Fedorska: Walka z wiatrakami

9 listopada 2018, 13:00 Energetyka

Wieczorem 30 października koalicja rządowa zdecydowała o dalszej ekspansji energii pochodzącej z odnawialnych źródeł w Niemczech. Partie CDU i SPD, nie mogąc do tej pory dojść do porozumienia w sprawie dalszych kondyngentów energii pochodzącej z OZE, poczyniły ustalenia odnośnie energii wiatrowej i słonecznej.

fot. Pixabay

Warunki tego konsensusu wyznaczone zostały w umowie koalicyjnej z początku tego roku. Przewidziano w niej 2 GW dla turbin wiatrowych i 2 GW dla energii słonecznej odpowiednio w 2019 i 2020 roku.
W umowie koalicyjnej znajduje się jednak zastrzeżenie, iż zwiększenie puli energii znajdzie zastosowanie jedynie w przypadku wystarczającej zdolności absorpcyjnej sieci elektrycznej. Oto właśnie furtka, która umożliwiła aktualne porozumienie. W 2019 r. zostanie dodany tylko jeden GW energii wiatrowej i słonecznej, w 2020 r. 1,4 GW, na energię wiatrową i słoneczną a w 2021 po 1,6 GW. Tym sposobem okres ekspansji został wydłużony o kolejny rok.

Kluczowym punktem tego porozumienia jest urynkowienie produkcji energii odnawialnej, zgodnie z którym jej producenci nie otrzymają rekompensaty w przypadku, gdy podaż energii elektrycznej będzie zbyt duża i odnotowana zostanie nadprodukacja. Dotychczas producenci zawsze mogli liczyć na dotację bez względu na nadwyżkę pradu.

Oprócz motywów ekonomicznych, które są wykorzystywane przez operatorów onshore farm wiatrowych, pojawia się coraz więcej przeszkód politycznych, które spowalniają przemiany energetyczne w Niemczech. Wizualne i akustyczne efekty pracy turbin wiatrowych wywołują niechęć i protesty coraz większej liczby obywateli. Rzecznik Heskiej Rady Regionalnej (RP) w Kassel, Michael Conrad, zaznacza, że w trakcie planowania parków wiatrowych natychmiast pojawia się kilkadziesiąt grup lokalnych przeciwników, którzy coraz częściej otrzymują wsparcie partii opozycyjnych. Po stronie przeciwników turbin wiatrowych stoi AfD, zwracając uwagę na ich negatywne skutki dla mieszkańców i środowiska. Hasło „szparagowania” krajobrazu wielkimi wiatrakami to już żargon wieców wyborczych po stronie prawicowych populistów.

Jednak nie tylko AfD, ale także FDP sprzeciwia się planom energetycznym rządu. W kampanii wyborczej w Hesji czołowy kandydat René Rock jednoznacznie wskazał na hałas i nieefektywność lądowych elektrowni wiatrowych w Hesji, sprzeciwiając się ich rozbudowie. Strategia przeciwników energetyki wiatrowej prowadzi do wieloletnich sporów prawnych o faktyczne i prawdopodobne odległości oraz wysokości wiatraków. I także w kampanii w Hesji partia AfD miała swój udział. Żądała, by przy stawianiu wiatraków zachowana została odpowiednia odległość od budynków mieszkalnych, równa co najmniej dziesięciokrotnej wysokości wiatraków. Ponadto lasy, parki przyrodnicze oraz rezerwaty przyrody mają być wolne od turbin wiatrowych. Poza tym o powstaniu parków wiatrakowych ma decydować społeczność lokalna, a nie parlamenty landowe. W tym celu AfD chce przeprowadzać referenda legitymizujące budowę turbin wiatrowych. Partia żądała tego choćby w przypadku budowy wielkiej farmy wiatrowej na zalesionym terenie Reinhardswaldu w północnej Hesji, krainy dobrze znanej z baśni braci Grimm. Ostatecznie jednak chadecko-zielony rząd w Hesji zatwierdził budowę w lipcu 2018 roku.

W odpowiedzi koalicja rządząca chce wzmocnić głos obywateli i społeczności lokalnej podczas wstępnego planowania parków wiatrakowych. W związku z tym przewidziano więcej konsultacji społecznych oraz dialog obywatelski. Natomiast referenda zostały wyraźnie wykluczone. Specjalna grupa robocza zajmię się wiążącymi i jednolitymi przepisami dotyczącymi odległości i wysokości turbin wiatrowych dla wszystkich krajów związkowych.

Następnym problemem związanym z energetyką wiatrową jest spadek zainteresowania przetargami. Z 670 MW, które rozpisała Agencja Federelna ds. Sieci mniej niż połowa, a więc 363 MW, znalazła producentow. Co do reszty – po prostu nie było zainterersowania. W ostatnim roku dotacje do produkcji energii wiatrowej zostały znacząco ukrócone. Firmy energetyczne objęte zostały regułami i zasadami wolnego rynku. W związku z tym ich działania zaskakują nieprzewidzianą przez rząd strategią. Składane są nieliczne oferty, bowiem te z wyższymi cenami mają lepsze szanse. Producenci licytują sie wyłącznie o najkorzystniejsze kontyngenty. Strategia okazała się bardzo skuteczna, ponieważ w przeciągu kilku miesięcy cena wzrosła z 3,28 centa do 6,29 centa za kWh. Jest to bardzo wysoki wzrost, który nie zatrzyma się tak szybko. W przetargach w październiku 2018 r. o łącznej mocy 921 MW dla parków wiatrowych tylko jedną trzecią udało się ostatecznie przyznać na drodze licytacji.

Trudno powiedzieć, czy w takich okolicznościach uda się w ogóle osiągnąć cele niemieckiej Energiewende. Obecny wkład energii ze źrodeł odnawialnych nie przekroczył poziomu 36-38%, a w 2030 r. przewidzianych jest aż 65%.