Fedorska: Energochłonne Niderlandy i marznące tulipany

8 października 2021, 07:20 Energetyka

Eksplozja cen paliw i energii dotyka w Niderlandach praktycznie wszystkich. Nie chodzi tu już tylko o gospodarstwa domowe, które są zdane na ogrzewanie gazowe oraz prąd, który w tym kraju pochodzi głównie z gazu ziemnego. W ubiegłym roku metr sześcienny gazu kosztował od 5 do 15 centów, teraz jest to 60 do 70 centów, a końca nie widać. Równocześnie ceny energii elektrycznej wzrosły trzykrotnie – pisze Aleksandra Fedorska, współpracownik BiznesAlert.pl.

OZE. Fot. Pixabay
OZE. Fot. Pixabay

Problemy ma także holenderskie rolnictwo, które słynie z upraw szklarniowych. Ceny energii elektrycznej zmuszają szklarnie, największe na całym kontynencie, do zaprzestania lub ograniczenia produkcji, co zagraża dostawą owoców, warzyw i kwiatów na rynku europejskim. Szklarnie te mają w Niderlandach powierzchnię 10 000 hektarów, która jest porównywalna do powierzchni Paryża.

W zeszłym roku Holandia zużyła według danych BP-Report 3,37 EJ energii pierwotnej. Jest to dużo jak na 17,5-milionowy kraj – w przypadku 38-milionowej Polski jest to 4,01 EJ. Ponad 3 EJ zużywanej w Holandii energii pierwotnej pochodzi odpowiednio z ropy (1,51 EJ), gazu (1,32 EJ) i węgla (0,18 EJ). Odnawialne źródła energii mają na razie, mimo wysokiego dofinansowania, znaczenie marginalne. Od 2019 roku udział gazu w holenderskim miksie energetycznym utrzymuje się na takim samym poziomie. Zmieniło się natomiast w ostatnich latach pochodzenie tego surowca. Jeszcze w 2010 roku krajowe wydobycie wynosiło 75 mld. m sześc., podczas gdy w zeszłym roku było to już tylko 20 mld m sześc. Krajowe wydobycie będzie dalej spadać, bo po dotkliwych trzęsieniach ziemi wywołanych eksploatacją pól gazowych, zdecydowano o całkowitym zakończeniu wydobycia tego surowca na lądzie. Pierwotnie miało się to stać do 2030 roku, jednak później, w ramach realizowania forsownej polityki klimatycznej, ustalono, że być może będzie to miało miejsce już w okresie 2025– 2028. Zimą bieżącego roku wydobycie gazu systematycznie się zmniejszało. W regionie Groningen, największym lądowym polu gazowym Holandii, wydobyto zaledwie 3,9 mld m sześc. w sezonie wydobywczym 2020/21.

Luka między zapotrzebowaniem na gaz i jego krajową produkcją będzie w nadchodzących latach ciągle wzrastać, co skazuje Niderlandy na import tego surowca. W zeszłym roku najważniejszym dostawcą gazu (20 mld m sześc.) była Norwegia, ale już na drugim miejscu uplasowała się Rosja, która wyeksportowała do Holandii 11,2 mld m sześc.

Produkcja energii elektrycznej (122,4 TWh w 2020 roku) opiera się w Niderlandach głównie na gazie ziemnym (72,1 TWh w 2020 roku). Wkład OZE wynosi 32 TWh i dynamicznie rośnie. Mimo to, a może właśnie dlatego, system energetyczny Holandii nie poradził sobie, gdy w sierpniu i wrześniu br. Na Morzu Północnym wiały zbyt słabe wiatry. Niedobór mocy musiał zostać wyrównany importem oraz uruchamianiem rezerwowych elektrowni gazowych, co dodatkowo zwiększyło zapotrzebowanie na gaz. Z powodu bardzo wysokich cen rynkowych gaz czerpano z magazynów, które o tej porze roku powinny być wypełnione w 82 procentach, podczas gdy obecnie jest to jedynie 58 procent. Problem z magazynami zaczął się już wiosną, kiedy marzec i kwiecień były znacznie chłodniejsze niż zwykle. Gaz czerpano więc z magazynów. Gdy w maju i czerwcu, po zniesieniu covidowych ograniczeń, nastąpił boom w gospodarce i gwałtownie wzrosło zapotrzebowanie na prąd, znów zaniechano wtłaczania gazu do magazynów. Obecnie, aby napełnić zbiorniki, trzeba zapłacić bardzo wysokie ceny rynkowe.

Mieszkańcy Niderlandów reagują na wzrost cen w ciepłownictwie, kupując duże ilości drewna, którym zamierzają ogrzać domy i zmniejszyć w ten sposób rachunki za bardzo drogi zimą gaz. Ceny gazu dla odbiorców prywatnych wzrosły u niektórych dostawców nawet o 50 procent – podaje portal rtlnieuws. Portal zwraca uwagę, że niektórzy dostawcy zmieniają ceny nawet w przypadku bieżących kontraktów, co dotychczas nie występowało, bo ceny zmieniały się zwykle dwa razy w roku, pierwszego stycznia i pierwszego lipca.

Duzi konsumenci energii elektrycznej, tacy jak przemysł cynkowy i aluminiowy, musieli nawet ograniczyć produkcję. Praca fabryk na pełnych obrotach nie jest już opłacalna – informuje rtlnieuws.

Niderlandy jak Polska chcą atomu w taksonomii. Rzucą wyzwanie Niemcom