Deutsch: Gaz odnawialny to także wodór z gazociągu (ROZMOWA)

23 września 2019, 07:30 Energetyka

Komisja węglowa proponuje odejście Niemiec od węgla do 2038 roku. – Na razie są tylko rekomendacje. Teraz politycy zdecydują jak je wdrożyć – twierdzi Matthias Deutsch z Agora Energiewende. Gaz zamiast węgla? – Dyskusja o przyszłości gazu ziemnego nie dotyczy tylko metanu, ale także wodoru – dodaje ekspert.

Gazociąg. fot. Gazprom
Gazociąg. fot. Gazprom

BiznesAlert.pl: Na jakim etapie jest dyskusja o odejściu Niemiec od węgla? Jacy są główni gracze?

Matthias Deutsch: Niemcom zajęło sporo czasu znalezienie konsensusu w ramach tak zwanej komisji węglowej. Pod koniec stycznia tego roku przekazała ona rekomendacje odnośnie do dwóch kluczowych elementów: wsparcia finansowego i infrastrukturalnego regionów znajdujących się w procesie transformacji energetycznej, które spodziewają się utraty miejsc pracy i odejścia od węgla. Koalicja rządząca socjaldemokratów i chadeków chce wdrożyć te rekomendacje. Baza polityczna socjaldemokratów nie jest pewna czy koalicja powinna przetrwać do następnych wyborów parlamentarnych. Muszą oni to rozstrzygnąć do końca tego roku.

Czy socjaldemokraci mogą opuścić koalicję?

Jest to absolutnie możliwe, ale nadal nie było decyzji. Socjaldemokraci byli kiedyś dużym stronnictwem. Obecnie próbują przetrwać z poparciem około 15 procent głosujących. Chcą stworzyć nowy zespół przywódców. W zależności od jego kształtu mogą wyjść albo pozostać w koalicji.

Czy mogą opowiedzieć się przeciwko odejściu od węgla?

Nie. Nie ma jasności odnośnie tempa wdrażania rekomendacji komisji węglowej. Oficjalnie socjaldemokraci popierają ich treść. Celem komisji było ustalenie konsensusu pomiędzy wszystkimi istotnymi aktorami, to znaczy przemysłem węglowym, związkami zawodowymi, organizacjami pozarządowymi i decydentami. Najbardziej prominentna opozycja to Partia Zieloncy, która popiera szybszą dekarbonizację, niż ustalony cel odejścia od węgla do 2038 roku. Uczestnicy inicjatywy Fridays for Future domagają się jeszcze bardziej ambitnego podejścia. Do rozstrzygnięcia pozostaje czy którakolwiek partia byłaby w stanie doprowadzić do odejścia od węgla do 2030 roku. Zieloni, mając obecnie duże poparcie w sondażach, mogą wejść do przyszłej koalicji i wtedy okaże się, czy będą chcieli przyspieszyć coal-exit.

Czy komisja węglowa przedstawiła ramy czasowe odejścia od węgla?

Na razie są tylko rekomendacje. Teraz politycy zdecydują jak je wdrożyć. Jeżeli socjaldemokraci zostaną w rządzie, prawdopodobnie poprą implementację. Jeśli opuszczą rząd, procedura zajmie więcej czasu, ale wtedy również Zieloni mogą wejść do koalicji rządzącej i zechcieć przyspieszyć tempo transformacji energetycznej.

Jest także pomysł tak zwanego zielonego podatku

Ma Pan pewnie na myśli podatek od emisji CO2. 20 września koalicja miała podjąć fundamentalne decyzje odnośnie do opodatkowania emisji CO2 w sektorach nieobjętych europejskim systemem handlu emisjami (EU ETS). Na stole są dwie opcje: z jednej strony wprowadzenie podatku od emisji CO2 wspierane przez chadeków i liberałów. Podczas gdy istniejący EU ETS daje sygnał cenowy w sektorze energetyki, nie ma go jeszcze w sektorach budownictwa, ogrzewania, transportu i rolnictwa. Podatek daje klarowną cenę ale nie pozwala przewidzieć poziomu redukcji emisji. Z kolei wprowadzenie systemu handlu emisjami zajmuje dużo czasu, co najmniej od dwóch do trzech lat. Oznacza to dwa czy trzy lata stracone w kontekście mitygowania zmian klimatu, podczas gdy podatek mógłby zacząć funkcjonować od pierwszego stycznia 2020 roku. Może zostać wprowadzony system hybrydowy z podatkiem na początku i systemem handlu emisjami po kilku latach.

Czy drogą do transformacji energetycznej jest stopniowa zmiana z rosnącym wykorzystaniem gazu ziemnego zamiast energetyki jądrowej i węglowej?

Spójrzmy na to w ten sposób. Będziemy potrzebować więcej elastycznych mocy gazowych by bilansować system elektroenergetyczny. Jednak największym konsumentem gazu jest sektor ogrzewania budynków. Można się zastanawiać w zależności od tempa renowacji, czy moglibyśmy uzyskać wręcz spadek całkowitej konsumpcji gazu. Jest prawdopodobne, że odejście od elektrociepłowni węglowych przy ogrzewaniu części budynków doprowadzi do tymczasowego wzrostu wykorzystania gazu, bo wytwarzanie ciepła ze źródeł odnawialnych może być niedostępne tak szybko. Warto jednak zapytać się o to, co będzie po gazowym paliwie przejściowym. Dyskusja publiczna prowadzi do celu neutralności klimatycznej do 2050 roku na poziomie europejskim, co zostało przedstawione w przemowie przewodniczącej-elekt Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. W takim scenariuszu gaz jest w porządku do 2030 roku, ale potem musi się zazielenić, aby zostać w systemie. Z tego względu niemiecki przemysł gazowy zadeklarował, że „gaz może stać się zielony”. Musimy rozpocząć ten proces. Oczywiście gaz ziemny jest najmniej emisyjny ze wszystkich paliw kopalnych, lecz rząd federalny chce rozpocząć dyskusję o jego zazielenieniu. W tym roku został przeprowadzony dialog na ten temat tego co robić dalej o nazwiek „Gas 2030”. Finałowa konferencja dialogu odbędzie się 9 października. Są pomysłu na uczynienie gazu bardziej zielonym i mniej emisyjnym. Dialog został dobrze odebrany przez branżę gazową, bo dał sygnał, że gaz będzie nadal potrzebny do transformacji energetycznej. Jeden z owoców dialogu „Gas 2030” jest plan przedstawienia przez rząd strategii wodorowej do końca 2019 roku.

Skoro gaz ma być jedynie paliwem przejściowym, po co Niemcom Nord Stream 2 albo terminale LNG, które miałyby pracować przez dekady?

Jeśli spojrzeć na całość dostaw gazu ziemnego do Niemiec, mamy nadal bardzo małe wydobycie krajowe. Zostanie ono zatrzymane do około 2030 roku. Importujemy też gaz z Holandii. Ostatnie trzęsienia ziemi sprawiły, że wydobycie z tamtejszego złoża Groningen zostanie zatrzymane do końca 2022 roku. Spadek wydobycia gazu w Niemczech i Holandii zwiększy zapotrzebowanie na import z innych kierunków. Należy rozstrzygnąć skąd miałoby to być. Odnosząc się do dyskusji na temat Nord Stream 2 należy stwierdzić, że Niemcy w sposób oczywisty forsują podejście, które nie jest zbyt dobrze skoordynowane z ich sąsiadami europejskimi i nie wygląda to na dobry pomysł. Druga strona monety jest taka, że zazwyczaj LNG jest droższe od gazu z Rosji. Z punktu widzenia klimatu LNG ma także większą emisję metanu przy wydobyciu niż gaz z gazociągów rosyjskich.

Wracając do wodoru, rząd polski także rozważa pójście w tym kierunku.

W świetle rosnącego zagrożenia klimatu emisją metanu przy wydobyciu jest szczególnie ważne, aby zdać sobie sprawę, że dyskusja o przyszłości gazu ziemnego nie dotyczy tylko metanu, ale także wodoru.

Skąd mógłby pochodzić ten metan?

Niemiecka dyskusja była w ostatnich co najmniej dwóch latach zdominowana przez pomysł, że moglibyśmy uczynić gaz zielonym z pomocą technologii Power-To-Gas (P2G), albo tak zwanego „zielonego wodoru”. Długoterminowo to jest z pewnością najbardziej istotny element dyskusji, ale bardziej znany w Wielkiej Brytanii czy Holandii jest tzw. „niebieski wodór”. To wodór przyjazny klimatowi pochodzący z gazu ziemnego i pozbawiony dwutlenku węgla z użyciem technologii wychwytywania i składowania (CCS). Norwegia jest prominentnym uczestnikiem tej dyskusji. Norweskie firmy planują projekty wytwarzania wodoru z gazu ziemnego i składowania CO2 w instalacjach CCS pod dnem Morza Północnego. Zielony i niebieski wodór to dwie konkurujące technologie. W długim terminie odnawialna, zielona opcja jest bardziej zrównoważona, ale według wyliczeń norweskich obliczeń kosztów, niebieska może być tańsza. Mimo to powinniśmy sformułować europejską politykę wsparcia P2G, aby granica opłacalności tej technologii spadła i znikła różnica cen między gazem kopalnym a zielonym. Obecnie trzy niemieckie organizacje biznesowe domagają się obliga kwotowego P2G, czegoś co my jako Agora Energiewende także się domagaliśmy. Mając cel ilościowy firma gazowa byłaby zobligowana do dostarczenia powiedzmy 10 procent gazu ze źródeł odnawialnych do 2030 roku. To obowiązek podobny do celu udziału OZE w wytwarzaniu energii. Byłby on niezbędny do zazielenienia gazu ziemnego.

Czy potrzebny jest cel europejski?

Europejczycy czekają na czwarty pakiet gazowy, który ma zostać przyjęty w przyszłym roku. Część Niemców liczy na wsparcie usuwające różnice między cenami gazu ziemnego i P2G. Będzie to zależeć od interpretacji zapisów pakietu gazowego przez Komisję Europejską. Może on uwzględniać głównie nowe zasady działania rynku, a także dedykowane wsparcie P2G.

Nie da się wspierać wszystkiego naraz. Czy taka inicjatywa mogłaby ograniczyć wsparcie konwencjonalnej infrastruktury gazowej, jak projekty z listy wspólnego zainteresowania albo LNG?

Jeśli będzie polityka wsparcia P2G, skorzysta na tym każdy dzięki długoterminowemu spadkowi kosztów tej technologii. Z drugiej strony zapotrzebowanie na nową infrastrukturę zależy od zapotrzebowania na gaz. Naszym celem powinno być staranie o wzrost efektywności energetycznej w celu zmniejszenia całościowego zużycia gazu, aby wystarczyła nam istniejąca infrastruktura. Inne pytanie to, czy nasza infrastruktura jest przystosowana do wykorzystania wodoru. Trwa na ten temat wielka dyskusja w Niemczech: do jakiego stopnia możemy wykorzystać istniejącą infrastrukturę do transportu i dystrybucji wodoru? Czy Niemcy mogą przynajmniej częściowo przestawić ją z gazu ziemnego na wodór? Z tego względu ciekawe będzie co rząd federalny zapisze w zapowiadanej strategii wodorowej.

Czy wobec rewolucji wodorowej Nord Stream 2 planowany na 50 lat stanie się zbędny?

Do tej pory niemiecka dyskusja dotyczyła głównie P2G z energetyki odnawialnej. Niemcy nie będą jednak w stanie wyprodukować samodzielnie całego wodoru, którego będą potrzebować. Bardziej aktualna dyskusja uwzględnia norweską ideę niebieskiego wodoru. Ponadto, Gazprom twierdzi, że możliwe jest wykorzystanie miksu 70 procent wodoru i 30 procent gazu ziemnego w nowoczesnych gazociągach jak Nord Stream 2. Jeśli Norwedzy zaoferują gaz przyjazny klimatowi, należy się spodziewać, że Rosjanie zaoferują coś podobnego. Dlatego dobrze, że ta dyskusja idzie naprzód. Długoterminowo gaz będzie musiał stać się neutralny klimatycznie, aby Europa mogła osiągnąć cel klimatyczny do 2050 roku. Jest miejsce dla innych krajów jak Arabia Saudyjska i Maroko z dużą fotowoltaiką albo jak Norwegia z rozwiniętą energetyką wiatrową idealną do P2G. Niektóre projekty już się rozpoczęły w krajach do potencjalnej współpracy jak Maroko, Chile i Republika Południowej Afryki. W pierwszej kolejności trzeba zbudować instalacje P2G, które są w praktyce dużymi fabrykami chemicznymi. Nie stanie się to z dnia na dzień, ale należy zacząć teraz, żebyśmy mogli stworzyć świat, w którym zdekarbonizowany gaz jest swobodnie dostępny.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Gaz odnawialny zamiast Baltic Pipe? Druga fala dekarbonizacji może zagrozić Polsce