Jakóbik: Europejski biznes woli Gazprom od Brukseli i Kijowa. Polska musi reagować

4 września 2015, 07:25 Energetyka

KOMENTARZ

Gazociąg Nord Stream i jego odnogi - OPAL i NEL. Fot. Konsorcjum Nord Stream.

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Dwie informacje biznesowe z Europy mają przełomowe znaczenie dla jej politycznej jedności w obliczu trwającego kryzysu na Ukrainie.

Gazprom podpisał porozumienie akcjonariuszy w sprawie projektu Nord Stream 2 razem z europejskimi Shellem, OMV, E.on-em i BASF/Wintershallem – podaje źródło RIA Novosti. Źródła BiznesAlert.pl potwierdzają tę informację.

Wcześniej Kommiersant spekulował, że do podpisania porozumienia może dojść podczas Forum Ekonomicznego we Władywostoku zaplanowanego na 3-5 września. Według gazety Shell, OMV, E.on i Wintershall miały otrzymać po 10 procent akcji w projekcie. Dodatkowe 9 proent mogło dostać francuskie Engie. Rosyjski koncern miałby zachować pakiet kontrolny w ilości 51 procent akcji.

Podpisanie umowy akcjonariuszy to coś więcej, niż obowiązujące już memorandum o porozumieniu między wspomnianymi firmami. W przeciwieństwie do memorandum, które jest aktem woli, umowa jest formą zobowiązania, która faktycznie rozpoczyna współpracę spółek przy realizacji projektu.

Decyzja firm europejskich o rozpoczęciu rozbudowy Gazociągu Północnego oznacza, że wzrośnie presja na Komisję Europejską, która nie godzi się na zwolnienie naziemnych odnóg Nord Stream spod regulacji trzeciego pakietu energetycznego. Pierwsze dwie nitki Nord Stream o łącznej przepustowości 55 mld m3 rocznie stoją częściowo niewykorzystane, bo Gazprom ma zgodę na wyłączność w wykorzystaniu do 50 procent tej mocy. Budowa trzeciej i czwartej nitki w ramach projektu Nord Stream 2 oznaczałaby, że ta przepustowość zostanie podwojona, a udziałowcy będą tym bardziej potrzebować zgody Komisji na zwolnienie.

Jest to tym samym wotum nieufności wobec ukraińskiej polityki Komisji Europejskiej. Bruksela obstaje za utrzymaniem tranzytu gazu przez terytorium Ukrainy w celu ustabilizowania jej budżetu oraz relacji ekonomicznych z Rosją, która kontynuuje agresję w Donbasie i okupuje Krym. Na koniec września zapowiedziane są rozmowy w sprawie wznowienia dostaw od Gazpromu niezbędnych dla utrzymania tranzytu zimą, kiedy w magazynach musi spoczywać odpowiednia ilość surowca.

Kolejne hiobowe wieści to informacja, że rosyjski Gazprom i niemiecki BASF zgodziły się na zakończenie wymiany aktywów, którą niemiecka firma blokowała dotąd ze względu na sytuację na Ukrainie.

W informacji prasowej BASF można przeczytać, że firmy mają zakończyć transakcję do końca 2015 roku. Została ona uzgodniona i zatwierdzona przez Komisję Europejską jeszcze w grudniu 2013 roku ale do jej realizacji nie doszło w 2014 ze względów politycznych.

Na mocy porozumienia ależąca do BASF spółka Wintershall przekazuje Gazpromowi prowadzoną dotychczas przez siebie dystrybucję gazu i magazyny tego surowca w Niemczech. W ramach tej samej umowy Gazprom przejmuje 50 proc. udziałów w innej firmie, Wingas. Firma ta prowadzi handel gazem mając 20 proc. udziału w niemieckim rynku gazu. Oprócz sieci przesyłowej Gazprom przejmuje (jako 100 proc. udziałowiec i właściciel) duże magazyny gazu dotychczas należące do Wintershall. W tym największy w Europie magazyn Rehden koło Bremy, o pojemności 4,4 mld m.sześc., mniej więcej tyle, ile wynosi krajowa produkcja gazu w Polsce. Jest to 20 proc. całej niemieckiej rezerwy gazu. Do tego  Rosjanie będą mieć udziały jeszcze w dwóch mniejszych magazynach: w Jemgum w landzie Dolna Saksonia i w Haidach w Austrii. Ten magazyn ma pojemność 2,6 mld m. sześc.

W 2014 roku pisałem, że są to gazowe Mistrale. Te aktywa dają Rosji równie znaczący efekt strategiczny, jak zablokowane kupno francuskich śmigłowcowców. Dzięki aktywom na terenie Niemiec Gazprom będzie mógł kontynuować plan zastąpienia tranzytu gazu przez Ukrainę, rosnącymi dostawami przy użyciu sieci niemieckiej. Będzie to okazja do pogłębienia owocnej współpracy w sektorze gazowym pomiędzy Niemcami i Rosją, podkopania unijnej polityki w tym zakresie oraz pozycji Kijowa przed zbliżającymi się rozmowami KE-Ukraina-Rosja.

Polska oraz inne kraje tranzytowe, w których interesy uderza Nord Stream i przestawienie dostaw gazu z Rosji na szlak niemiecki muszą wykorzystać wszelkie dostępne narzędzia, aby zablokować rozbudowę Nord Stream 2 w Brukseli. Należy także wesprzeć Komisję Europejską w staraniach o ustabilizowanie dostaw przez Ukrainę. Jeżeli niemiecko-rosyjski plan się powiedzie, również nasz kraj straci pozycję tranzytową, a co za tym idzie będzie miał słabszą pozycję przy negocjacji nowej umowy na dostawy gazu od Gazpromu przed 2022 rokiem.

Zablokowanie opisywanego układu jest także kluczowe dla zachowania solidarności energetycznej w Unii Europejskiej i wypełnienia zapisów dokumentów unijnych, w których padają deklarację woli uniezależnienia kontynentu od rosyjskich węglowodorów. Nord Stream 2 i wymiana aktywów BASF-Gazprom zmierzają w przeciwnym kierunku. Pozwalają Gazpromowi na silniejsze wejście na europejski rynek i osłabienie bezpieczeństwa energetycznego części krajów UE. To także uderzenie w polską inicjatywę Unii Energetycznej, która zmierzała do uwspólnotowienia polityki w sektorze. Dlatego Polska musi wyrazić jasny sprzeciw wobec takiej transakcji oraz przystąpić do zbierania sojuszników na rzecz zablokowania rosyjsko-niemieckiego planu.