Kardaś: Usterka może być pretekstem. Rosja znów używa gazu przeciwko Europie

14 czerwca 2022, 15:00 Energetyka

Rosja ograniczy dostawy gazu przez Nord Stream 1 ciągnący się do Niemiec. To sygnał ostrzegawczy albo dalsza eskalacja działań na rynku gazu. – Jeśli ograniczenie dostaw utrzyma się dłużej, to będzie wskazywało na to, że Kreml będzie chciał doprowadzić do poważniejszego kryzysu energetycznego w Europie – ostrzega dr Szymon Kardaś z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Rura gazowa. Fot. Nord Stream 2
Rura gazowa. Fot. Nord Stream 2

Gazprom poinformował, że ograniczy dostawy gazu przez gazociąg Nord Stream 1 przed planowaną przerwą techniczną w lipcu z powodu problemów z tłocznią na terytorium rosyjskim. W przeszłości Rosjanie używali pretekstów technicznych do przerywania lub ograniczania dostaw gazu do Europy. Zapytaliśmy o tę sprawę dr Szymona Kardasia z OSW. – Kwestie techniczne są wskazywane przez Gazprom jako oficjalny powód zmniejszenia dostaw gazociągiem Nord Stream 1 ze 167 do 100 mln m sześc. gazu ziemnego na dobę. Wydaje się jednak, że jest to tylko pretekst, a prawdziwy powód rosyjski działań jest inny. Jeśli zmniejszenie wolumenów dostaw będzie miało krótkookresowy charakter, to będzie można to traktować jako wysłanie przez Kreml sygnału ostrzegawczego wobec państw Europy Zachodniej, szczególnie Niemiec, i wymuszenie zmiany podejścia do Ukrainy: ograniczenie wsparcia wojskowego, przymuszanie Kijowa do ustępstw wobec Moskwy, rezygnacji z polityki wprowadzania kolejnych sankcji wobec Rosji – wylicza rozmówca BiznesAlert.pl.

– Jeśli ograniczenie dostaw utrzyma się dłużej, to będzie wskazywało na to, że Kreml będzie chciał doprowadzić do poważniejszego kryzysu energetycznego w Europie, licząc na to, że w ten sposób doprowadzi do pojawienia się poważniejszych podziałów wewnątrz UE i w konsekwencji rewizji podejścia do Ukrainy i Rosji w obliczu trwającej inwazji – ostrzega dr Kardaś. – Dodatkową zachętą dla Kremla by zagrać ponownie kartą gazową, była reakcja państw Unii Europejskiej na wprowadzoną przez rosyjskie władze zmianę zasad regulowania płatności za dostawy gazu w oparciu o dekret „gaz za ruble”. Okazało się bowiem, że tylko niewielka część państw odrzuciła dyktat Moskwy. To Polska, Bułgaria, Finlandia, Dania i częściowo Holandia. Zaś zdecydowana większość kontrahentów Gazpromu porozumiała się z Rosją co do współpracy gazowej po wprowadzonych zmianach. Poza tym wiele państw UE otwarcie wykluczało możliwość nakładania sankcji, to znaczy embargo na import gazu z Rosji, co mogłoby dla Kremla sygnałem, że może to stanowić instrument politycznego nacisku na państwa europejskie w najbliższych miesiącach. Zapytaliśmy eksperta o to, jak ta informacja wpłynie na rynek gazu w Europie.

– Pierwsze efekty są już widoczne, gdyż ceny gazu na europejskich giełdach wzrosły. Nie jest jasne czy i w jakim zakresie uda się państwom europejskim zastąpić brakujące wolumeny płynące dotąd z Rosji. Prognozy z początku roku dotyczące wzrostu globalnych obrotów LNG nie były zbyt optymistyczne. To wzrost w 2022 roku do 392 mln ton w stosunku do 377 mln ton w roku ubiegłym. Także możliwości zwiększania importu do UE drogą rurociągową z państw trzecich, szczególnie z Azerbejdżanu, są ograniczone, co może generować problemy podażowe w drugiej połowie roku. W 2021 roku udział rosyjskiego gazu w unijnym rynku wyniósł ok. 40 procent. Rosjanie są świadomi, że szybka dywersyfikacja źródeł dostaw gazu w skali całej UE jest poważnym wyzwaniem i wydaje się, że próbują to obecnie wykorzystywać – podsumowuje Szymon Kardaś.

Opracował Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Ultimatum rublowe to tylko pretekst. Rosja chce uderzyć w Polskę