Foreign Policy: Czy Polska pokrzyżuje plany Putina?

6 sierpnia 2016, 09:00 Alert

(Foreign Policy/BiznesAlert.pl)

Aleksiej Miller i Władimir Putin. Fot. Gazprom
Aleksiej Miller i Władimir Putin. Fot. Gazprom

Przeszło dekadę temu Federacja Rosyjska zjednała sobie Gerharda Schrödera, ówczesnego kanclerza Republiki Federalnej Niemiec z ramienia SPD, do pomocy w budowie rurociągu po dnie Bałtyku, bezpośrednio z Rosji do Niemiec, czyli Nord Stream – czytamy w Foreign Policy.

Celem tego połączenia było całkowite pominięcie krajów Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polski i Ukrainy, co umożliwiłoby nie tylko ograniczenie dochodów z tytuły tranzytu, lecz także indywidualne szantażowanie państw regionu. Następnie pojawił się projekt South Stream, czyli gazociąg przez Morze Czarne z Rosji do Bułgarii, również z celowym obejściem Ukrainy. Jednak South Stream został ostatecznie zakwestionowany przez Unię Europejską w 2014 r.

Amerykańskie wydawnictwo przypomina, że wtedy to Moskwa wpadła na pomysł „Turkish Stream”, również mającego biec po dnie Morza Czarnego, ale tym razem bezpośrednio do Turcji, która jest poza zasięgiem brukselskich macek. Incydent zastrzelenia rosyjskiego samolotu przez tureckie F-16 skomplikował plan współpracy energetycznej tych państw, chociaż po nieudanym puczu Erdogan po raz kolejny zmienił kurs i zaczął znów zbliżać się z Putinem. Jednakże niepewność co do lojalności wszelkich krajów tranzytowych powoduje, iż z punktu widzenia Moskwy bezpośrednie połączenie z Berlinem jest na wagę złota.

Dosłownie, gdyż Niemcy są największym odbiorcą rosyjskiego gazu i stabilnym partnerem Putina. Projekt Nord Stream 2, o szacowanej wartości przeszło 10 miliardów euro, podminowuje jednak całą strategię energetyczną UE, pozwalając na dyskryminację państw Europy Środkowo-Wschodniej. Amos Hochstein, amerykański dyplomata specjalizujący się w energetyce, powiedział w tym tygodniu, iż rurociąg wskrzesi podział Europy z okresu zimnej wojny. Niestety, czołowi niemieccy politycy są bardzo przychylnie nastawieni do NordStream 2. Można nawet pokusić się o twierdzenie, iż gotowi są postawić pod ścianą wszystkie kraje członkowskie UE, by dopiąć jego realizacji.

Polska przeciwko

Na szczęście Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów postanowił walczyć o polską rację stanu i zablokować projekt, choć ten nawet nie zahacza o terytorium Polski. UOKiK powołał się na ochronę praw konsumentów, twierdząc, że Nord Stream 2 utwierdzi dominującą pozycję Gazpromu w regionie, ograniczając konkurencję. Rosyjski gigant ma teraz miesiąc na odpowiedź – pisze Foreign Policy.

Z punktu widzenia USA, które włożyło mnóstwo wysiłku, by pomóc zmniejszyć uzależnienie Europy od zakupu nośników energii z Rosji, Nord Stream 2 jest krokiem wstecz, oddaniem rywalowi z Moskwy strefy wpływu. Dla Polski i krajów ościennych rurociąg jest bezpośrednim zagrożeniem dla bezpieczeństwa. Natomiast dla Unii Europejskiej i brukselskich urzędników, którzy spędzili większość ostatniej dekady, próbując zliberalizować rynki energii i uwolnić konsumentów od monopoli, Nord Stream 2 jest wyzwaniem, które pokaże, czy wyżej stawiana jest ochrona interesów unijnych konsumentów i zachowanie europejskiej solidarności, czy raczej dominująca pozycja Niemiec w wytyczaniu polityki UE.