć nie jest idealna, ale na pewno lepsza niż przepisy proponowane na samym początku negocjacji. Bas Eickhout z Holandii podkreślał dodatkowo, że sam ETS nie wystarczy do wypełnienia założeń Porozumienia Paryskiego, do tego potrzebne są bowiem jeszcze polityki narodowe. Niemiecki europoseł Peter Liese podkreślał z kolei, że przyjęty mechanizm jest jasny – ten, kto zanieczyszcza będzie karany, a ten kto nie, będzie nagradzany. Miguel Arias Cañete, unijny komisarz ds. energii z kolei podkreślił, że uzgodnione zostały solidne ramy na 10 lat wspierające modernizację energetyki. – Wielu patrzy na nas jako na wzór. UE potwierdza determinację w walce ze zmianami klimatu – powiedział.

Zapłaci energetyka konwencjonalna

Do kluczowych elementów tego porozumienia należą: zwiększenie liniowego wskaźnika redukcji emisji do 2,2 proc. rocznie od 2021 r. oraz podwojenie wolumenu uprawnień kierowanych do rezerwy stabilności rynkowej w latach 2019-2023 z 12 proc. do 24 proc. uprawnień będących w obrocie wraz z wprowadzeniem cyklicznego ich kasowania od 2023 r. Według szacunków europejskiego stowarzyszenia energetycznego EURELECTRIC w latach 2021-2030 cena tony emisji będzie się wahać od 19 do 34 euro. Dziś to mniej niż 10 euro.

– Koszty rewizji dyrektywy EU ETS w głównej mierze spadną na sektor energetyki konwencjonalnej. PKEE szacuje, że na zakup uprawnień do emisji CO2 w latach 2021-2030 członkowie komitetu, czyli największe firmy energetyczne w Polsce, potrzebować będą ok. 130 mld zł – mówi Henryk Baranowski, szef Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej (PKEE jest członkiem EURELECTRIC). – Spodziewana łączna wartość przeznaczonych dla naszego kraju mechanizmów solidarnościowych, czyli przewidzianej w dyrektywie derogacji oraz Funduszu Modernizacyjnego, będzie odpowiadać połowie tej kwoty. Pomimo tego Fundusz Modernizacyjny oraz derogacja stwarzają doskonałą szansę dla sfinansowania ambitnych projektów polskiej energetyki. Przygotowując się na zmiany regulacyjne, które zapowiada m.in. rewizja dyrektywy EU ETS, członkowie PKEE już dziś ujmują w swoich strategiach biznesowych realizację inwestycji w budowę źródeł niskoemisyjnych, opartych na gazie, czy z obszaru transportu elektrycznego, magazynowania energii oraz ciepłownictwa systemowe – dodaje Baranowski.

– Głównym celem systemu ETS jest redukcja emisji CO2 w sposób najbardziej efektywny z punktu widzenia kosztów – dla gospodarki, bezpieczeństwa energetycznego, społeczeństwa. Osiągnięty kompromis między Parlamentem Europejskim i państwami członkowskimi, choć nie jest idealny, daje na to szansę. Uzyskaliśmy dodatkowe uprawnienia do emisji dla przemysłu energochłonnego – naszych hut, producentów nawozów, cementu, papieru czy ceramiki. To ważne, bo nie możemy w UE wybierać między reindustrializacją i miejscami pracy a ochroną środowiska i klimatu. Obroniliśmy również dobre zapisy z PE i pieniądze na modernizację i rozwój ciepłownictwa – jest ono kluczowe dla skutecznej walki ze smogiem i rozwiązania problemu ubóstwa energetycznego w Polsce – skomentował przewodniczący Komisji Przemysłu, Badań i Energii (ITRE) Jerzy Buzek, który koordynował prace nad zmianami ETS w tej komisji.

Fundusz Modernizacyjny wesprze polski sektor

– Zmiany w dyrektywie ETS były konieczne, gdyż reguły działania systemu w czwartym okresie rozliczeniowym były oparte na zbyt optymistycznych założeniach. Ważne że jednak to, że europejskie firmy narażone na ucieczkę emisji będą dalej podlegać ochronie, a ponadto sektory energetyczne w krajach które potrzebują transformacji, np. w Polsce, dostaną środki z systemu na pokrycie części kosztów niezbędnej modernizacji. Cieszy nas, że wsparcie i wyjątkowe traktowanie otrzyma sektor ciepłowniczy, który w Polsce jest kluczowy dla redukcji nie tylko emisji CO2 spoza sektora ETS, ale również emisji zanieczyszczeń takich jak tlenki siarki, azotu czy pyły. W ramach Funduszu Modernizacyjnego, Polska ma otrzymać ok. 135 mln uprawnień, co czyni nas największym jego beneficjentem, a to oznacza miliardy złotych na inwestycje w polski sektor energetyczny i ciepłowniczy – powiedział z kolei europoseł Andrzej Grzyb, który z ramienia delegacji PO-PSL koordynował prace nad dokumentem w Komisji Środowiska, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności.