Fedorska: Jak w Niemczech trwoga to do gazu spoza Rosji droga. Przez Polskę?

31 stycznia 2022, 07:30 Energetyka

Jeżeli chodzi o gaz, tej zimy w Niemczech wszystko poszło nie tak. Gaz nie jest wcale szczególnie deficytowym surowcem, a jego źródeł dostaw jest, patrząc na to z niemieckiego horyzontu, całkiem sporo. Niemcy wyobrażali to sobie tak, że głównym dostawcą gazu będzie Rosja, dodatkowo będzie się go kupowało z Norwegii, a doraźnie także z Holandii i Belgi. Jednak nie wszystko poszło po ich myśli – pisze Aleksandra Fedorska, współpracownik BiznesAlert.pl. Niemiecki minister sugeruje, że już teraz istnieją możliwości skorzystania ze źródeł zaopatrzenia w LNG. Chodzi tu o zdolności przeładunku tego paliwa w innych krajach Unii Europejskiej – Niderlandach, Polsce i Włoszech.

Dostawa LNG do terminalu w Świnoujściu. Fot. Polskie LNG
Dostawa LNG do terminalu w Świnoujściu. Fot. Polskie LNG

Niemieccy operatorzy sieci i duże firmy handlujące gazem stworzyli w Niemczech wolnorynkowy system magazynów gazowych o łącznej pojemności 20 mld m sześc. Rosjanie jednak nie spełnili niemieckich oczekiwań. Nord Stream 2 nie został uruchomiony na czas a pandemia dodatkowo podbija stawki cenowe. Norwegia poinformowała, że nie jest zdolna znacznie zwiększyć swojego wydobycia i nie posiada obecnie rezerw, które zaspokoiłyby rosnący apetyt na gaz w Niemczech.

Dotychczas w Niemczech uważano, lub chciano wierzyć, że sprawę załatwią rynek i długoterminowe kontrakty z Rosją. Już ponad dekadę rosyjski gigant gazowy i jednocześnie najważniejszy dostawca Gazprom zaczął całkiem otwarcie wykupować aktywa w Niemczech, które były odpowiedzialne za handel, przesył i magazynowanie gazu. Działania te nie spotkały się ani ze sprzeciwem niemieckich polityków, ani z protestami opinii publicznej. Niemieckie koncerny, takie jak BASF, weszły poprzez wspólne przedsięwzięcia i wzajemne udziały w głęboką współpracę z Rosjanami. W rezultacie trudno jest obecnie ocenić, kto kieruje branżą gazową w Niemczech.

Obok zwiększającej się współpracy i przenikających się interesów koncernów i firm rosyjskich i niemieckich zwracają uwagę dwa elementy, które sprawiły, że tej zimy niemiecki pomysł na zaopatrzenie gazem legł w gruzach. Są nimi całkowity brak możliwości własnego importu gazu skroplonego (LNG) w wyniku braku gazoportów oraz fakt braku ustawowego zabezpieczenia dotyczącego magazynów gazu.

Nowy niemiecki minister ds. gospodarki i Energiewende, Robert Habeck, w ostatnich dniach nie szczędził wypowiedzi na temat gazu i dywersyfikacji dostaw tego paliwa. W Bundestagu powiedział wprost, że chodzi o ograniczenie zależności od dostaw z Rosji. Minister tłumaczył, że teoretycznie można by budować gazociągi pod Morzem Śródziemnym i połączyć się z Afryką Północną, tylko problemem mogłaby być zgoda Francji na taki projekt.

– Musimy zatem poprawić możliwości przygotowania zapasów na przyszłą zimę, tak aby zbiorniki gazu były dobrze napełnione. Traktuję to jako zadanie polityczne – powiedział Habeck. Wcześniej Habeck tłumaczył, że inne kraje wprowadziły już ustawowe zobowiązanie magazynowania gazu. Niemiecki minister nie wymienił w tym kontekście Polski, która także ma taką ustawę, co zapewnia tej zimy wystarczającą ilość gazu. Tymczasem w Niemczech wypełnione jest obecnie zaledwie 39,5 procent pojemności magazynów. Niemiecki rząd analizuje dwie możliwe opcje. Jedna to ustawowy obowiązek magazynowania wystarczającej ilości gazu. Druga to państwowe magazyny gazu.

Markus Krebber, szef koncernu RWE, na łamach tygodnika der Spiegel pozytywnie wypowiedział się odnośnie do planów związanych z państwowymi rezerwami gazowymi. Wzorem miałyby być rezerwy ropy. Niemcy magazynują ropę, tak aby móc pokryć krajowe zapotrzebowanie na to paliwo przez 90 dni.

Drugim ważnym problemem Niemiec jest brak dostępu do gazu LNG na dużą skalę. Habeck w swoich wypowiedziach dla niemieckiej sieci redakcyjnej RND sugeruje, że już teraz istnieją możliwości skorzystania ze źródeł zaopatrzenia w LNG. Chodzi tu o zdolności przeładunku tego paliwa w innych krajach Unii Europejskiej – Niderlandach, Polsce i Włoszech – które zdaniem Habecka są wykorzystywane jedynie w 30 procentach. Tam się właśnie kryją możliwości importu LNG do Niemiec, uważa Habeck, który jednak zwraca uwagę na ewentualność związanych z tym wysokich kosztów.

Żaden z trzech niemieckich projektów, które miały finalnie zakończyć się budową gazoportów, nie przekroczył etapu złożenia wniosku o pozwolenia na budowę. Najbardziej zaawansowany jest projekt w Brünsbüttel, realizowany przez holenderskie firmy energetyczne Gasunie, Vopak LNG i Oiltanking. Holendrzy zaczęli się jednak dystansować do tego przedsięwzięcia po tym, jak miejscowy urząd kwestionował zgodność projektu z wymogami ochrony środowiska naturalnego. Habeck zaznaczył w ostatnich tygodniach, że rząd federalny nie wyklucza już ewentualnego wsparcia finansowego projektów gazoportowych w Niemczech.

Polonizacja mocy Gazociągu Jamalskiego jest coraz bliżej